Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 18 grudnia 2025 22:00
Reklama KD Market

Rząd zaostrza prawo

(Korespondencja własna "Dziennika Związkowego")

Warszawa  Powstały niedawno rząd większościowy wreszcie rządzi. Mimo płynącej zewsząd krytyki, skierowanej głównie przeciwko włączeniu do koalicji populistycznolewicowej Samoobrony Andrzeja Leppera oraz nacjonalistycznoprawicowej Ligi Polskich Rodzin Romana Giertycha, udało mu się poczynić pierwsze kroki na drodze ku uczciwej i przejrzystej IV Rzeczypospolitej.


Jak powiedział lider rządzącego Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyński, "po kilku miesiącach politycznego zamieszania wreszcie nadszedł moment, kiedy można poważnie reformować niemal wszystkie dziedziny życia. Ubiegły tydzień utwierdził mnie w przekonaniu, że warto było zawrzeć koalicję z Samoobroną i LPR. Dzięki niej udało się w Sejmie nareszcie przegłosować powstanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz komisji śledczej do spraw banków i nadzoru bankowego".

Blady strach padł na postkomunę, która oskarży rząd o tworzenie "policji politycznej" do inwigilowania ludzi, wdzierania się w ich prywatność i zwalczania przeciwników politycznych. Jak zapewnia jednak szef CBA Mariusz Kamiński, "uczciwy obywatel nie ma się czego obawiać. Państwu polskiemu potrzebny jest ofensywny instrument, który nie będzie ulegał tendencjom oportunistycznym i degeneracji. Takie właśnie ma być CBA, nowa nonkonformistyczna służba specjalna, prawdziwa pięść władzy państwowej w walce z korupcją". CBA, która ma ścigać korupcję, zwalczać przestępstwa godzące w interesy ekonomiczne państwa i sprawdzać oświadczenia majątkowe osób publicznych, będzie zatrudniać około 500 osób.

Już w ub. roku rząd przygotował projekt ustawy o CBA, ale brak stabilnej większości w Sejmie sprawił, że wielkim ryzykiem byłoby poddanie pod głosowanie rozwiązania prawnego stanowiącego jeden z głównych filarów nowej, bardziej sprawiedliwej Polski. W ub. tygodniu natomiast za powołaniem CBA głosowało 354 posłów, a przeciwnych było zaledwie 43. Jak to sformułował lider PiS, "CBA ma oczyścić elitę władzy z korupcji i nieformalnych układów politycznobiznesowych. Te dwie patologie to główne przyczyny słabości polskiej demokracji i kryzysu III RP".

Należy się spodziewać, że energiczniej będą obecnie działać istniejące służby jak Centralne Biuro śledcze, zwane "polskim FBI". Ostatnio CBA zatrzymało najmniej czworo podejrzanych o korupcję wysokich urzędników Ministerstwa Finansów. Jak powiedział na specjalnej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, rozbity został układ z lat 19932004, do którego należeli m.in. b. dyrektor departamentu systemu podatków, naczelniczka wydziału doradztwa podatkowego, główny specjalista i b. szef departamentu, oraz b. kierownik referatu kontroli urzędu skarbowego. W ub. miesiącu zatrzymano wysoko postawioną urzędniczkę tegoż ministerstwa podejrzaną o powiązania z podziemiem gangsterskim.      

Innym znakiem, że szarpiący się od siedmiu miesięcy z opozycją mniejszościowy gabinet premiera Marcinkiewicza wreszcie ruszył do ataku, to mianowanie na szefa Telewizji polskiej znanego acz kontrowersyjnego publicysty Bronisława Wildsteina. Wyniesiona przez niego z Instytutu Pamięci Narodowej i puszczona w Internecie słynna już "Lista Wildsteina" wstrząsnęła społeczeństwem, ujawniając rozmiary kolaboracji Polaków z komunistyczną tajną policją. Należy spodziewać się, że nie tylko w mediach elektronicznych nabierze tempa proces prześwietlania wstydliwych, nadal ukrywanych i niejasnych powiązań wielu, dziś jeszcze szanowanych, ludzi ze PRLowskimi służbami specjalnymi.

Otwarta walka z policją pięciotysięcznego tłumu chuliganów piłkarskich w Warszawie w ub. sobotę także pokazała, że nowy rząd już nie żartuje. Od lat wobec kibiców awanturujących się podczas meczów piłkarskich, wokół stadionów i na ulicach polskich miast stosowano półśrodki. Gdy w niszczycielskich burdach uczestniczyły setki lub tysiące "kiboli", zwykle zatrzymywano jedynie "najagresywniejszych". Większość zatrzymanych spisywano i uwalniano, a wobec ukaranych stosowano śmiesznie niskie grzywny. Przewinienia polegające na niszczeniu w pijanym szale mienia publicznego i prywatnego oraz zadawaniu poważnych obrażeń cielesnych (cegłami, łomami, butelkami, kijami baseballowymi) interweniującym policjantom uznawano zaledwie za wykroczenia. Nieraz mówiono o "znikomej szkodliwości społecznej".

Teraz żarty się skończyły. Nikt już pobłażliwie nie mówi, że młodzież musi się wyszumieć. Na konferencjach prasowych, jakie zwołano po ostatnich rozruchach w stolicy, przestano mówić o "pseudokibicach" czy nawet "chuliganach" i już bez ogródek zaczęto na uczestników zamieszek mówić przestępcy i bandyci. Mają być karani jako przestępcy, a czynna napaść na urzędnika państwowego, jakim jest policjant, uważana będzie za zamach na państwo, karana więzieniem do lat 10. Projekt zaostrzający ustawę o zgromadzeniach publicznych, nad którym w trybie superpilnym pracował w tym tygodniu rząd, w przyszłym tygodniu ma trafić do Sejmu.

W oparciu o doświadczenia Anglików, którym udało się znacznie ograniczyć rozmiary groźnego niegdyś na Wyspach chuligaństwa piłkarskiego, nowelizacja zakłada bezwzględną egzekucję zakazu wejścia na stadion chuliganom. W dniu meczu policja będzie miała obowiązek wezwania na komendę wszystkich pseudokibiców, wobec których sądy orzekły zakaz wstępu na stadion. Już od jesieni kluby piłkarskie będą musiały wprowadzić imienne bilety i numerowane miejsca. Wszyscy kibice wchodzący na stadion będą legitymowani. Pseudokibicom próbującym ominąć zakaz stadionowy, będzie grozić kara więzienia. Kluby, które nie dostosują się do tych przepisów nie otrzymają od Polskiego Związku Piłki Nożnej licencji na uczestnictwo w oficjalnych rozgrywkach.

Do walki z bandytyzmem piłkarskim przyłączył się wymiar sprawiedliwości. "Zareagujemy z całą surowością wobec bandytów, którzy terroryzowali mieszkańców Warszawy i turystów w czasie ostatnich chuligańskich wybryków. Najlepszy sposób na chuliganów to zasada zero tolerancji. Nadszedł czas na twarde i surowe wyciąganie konsekwencji wobec ludzi, którzy nie znają zasad, nie wiedzą, na czym polega przeżycie emocji sportowych"  powiedzial minister Ziobro. Minister był ostatnio w Wielkiej Brytanii, gdzie przekonał się, jak skutecznie działa brytyjskie państwo w tej dziedzinie. Tam na mecze przychodzą całe rodziny z dziećmi, działa zasada zero tolerancji.

Jak powiedział "Dziennikowi Związkowemu" rzecznik policji Zbigniew Matwiej, w ciągu ostatnich lat policjanci strzegący porządku podczas meczów piłkarskich są w zgodzie, że znacznie wzrósł poziom agresji pseudokibiców.

Prawdopodobnie przyczyną jest m.in. coraz częstsze sięganie tej subkultury po narkotyki. Badania przeprowadzone przez naukowców z Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku wykazują, że obecnie co piąty kibic przychodzi na mecze piłkarskie odurzony narkotykami. Z wypowiedzi kibiców zebranych w ub. sobotę przez ankieterów w okolicach warszawskiego Stadionu Legii wynika, że aż 22 procent regularnie dopinguje swoją drużynę "na haju". Najpopularniejsza wśród nich jest amfetamina, którą wspomaga się 18 procent szalikowców. Dwa procent kibiców sięga po marihuanę, tyle samo po "ecstasy".

Jak stwierdził prowadzący badania dr Mariusz Jędrzejko, "narkotyki stają się coraz większym problemem polskich stadionów. Przyjmowanie narkotyków wśród szalikowców wzrosło od 2004 r. dwukrotnie". Według badań przeprowadzonych nie tylko w Warszawie, ale także na Górnym śląsku, w łodzi i Krakowie, kibice piłkarscy sięgają po narkotyki dwukrotnie częściej niż inne zagrożone tą plagą środowiska. Być może jedną z przyczyn rosnącej popularności narkotyków jest to, że o wiele łatwiej je wnieść na stadiony niż butelki czy puszki z napojami alkoholowymi.

Problem polskiego chuligaństwa sportowego nabiera wymiaru międzynarodowego wobec rozpoczynających się w czerwcu w sąsiednich Niemczech Piłkarskich Mistrzostw świata. Na Mundial wybiera się ćwierć miliona polskich kibiców albo i więcej. Oblicza się, że ok. 10 procent tej liczby to zagorzali kibole. Jednocześnie sporo zagranicznych kibiców zamierza nocować w pobliskiej Polsce, gdzie noclegi i wyżywienie są znacznie tańsze niż w Niemczech.

Od pewno czasu krążą pogłoski o szykującej się wielkiej międzynarodowej wojnie chuliganów. Podobno pierwszą bitwę z kibolami niemieckimi zamierzają stoczyć będący postrachem Europy chuligani brytyjscy, a ze zwycięzcami tego starcia chcą się zmierzyć bojownicy stadionowi z Polski. Policja niemiecka i polska już odbyła wspólne ćwiczenia na wypadek sprawdzenia się tych prognoz. Siły porządkowe obu krajów po obu stronach granicy będą zatrzymywać i przeszukiwać autokary i samochody osobowe wiozące kibiców na Mundial, by sprawdzić, czy nie znajdują się w nich noże, łańcuchy, metalowe rury i inne niebezpieczne narzędzia. Główna odpowiedzialność za utrzymywanie porządku w czasie mistrzostw ciążyć będzie oczywiście na policji niemieckiej. Na Mundial wybiera się bowiem jedynie 58 polskich policjantów w charakterze doradców. Jednakże, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, nie można wykluczać ściągnięcia posiłków z Polski.
Robert Strybel

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama