Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 17 grudnia 2025 22:59
Reklama KD Market

Gehenna polskich lekkoatletów w Tunezji

Piętnaścioro polskich lekkoatletów pobyt na obozie leczniczym w Tunezji określiło dwutygodniową gehenną z powodu warunków, w jakich przebywali. PZLA twierdzi, że intencją było stworzenie optymalnych warunków wypoczynku i rehabilitacji dla zawodników.


"Na zgrupowanie posezonowe o charakterze leczniczym zaproponowaliśmy członkom kadry Tunezję, Busko-Zdrój, Kołobrzeg i Ciechocinek. Zdecydowali się na Tunezję" - powiedziała PAP sekretarz generalny PZLA Jadwiga ślawska.


Jak wyjaśnił PZLA, przy wyborze firmy kierował się tym, że biuro podróży Sport Ecology Travel z siedzibą w Warszawie, współpracuje ze związkiem. "Rok temu zorganizowało udany obóz leczniczy na Dżerbie i zrobiło wszystko, by tak samo było i teraz" - dodała sekretarz generalny PZLA.


5 października lekkoatleci przybyli do Korbus. Jak oświadczyli, nie było tam możliwości przeprowadzenia jakichkolwiek zabiegów odnowy biologicznej. Ośrodek wyglądał na zamknięty od paru lat, nie spełniał podstawowych zasad higieny: brudne wanny, cuchnące pomieszczenia, niesprawne do wykonywania zabiegów urządzenia, basen pełen śmieci, ciepłe źródła (70 stopni) grożące poparzeniami.


Trener odnowy biologicznej Tomasz Zagórski nie widział możliwości kontynuowania obozu w zastałych warunkach. Na prośbę lekkoatletów przeniesiono ich do Nabulu.


"Niebawem okazało się, że nie ma tu żadnego profesjonalnego centrum odnowy biologicznej dla sportowców. Przedstawiciel biura podróży zaproponował nam korzystanie z usług w salonie odnowy Welness. Mimo, iż salon był jedynym czystym miejscem jakie tu zastaliśmy, to zaoferowane zabiegi (masaże relaksacyjne oraz okłady całego ciała z alg) nie pomogły w wyleczeniu kontuzji i urazów po intensywnym sezonie" - poinformowali PAP lekkoatleci.


Na domiar złego, jak podkreślili, szef instytutu odnowy wstrzymał z dnia na dzień zabiegi, gdyż nie dostał na czas pieniędzy. "Nie mieliśmy więc zabiegów, popsuła się też pogoda. Intensywny deszcz i burze przez dwa dni odcięły nasz hotel od reszty miasta. Woda była na stołówce i w recepcji. Nie widząc dalszego sensu pobytu tutaj poprosiliśmy PZLA o jak najszybsze przebukowanie biletów i powrót do kraju. Okazało się, że jest to możliwe na własny koszt (1600 zł od osoby). Nie byliśmy wszyscy w stanie tyle zapłacić" - napisali w oświadczeniu uczestnicy obozu.


Dodali, że warunki w jakich przebywali, jak również wyżywienie, były nie do przyjęcia ("nie do przełknięcia"). "Radość, że już wracamy do kraju jest ogromna. Pobyt tu był dwutygodniową gehenną" - oceniła Kamila Skolimowska.


Jadwiga ślawska-Szalewicz jest zaskoczona negatywną opinią sportowców o pięciogwiazdkowym hotelu. Po zmianie standardu kategorii PZLA otrzymał informację o konieczności dopłaty.


"Natychmiast przekazaliśmy żądaną kwotę na konto wskazane przez organizatora, ale nie możemy odpowiadać za międzynarodowe transfery bankowe - powiedziała PAP sekretarz generalny PZLA. Kiedy 15 października otrzymaliśmy informację o chęci wcześniejszego powrotu ekipy do kraju błyskawicznie zostały podjęte działania mające na celu zamianę biletów powrotnych, co okazało się nierealne. Najwcześniejszy możliwy powrót mógł być zorganizowany w poniedziałek na trasie Tunis - Rzym - Warszawa. Cena jednego biletu 1600 zł. Nie mając możliwości wydatkowania takiej kwoty na zakup dodatkowych biletów poinformowaliśmy zawodników, że muszą koszty pokryć sami".


Prezes PZLA Irena Szewińska podkreśliła, że organizując ten wyjazd, intencją związku było stworzenie optymalnych warunków wypoczynku i rehabilitacji dla kadry.


Uczestnicy obozu: Dorota Dydo, Sylwia Korzeniowska, Barbara Madejczyk, Wioletta Potępa, Małgorzata Pskit, Zuzanna Radecka, Kamila Skolimowska, Karolina Tymińska, Michał Bielczyk, Mirosław Formela, Igor Janik, Marcin Jędrusiński, Marek Plawgo, Radosław Popławski i Przemysław Rogowski.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama