Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 18 grudnia 2025 13:05
Reklama KD Market

Władysław Puchalski

Władysław Puchalski: W Korei polskim piłkarzom nic nie brakowało


Polskim piłkarzom podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii nic nie brakowało - uważa b. szef zabezpieczenia logistycznego reprezentacji Polski Władysław Puchalski. Jego zdaniem "biało-czerwoni" w miejscowości Taejon, gdzie mieszkali, mieli stworzoną "namiastkę Polski".


Puchalski przygotowania do mundialu rozpoczął w październiku 2001 roku. Wtedy - jak powiedział w rozmowie z PAP - wyjechał do Japonii, by szukać bazy treningowej i noclegowej dla kadry Jerzego Engela.


"Odwiedziłem blisko 40 ośrodków. Wybrałem trzy miejsca, ale jak się później okazało, nie mogliśmy skorzystać z żadnego z nich. Trafiliśmy przecież do grupy z Koreą i w tym kraju mieliśmy rozgrywać mecze. Tuż po losowaniu trener Engel wrócił do Polski, a ja musiałem szukać dla nas miejsca, gdzie w ciszy i spokoju mieliśmy przygotowywać się do meczów w mistrzostwach świata" - mówił PAP Puchalski.


Dla szefa zabezpieczenia logistycznego najtrudniejsza była noc po losowaniu. "Wszyscy byli szczęśliwi z wyników losowania, a ja zdałem sobie sprawę jak trudno będzie znaleźć ośrodek, który będzie odpowiadał naszym potrzebom. Pamiętam, że w Korei zorganizowano stoiska, gdzie dzień po losowaniu można było wynająć przewodnika. Jego zadaniem było pokazanie ośrodków piłkarskich, gdzie moglibyśmy się przygotowywać. To był wyścig szczurów, bo każda ekipa chciała mieszkać w najlepszych warunkach" - wspominał Puchalski.


Zdaniem Puchalskiego o tym, że Polacy trafili do miejscowości Taejon zdecydował przypadek. Podczas pobytu w jednym z koreańskich hoteli, mieszkaniec Teajon poinformował szefa zabezpieczenia logistycznego, że w jego rodzinnym mieście znajduje się ośrodek Samsunga. Puchalski szybko podpisał list intencyjny z burmistrzem Teajon i rozpoczął negocjacje finansowe.


"Trwały one trzy miesiące. W marcu wszystkie szczegóły były już dopięte na ostatni guzik. Wiedzieliśmy dokładnie ile na przykład będzie nas kosztowało pranie. Pamiętam, że była to kwota około trzech tys. dolarów. Do dyspozycji nasza kadra miała m.in. hotel, cztery boiska do treningu, salę gimnastyczną, siłownię, saunę, salę konferencyjną, stoły bilardowe, salę informatyczną z 20 komputerami, kanał telewizyjny, gdzie emitowane były polskie filmy, salę bankietową i kuchnię, którą zarządzał Robert Sowa. Tak naprawdę nic nam nie brakowało" - stwierdził Puchalski.


Ponadto Polska ekipa - jak mówi Puchalski - miała przydzielonych dwóch pracowników agencji ochrony. Mogła korzystać z dwóch limuzyn, busów i dwóch autokarów.


Puchalski odpowiedzialny był także za transport polskiej ekipy do Korei. "Biało-czerwoni" udali się do Azji rządowym samolotem. Na prośbę selekcjonera zamiast dwóch międzylądowań na uzupełnienie paliwa, było tylko jedno - w Nowosybirsku. Na pokładzie oprócz piłkarzy i pozostałych członków ekipy znalazły się też trzy tony jedzenia. Towarzyszyły temu - jak opowiadał PAP - zabawne sytuacje.


"Na lotnisku Koreańczycy zażądali od nas certyfikat potwierdzający, że ser żółty, który wieźliśmy, był pasteryzowany w temperaturze 70 stopni Celsjusza. Musiałem dzwonić do kraju i prosić o przysłanie tego potwierdzenia faksem. Trwało to ponad cztery godziny. Oczywiście cała ekipa była już dawno w hotelu w Teajon, a ja walczyłem z celnikami" - zakończył Puchalski.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama