Niemiec Matthias Kessler z ekipy T- Mobile wygrał trzeci etap kolarskiego wyścigu Tour de France, który prowadził z Esch w Luksemburgu do Valkenburga w Holandii.
żółtą koszulkę lidera zdobył czwarty na mecie mistrz świata Belg Tom Boonen (Quick Step). Z wyścigu wycofał się jeden z faworytów - Hiszpan Alejandro Valverde.
Kessler próbował atakować już w końcówce poprzedniego etapu, ale bez sukcesu. We wtorek zwyciężył po ucieczce, którą rozpoczął na podjeździe na Cauberg, dwa kilometry przed finiszem. Na mecie, także usytuowanej pod górę, jego przewaga nad rozciągniętym peletonem wyniosła pięć sekund.
"Powiedziałem sobie, że dziś spróbuję znów atakować. Byliśmy zszokowani tym, co się stało przed wyścigiem (wykluczenia jego kolegów z ekipy - Ullricha i Sevilli), ale jesteśmy zawodowcami. Trzeba podnieść głowę i patrzeć naprzód. Ullrich? Tak, jestem z nim w kontakcie, bo to jeden z moich najlepszych przyjaciół, ale to są nasze prywatne rozmowy" - powiedział Kessler.
Najszybciej z grupy finiszował kolejny kolarz ekipy T-Mobile Australijczyk Michael Rogers, który dzięki bonifikacie awansował na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i traci do Boonena tylko jedną sekundę.
W Valkenburgu świetnie finiszował zwycięzca dwóch etapów ubiegłorocznego Tour de Pologne - Włoch Daniele Bennati, który minął linię mety na trzeciej pozycji.
Wtorkowy etap zakończył przygodę z wyścigiem kilku znanych kolarzy. Pod nieobecność Ullricha, Basso i Winokurowa, na jednego z faworytów wyrósł Alejandro Valverde. Hiszpan przewrócił się jednak 20 km przed metą i - według pierwszej diagnozy - złamał obojczyk.
Kilkadziesiąt kilometrów wcześniej w innej kraksie poturbowali się Amerykanin Fred Rodriguez i Holender Erik Dekker. Obaj zeszli z trasy.
Do mety dojechali za to, ale mocno poobijani - Francuz Sandy Casar, którego w końcówce etapu potrącił kibic, i Australijczyk Stuart O'Grady








