Mateusz Kusznierewicz i Dominik życki zapowiadają walkę o medal w mistrzostwach świata żeglarskiej klasy Star, które rozpoczną się 1 października w San Francisco. Polska załoga już we wtorek wylatuje do USA, gdzie trenować będzie przez ostatni tydzień przed zawodami.
"Drugi sezon startujemy w klasie Star, ale będzie to nasz debiut w mistrzostwach świata - przypomniał Kusznierewicz, który podkreślił jednocześnie, że na wodach zatoki San Francisco spotka się cała światowa czołówka żeglarzy. - Wielu tych zawodników znamy z Dominikiem jeszcze ze startów w klasie Finn, z niektórymi natomiast po raz pierwszy rywalizować będziemy na wodzie."
Kusznierewicz i życki, którzy byli autorami swoistego eksperymentu, prowadząc sami konferencję prasową poświęconą ich występowi w Mś, przypomnieli krótką historię załogi, która po raz pierwszy wypłynęła na wodę na Starze 1 maja 2005 r. "Dwa pierwsze tygodnie to była męczarnia - opowiadał Kusznierewicz. - Te wszystkie liny, które po naciągnięciu powodowały reakcję łańcuchową całego olinowania, były dla nas tajemnicą".
Doświadczona załoga opanowała jednak szybko specyfikę nowej dla siebie łodzi i już po dwóch miesiącach treningów odniosła pierwszy sukces wygrywając tradycyjne regaty Kieler Woche. Jeszcze w sezonie 2005 Kusznierewicz i życki zajęli piąte miejsce w mistrzostwach Europy.
W sezonie 2006 polska załoga klasy Star wystąpiła w kilku mocno obsadzonych regatach, a w mistrzostwach Europy, po dość pechowym występie w finałowym wyścigu, gdzie straciła punkty po dyskwalifikacji, zajęła dziewiąte miejsce.
Kusznierewicz i życki podkreślają, że w San Francisco będą mieli niezwykle trudnych rywali, z legendarnymi już żeglarzami jak Paul Cayard na czele. Prezentując osiągnięcia starszych z reguły, utytułowanych i doświadczonych przeciwników polscy żeglarze nie ukrywali swego podziwu dla ich żeglarskich umiejętności. W gronie uczestników mistrzostw znalazło się bowiem kilkunastu medalistów igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy.
"Będziemy się starali 'oddać dwa równe skoki' " - żartował Mateusz Kusznierewicz nawiązując do znanego powiedzenia Adama Małysza. Poważnie już dodał, że akwen, na którym odbywać się będą regaty, jest wyjątkowo trudny. "To specyficzny rejon - podkreślił - charakteryzujący się silnymi wiatrami i mocnymi prądami. Dlatego postanowiliśmy polecieć do Stanów trochę wcześniej i przez tydzień trenować na wodach zatoki zapoznając się w warunkami. Bardzo liczymy na pomoc Polonii, jesteśmy w ścisłym kontakcie z żeglarzami z Yachtklubu Polskiego w San Francisco, którzy pomogą nam na miejscu. Do San Francisco przyleci także nasz trener Andy Zawieja, który wspomagać nas będzie w trakcie regat."








