Prestiżowe odznaczenie wręczyć ma prezydent kraju George Maxwell Richards. Przed Beenhakkerem jedyną osobą ze środowiska piłkarskiego, która je otrzymała był podopieczny Holendra z drużyny narodowej - Dwight Yorke.
Media spekulują, że były już trener otrzyma również premię w wysokości miliona dolarów. Jego asystent i następca na stanowisku selekcjonera Wim Rijsbergen otrzymać ma 250 tysięcy dolarów.
"Cieszę się, że mogłem uszczęśliwić tak piękny kraj jak Trynidad i Tobago. Kończy się ważny okres w moim życiu. Ciężko jest mi się żegnać, ponieważ ta praca była wyjątkowa. Decyzję ułatwiła mi świadomość, że moim następcą zostanie Wim Rijsbergen" - przyznał cytowany przez "The Trinidad Guardian" Beenhakker.
Podczas wizyty w Trynidadzie i Tobago Holender spotkał się z premierem Patrickiem Manningiem. Szef rządu pogratulował trenerowi sukcesu jakim był awans oraz dobrej postawy na turnieju. Obaj panowie rozmawiali również o przyszłości futbolu w tym karaibskim kraju.
Na specjalną prośbę wiceprezesa FIFA Jacka Warnera szkoleniowiec będzie nadal współpracował z federacją piłkarską Trynidadu i Tobago - ma pełnić funkcję "doradcy technicznego". Obiecał, że będzie służył pomocą jeśli tylko pozwolą mu na to nowe obowiązki. Szkoleniowiec przyznał, że wybrał pracę w Europie ponieważ częściej będzie mógł spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.
"Przez ostatnie trzy lata przebywałem w tej części świata z daleka od mojej rodziny. Kolejne dwa lata będę mieszkał Polsce, a to znacznie bliżej domu" - przyznał Beenhakker, który w roli trenera polskiej reprezentacji zadebiutuje 16 sierpnia w towarzyskim meczu z Danią w Odense.
Trynidad i Tobago - dwie wyspy na Karaibach zamieszkałe przez 1,3 miliona ludzi, to najmniejszy kraj jaki kiedykolwiek zakwalifikował się do finałowego turnieju piłkarskich mistrzostw świata. Podczas turnieju w Niemczech gracze tej drużyny zaprezentowali się dobrze - bezbramkowo zremisowali ze Szwecją i do 82. minuty stawiali opór Anglii (ostatecznie przegrali 0:2).








