Bramki: 1:0 Cezary Czpak (18-karny), 1:1 Tomasz Jarzębowski (36- głową), 1:2 Grzegorz Fonfara (40), 1:3 Radosław Matusiak (73).
żółta kartka - Górnik łęczna: Wałerij Sokołenko, Veljko Nikitović.BOT GKS Bełchatów: Dariusz Pietrasiak.
Sędzia: Tomasz Witkowski (Warszawa). Widzów 5 500.
Górnik łęczna: Przemysław Tytoń - Przemysław Kulig, Mariusz Pawelec, Toni Golem, Wałerij Sokołenko - Marcin Rogowski, Veljko Nikitović, Cezary Czpak (58. Grzegorz Wędzyński), Jakub Grzegorzewski (46. Dawid Sołdecki) - Andrzej Kubica, Borce Manevski (70. Dariusz Jarecki).
BOT GKS Bełchatów: Piotr Lech - Grzegorz Fonfara, Rafał Grodzicki, Dariusz Pietrasiak, Edward Cecot - Tomasz Wróbel, Tomasz Jarzębowski (64. Jacek Kuranty), Mariusz Ujek, Paweł Strąk, Jacek Popek (73. Piotr Klepczarek I) - Radosław Matusiak (82. Rafał Boguski).
Początek spotkania zapowiadał ciekawą wyrównaną walkę, bowiem w ciągu kwadransa obydwie drużyny stworzyły po dwie groźne sytuacje. W 6. minucie Piotr Lech wybiegiem uratował zespół gości od utraty bramki, uniemożliwiając oddanie celnego strzału Andrzejowi Kubicy. Cztery minuty później, po indywidualnej akcji Borce Manevski z linii pola karnego posłał piłkę tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Natomiast w 13. i 16. minucie Jacek Popek stawał przed szansą zdobycia gola, ale najpierw główkował minimalnie obok bramki, by po chwili strzelić zza linii pola karnego niewiele ponad poprzeczką.
W 18. minucie aktywny w tym spotkaniu Borce Manevski wbiegał w pole karne, gdzie został przewrócony przez Rafała Grodzickiego, za co debiutujący w roli arbitra ekstraklasy Tomasz Witkowski podyktował jedenastkę. Mimo, iż Piotr Lech wyczuł intencje strzelającego Cezarego Czpaka i rzucił się we właściwy róg, to silnie i precyzyjnie kopnięta piłka znalazła się siatce.
Utrata gola mobilizująco wpłynęła na bardziej dojrzale grającą drużynę z Bełchatowa, czego efektem były dwie bramki zdobyte jeszcze przed przerwą. W 36. minucie bardzo silnym strzałem z niemal 40 metrów popisał się Paweł Strąk, a Przemysław Tytoń wybił piłkę na róg. Z kornera centrował Tomasz Wróbel, a przy niepewnej postawie bramkarza Górnika Tomasz Jarzębowski główkując uzyskał wyrównanie.
Cztery minuty później gospodarze po niedokładnym zagraniu Cezarego Czpaka stracili piłkę w środku boiska, ta trafiła do Grzegorza Fonfary, który znakomitym strzałem w "okienko", z 20 metrów, zza narożnika pola karnego, nie dał najmniejszych szans bramkarzowi Górnika. Gol obrońcy GKS Bełchatów będzie zapewne kandydował do bramki kolejki. Jeszcze przed zejściem piłkarzy na przerwę Mariusz Ujek strzałem z półobrotu próbował podwyższyć, ale Przemysław Tytoń tym razem skutecznie interweniował.
Po zmianie stron, kiedy zdawało się, że gospodarze ruszą do bardziej zdecydowanych ataków, spokojnie grający bełchatowianie kontrolowali grę w środku boiska, nie dopuszczając do zagrożenia pod swoją bramką. Sami zaś nie rezygnowali z kontr. Po jednej z nich, w 50. minucie ładną akcję rozegrali Tomasz Jarzębowski z Radosławem Matusiakiem, ale Mariusza Ujka, do którego piłka miała ostatecznie dotrzeć, zablokowali obrońcy Górnika.
W 73. minucie znów po stracie w środku boiska, tym razem przez wprowadzonego chwilę wcześniej Dariusza Jareckiego, do piłki wybiegał Przemysław Tytoń, ale po nieporozumieniu z interweniującym jeszcze Mariuszem Pawelcem nie trafił w nią. Piłka znalazła się pod nogami Radosława Matusiaka, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w pustej bramce.
Strata trzeciego gola wyraźnie zdeprymowała gospodarzy. W końcówce okazje do podwyższenia mieli jeszcze Rafał Boguski i Mariusz Ujek, ale ich strzałom zabrakło precyzji.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Kubicki (trener Górnika) - "Inauguracja wypadła dla nas niekorzystnie, bo nie wszyscy zawodnicy zdołali wziąć na siebie przypadającą na nich odpowiedzialność. Wszystkie bramki straciliśmy po naszych błędach, ale muszę przyznać, że drużyna z Bełchatowa wygrała zasłużenie".
Orest Lenczyk (trener GKS) - "Trudno nie być zadowolonym, jeśli się wygrywa pierwsze wyjazdowe spotkanie. Zasługa w tym wszystkich zawodników, ale cichym bohaterem meczu był niewątpliwie Grzegorz Fonfara, który mimo, iż w tym tygodniu przeżył rodzinną tragedię, sam zdecydował o tym, że zagra i zdobył przepiękną bramkę dającą nam prowadzenie".








