Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 17 grudnia 2025 11:33
Reklama KD Market

Cos zaczyna się dziać

(Korespondencja własna "Dziennika Związkowego")
Warszawa  Nowy premier RP Jarosław Kaczyński zaledwie tydzień temu został zaprzysiężony, a już widać, że coś się dzieje. Szkoda tylko, że kłody ustawicznie rzucane rządowi pod nogi przez niezbyt lojalną opozycję, zwłaszcza Platformę Obywatelską, spowodowały tak długą zwłokę. Okres od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych wypełniły niekończące się próby stworzenia większościowego rządu poprzez kilkakrotnie ponawiane wobec PO oferty nawiązania koalicji, dalej poprzez pakt stabilizacyjny aż po nieco egzotyczną koalicję Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną Andrzeja Leppera i Ligą Polskich Rodzin Romana Giertycha. Ostatnim, jak się wydaje, etapem tego procesu było powstanie rządu Jarosława Kaczyńskiego, który zastąpił dotychczasowego premiera Kazimierza Marcinkiewicza.


W swoim expose sejmowym Kaczyński zapowiedział, że jego rząd w pierwszych miesiącach urzędowania skoncentruje się na usprawnieniu absorpcji środków unijnych przez Polskę i reformie finansów publicznych. Premier oświadczył, że Polska chce uczestniczyć w pracach Unii Europejskiej i zabierać głos w reformie tej instytucji, ale nie kosztem własnej tożsamości. "Będziemy zabiegać o to, żeby Polska zachowała pełną suwerenność w sprawach kultury i obyczaju. Regulacje Unii Europejskiej nie obejmują tych spraw i nie powinny obejmować"  powiedział Kaczyński. Wyjaśnił, że chodzi tu m.in. o ochronę polskiej rodziny opartej na małżeństwie jako związku mężczyzny i kobiety oraz na szczególnej roli kościoła katolickiego w życiu narodu". Jednocześnie podkreślił lojalność Polski wobec sojusznika amerykańskiego, bo Polska "nie jest krajem dezerterów".

Liberalnolewicowe media europejskie i amerykańskie zaatakowały te stwierdzenia jako przejawy klerykalizmu, nietolerancji, zaściankowości i ciemnogrodu. Najwidoczniej preferują takie bardziej "postępowe" rozwiązania społeczne jak małżeństwa homoseksualne z prawem do adopcji dzieci, eutanazję, aborcję według widzimisię, ekspresowe rozwody przez Internet i nawet legalizację narkotyków "rekreacyjnych". W krajach UE Polskę krytykuje się ponadto za proamerykańskość.

Polska obecnie przeżywa najgorętszy lipiec, odkąd zaczęto zbierać dane meteorologiczne. Przed paru laty jeszcze gorsze fale upałów sięgających 40ąC (104ąF) przetoczyły się przez Francję. W ich wyniku przedwcześnie zmarło ok. 15 tys. starców, a firmy pogrzebowe nie były w stanie nastarczyć trumien. Francuskie władze publiczne z wielkim trudem odszukiwały dorosłe dzieci zmarłych starców. W wielu wypadkach odnalezione dzieci w sprawie rodzicówstaruszków zapytały ze zdziwieniem: "To ona jeszcze żyła?!" Takiej "postępowości" Polska chyba nie potrzebuje!

Zapowiadane przez premiera wysiłki w kierunku przełamania istniejących układów oraz zbudowania na ich miejscu państwa uczciwego, przejrzystego, przyzwoitego i przyjaznego dla obywateli, zwanego niekiedy IV RP, już zaczynają nabierać konkretnego kształtu legislacyjnego. Przykładowo w ub. tygodniu Sejm przyjął ustawy zmieniające zasady działalności Instytutu Pamięci Narodowej oraz rozszerzające zakres i formę lustracji. W ciągu trzech miesięcy od wejścia w życie ustawy Instytut będzie musiał opublikować pełną listę osób będących funkcjonariuszami i konfidentami SB.

Przyjęto też poprawkę dającą pracodawcy możliwość dyscyplinarnego zwolnienia tych, którzy kolaborując z SB, przyczynili się do zniewolenia kraju i łamania praw człowieka. Jako było do przewidzenia, przeciwko ustawie opowiedzieli się tylko posłowie postkomunistyczni spod znaku SLD. Ustawa rozszerza katalog lustrowanych, w którym obok osób pełniących funkcje publicznie, znalazły się również zawody zaufania publicznego, m.in. rektorzy szkół wyższych, szefowie związków sportowych i dziennikarze. Jednocześnie wydłużono okres karalności ściganych przez IPN zbrodni komunistycznych do 2020 roku.

Z innym reliktem PRLu będzie się borykać Antoni Macierewicz, którego premier mianował wiceministrem obrony narodowej z zadaniem likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Mimo zmieniających się nazw (Wojskowa Służba Wewnętrzna w 1957r.) WSI sięga korzeniami do utworzonej w 1944 r. pod nadzorem sowieckiego NKWD Informacji Wojskowej, słynącej z masowych represji wobec Armii Krajowej i patriotów cywilnych. Mimo że powstały już po upadku PRLu w WSI zakonserwowali się niektórzy ludzie i praktyki o komunistycznym rodowodzie. Premier Kaczyński uważa, że nikt nie ma tyle rozeznania i doświadczenia w zakresie służb specjalnych co Macierewicz oraz niezbędnej determinacji, by zarówno zlikwidować WSI, jak i zorganizować na ich miejsce nowe służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

Macierewicz, jako były KORowiec, który przeszedł do obozu niepodległościowego, wywołuje spore emocje nie tylko wśród postkomunistów, ale także ludzi Platformy oraz sympatyków dawnej Unii Wolności czy jej następczyni, mikroskopijnej Partii Demokratycznej Belki i Frasyniuka. Gdyby otwarte przez niego w 1992 r. teczki doprowadziły do ujawnienia kolaborantów bezpieki raz na zawsze, sprawa dawno przestałaby istnieć. A tak to raz po raz następują kolejne etapy lustracji i na razie końca nie widać. Winę za to ponosi głównie ówczesny prezydent Lech Wałęsa, który tak się zdenerwował, że został nazwany tajnym informatorem o kryptonimie Bolek, że doprowadził do obalenia rządu Jana Olszewskiego, w którym Macierewicz był ministrem spraw wewnętrznych. Wiele na to wskazywało, że byłby to najuczciwszy rząd w okresie postkomunistycznym.

W tym tygodniu rozpoczęło działalność Centralne Biuro Antykorupcyjne. W kraju, w którym łapownictwo i inne formy korupcji są na poziomie niektórych krajów Trzeciego świata, ta nowa służba specjalna ma ścigać przestępczość korupcyjną, sprawdzać oświadczenia majątkowe oraz nadzorować zakaz łączenia funkcji publicznych z działalnością biznesową. Mniej kontrowersyjny niż Macierewicz jest szef CBA, Mariusz Kamiński, który wyjaśnił, że naszym priorytetem tej instytucji będzie korupcja dotycząca urzędników publicznych, ale zgodnie z ustawą może także zajmować się korupcją w sporcie i w biznesie. CBA ma szerokie uprawnienia do zakładania podsłuchu i stosowania innych narzędzi inwigilacji, co budzi sprzeciw polityków opozycji. Ale Kamiński podkreśla, że takie środki będą stosowane jedynie w sytuacji, kiedy jest uzasadnione podejrzenie o poważne przestępstwo korupcyjne.

Kolejny pomysł budzący zastrzeżenia zwłaszcza kręgów probiznesowych, takich jak Platforma Obywatelska czy obóz "Gazety Wyborczej", jest przygotowywana ustawa, która pozwoli państwu zwiększyć kontrolę nad strategicznymi sektorami gospodarki. Jak wyjaśnił w wywiadzie premier Kaczyński, jeśli zagrożone zostałyby interesy energetyczne kraju, państwo mogłoby przejąć kontrolę nad zarządem np. koncernu paliwowego i wydawać mu polecenia. Decydujący będzie tu raport służb specjalnych o spółce. Dane o strategicznych firmach byłyby regularnie przekazywane posłom, premierowi oraz prezydentowi.

Chodzi o to, "żeby nikt później nie mógł udawać, że nic nie wiedział, że coś się stało, a myśmy tego nie obserwowali" wyjaśniali dziennikarzom bracia Kaczyńscy. Bez wymieniania Rosji, dali do zrozumienia, że "w ostatnich latach niektóre kraje wielokrotnie usiłowały zapanować nad polskim sektorem energetycznym". Ustawa ma zawierać postanowienie o wykupie prywatnej firmy przez państwo. Nacjonalizacja ma dotyczyć "ważnych dla polskiego bezpieczeństwa firm w sytuacji ich wrogiego przejęcia".

Są to bardzo ambitne zamiary, które już wywołują ostre protesty ze strony tych, którzy czują się zagrożeni. Być może na początku niepodległości panowała dość naiwna wiara, że prawie cały naród jest przeciwny reżimowi, a broni go tylko garstka partyjniaków i innych UBeków. Ale przez 45 lat powstały olbrzymie układy nie zawsze widoczne gołym okiem. Wplątane w nie były rodziny i kręgi towarzyskie. Upadek PRLu nie wyeliminował ich całkowicie, a jednocześnie dał początek nowym. Na styku dawnego i starego systemu politycznego, powstały nowe układy, układziki, sitwy i koterie, w których mieszały się polityka i biznes oraz stare i nowe służby specjalne, niekiedy powiązane ze światem przestępczym.

Te właśnie aspekty III RP obecna koalicja zwalcza. Jednocześnie trudno się dziwić, że zwalczani bronią się i bronić się będą. Nikt nie chce stracić nie całkiem legalnie zdobytego, ale za to lukratywnego kontraktu rządowego, ciepłej posadki czy tłustej u9beckiej emerytury, którym może zagrozić ostry frontalny atak obecnego rządu. Jest zatem rzeczą zrozumiałą, że kręgi te podsycają przy każdej okazji i nadal podsycać będą krytykę tych posunięć ze strony opozycji.

Politycy opozycyjni często są święcie przekonani, że działają w najlepszym interesie społeczeństwa, że jedynie sprzeciwiają się "próbom zawłaszczania państwa przez braci Kaczyńskich". Jest to woda na młyn tych, którzy zagnieździli się w różnych zyskownych i wygodnych układach i z dala od kamer i mikrofonów okradają Polaków, żerują i pasożytują na państwie i społeczeństwie. Sami nie muszą się pokazywać, bo ich interesów bronią Tuski, Rokity, Olejniczaki i Kalisze oraz podobnie antyPiSowsko nastawione media.
Robert Strybel

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama