(Korespondencja własna "Dziennika Związkowego")
Warszawa - Niezależnie od tego, czy i kiedy nastąpi ekstradycja milionera polonijnego Edwarda Mazura do kraju, i czy, kiedy i za co zostanie skazany przez niezawisły sąd, jego osoba urosła już do rangi symbolu. Dlatego w tytule jego nazwisko celowo ująłem w cudzysłów.
Niedorzecznością bowiem byłoby porównywać domniemanego gangstera z projektem ustrojowym, jakim jest IV Rzeczpospolita. Jej głównym zamiarem jest oczyszczenie kraju z wszelkich układów korupcyjnych, symbolicznie przedstawianych jako stolik brydżowy, przy którym grają politycy, gangsterzy, służby specjalne oraz niekiedy także media inspirowane przez polityków, służby i biznes. Jest to współczesny model rosyjski, który także się zagnieździł w wielu strukturach III RP, tworząc "szarą sieć" powiązań, nieformalnych układów i groźnych klik.
Samego Mazura nie ma co demonizować, bo był on zaledwie jednym z wielu członków nieformalnego systemu, tajnej omotującej kraj pajęczyny. Ale faktem jest, że Mazur wiedział bardzo dużo, znał ludzi z różnych nieformalnych układów. Wytoczenie mu sprawy karnej, przesłuchiwanie go, ewentualna oferta łagodniejszej kary w zamian za współpracę z wymiarem sprawiedliwości wszystko to spędzało i nadal spędza sen z powiek wielu wysoko postawionym, acz starającym się pozostać w cieniu, osobnikom. Dlatego też od samego początku usiłowano ukręcić sprawie łeb i odciągnąć podejrzenie od Mazura.
Gdy mimo nacisków został zatrzymany do wyjaśnienia, trzeba go było zatem albo zgładzić (choćby wspomaganym samobójstwem w celi), albo uwolnić. Prezydent RP Lech Kaczyński powiedział, że w czasie gdy w latach 2000-2001 był ministrem sprawiedliwości w "solidarnościowym" rządzie Jerzego Buzka, odczuwał silne naciski, by umorzyć sprawę morderstwa gen. Marka Papały. "Odmówiłem i wkrótce pokazał się pierwszy ślad. Po tym śladzie można już dojść do sprawców zabójstwa. Później już w 2002 r. były dostateczne podstawy do zatrzymania pana Mazura. Jeżeli tego nie uczyniono, to dlatego że w dalszym ciągu potężne były siły, które chroniły sprawców tego zabójstwa" wyjaśnił Kaczyński.
Obecnie pada wiele różnych nazwisk łączonych z tą sprawą. Ujawniony przez stronę amerykańską wniosek o ekstradycję Mazura zawiera sugestie, że Roman Kurnik był tym funkcjonariuszem ministerstwa spraw wewnętrznych, który "wystawił" Papałę zabójcom. W związku ze sprawą gen. Papały już od kilku lat przewija się w mediach nazwisko Kurnika, który był szefem personalnym PRLowskiej Służby Bezpieczeństwa, gdy na czele MSW stał gen. Czesław Kiszczak. Dzięki protekcji polityków postkomuny przez pierwszych siedem lat III RP był szefem kadr policji. Gdy szefem policji został Papała, Kurnik został jego zastępcą. Dowodzi to niedbalstwa i nonszalancji, z jakimi weryfikowano byłych esbeków i oceniano ich przydatność do służby Wolnej Polsce.
Wiele na to wskazuje, że Papała zginął, ponieważ mógł wiedzieć o handlu i przemycie narkotyków, na którym zarabiały służby specjalne, a są dokumenty potwierdzające związki Mazura z wojskowym wywiadem. "To jest fakt niezwykle znamienny, wskazujący czym była III RP i kto tutaj ma rację" stwierdził z naciskiem prezydent.
W 2002 r. Mazura zatrzymano w Polsce i przesłuchano w sprawie zabójstwa gen. Papały, ale następnie wypuszczono. Z przecieków ze śledztwa Mazur miał być kolaborantem SB, a po jej rozwiązaniu przeszedł do jej wolnopolskiego odpowiednika, Urzędu Ochrony Państwa. To były szef Zarządu śledczego UOP płk Ryszard Bieszyński w 2002 r. miał naciskać na zwolnienie Mazura, gdy prokuratura chciała go już wówczas aresztować. Trzy godziny po wyjściu z prokuratury pojawił się na przyjęciu w luksusowej restauracji Belvedere, zorganizowanym przez Kurnika z okazji swoich imienin.
To Kurnik miał wprowadzić Mazura na salony. Wśród gości byli m.in. minister spraw wewnętrznych w rządzie Leszka Millera Krzysztof Janik, b. pułkownik SB Hipolit Starszak, obecny wydawca pornobluźnierczego szmatławca "Nie" Jerzy Urban i inni prominenci postPRLowscy. Kilkanaście godzin później Mazur wyjechał do USA.
Mazur także nieraz kontaktował się z emerytowanym generałem SB Józefem Sasinem. Z ustaleń śledztwa wynika, że wieczorem tego dnia, kiedy został zamordowany, Papała spotkał się z Mazurem właśnie w domu Sasina. Za parę godzin już nie żył. Ujawniony przez prokuraturę federalną w Chicago wniosek o ekstradycję wymienia m.in. SBeckiego generała Sasina. Jaki interes w zamordowaniu Papały mógł mieć Mazur, który płatnemu mordercy miał powiedzieć "przeszkadza mi w interesach". W jakich? Pewne tropy prowadzą do narkobiznesu, ale nie tylko.
Nazwisko Mazura przewija się także przez największą aferę III RP, dotyczącą Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ), na czele którego stał Grzegorz żemek, współpracownik wojskowych służb specjalnych. Wraz z żemkiem Mazur stał też za utworzeniem PolskoAmerykańskiego Lobby, instytucji mającej wspierać polskie interesy w USA. Na pozór cel godny, szlachetny i patriotyczny. Ale afera FOZZ i liczne miniaferki, jakie zrodził, polegały głównie na tym, że dolary, marki i złotówki przeznaczone na spłatę długów RP rozpłynęły się w plątaninie nieczystych interesów i wylądowały na prywatnych tajnych kontach w tzw. "rajach" podatkowych. Po wieloletnim procesie za defraudację publicznych pieniędzy żemek skazany został dopiero w marcu 2005 r. na dziewięć lat więzienia.
Mazur prowadził rozliczne, często krzyżujące się, legalne, półlegalne i nielegalne interesy w kilku krajach. Do USA przyjechał w 1962 r. w wieku 16 lat i w kilka lat później został najmłodszym w historii prezesem polonijnego klubu piłkarskiego Wisła w Chicago. W 1969 r. stał się obywatelem USA, zrzekłszy się obywatelstwa polskiego. (W 1997 r. zażądał i odzyskał obywatelstwo polskie.) Pracował na różnych stanowiskach menedżerskich w wielkich koncernach amerykańskich takich jak United Technologies Corporation, Lockheed Martin i John Deere.
Pamiętał też o kraju pochodzenia. W latach 70. Mazur nawiązał współpracę z polskim przedsiębiorstwem eksportu maszyn PolimexCekop a w fabryce leków w Tarchominie zorganizował produkcję nowoczesnych antybiotyków. Po upadku PRLu inwestował w polską firmę jogurtów i wyrobów mleczarskich Bakoma. Mazur był udziałowcem i członkiem zarządu kanadyjskiego koncernu medialnego Stream Communications Network and Media, który m.in. inwestował w sieć telekomunikacyjną i telewizję kablową na śląsku i w Małopolsce. W Polsce Mazur zakładał biura największego na świecie koncernu maszynowego Cargill.
Nic dziwnego więc, że ostatnie rewelacje były prawdziwym wstrząsem dla licznych przyjaciół i wielbicieli Mazura wśród Polonii. Edward Mazur był podziwiany jako biznesmen, któremu się udało, jako filantrop gotowy wspierać godziwe cele, a ponadto jako człowiek kulturalny, skromny, nie narzucający się i w przeciwieństwie do wielu działaczy polonijnych, trąbiących o swoich racjach i zasługach małomówny. Udzielał się w organizacjach polonijnych i nie skąpił dla nich finansowego wsparcia. Był wiceprezesem zarządu PolskoAmerykańskiej Orkiestry Symfonicznej w Chicago, a także członkiem Rady Amerykańskiego Centrum Kultury Polskiej w Chicago.
W 2001 r. oddział stanowy Illinois Kongresu Polonii Amerykańskiej przyznał Mazurowi podczas dorocznego Bankietu Dziedzictwa Polskiego specjalną nagrodę za osiągnięcia biznesowe. Mazur chętnie brał udział w polonijnych balach w Chicago, Nowym Jorku i Waszyngtonie. Był jednym ze sponsorów prestiżowej Nagrody im. Jana Karskiego, jaką założyła znana działaczka polonijna Kaya MireckaPloss, która chwaliła jego hojność. Mazur zaprzyjaźnił się też z śp. prezesem KPA Edwardem Moskalem. Po raz ostatni pokazał się publicznie wśród Polonii na pogrzebie Moskala w marcu 2005 r.
Czym się kierował Mazur dążąc do coraz większych zysków, wpływów i władzy? To, czego się dorobił, zarówno dóbr materialnych jak i prestiżu i szacunku, wystarczyłoby jemu i całej najdalszej nawet rodzinie do końca życia. A jak w śledztwie i przed sądem będzie się tłumaczył Mazur? Może lepiej nie uprzedzajmy faktów, bo zanim ekstradycja, śledztwo i proces dojdą do skutku, niejedno może się wydarzyć. Ponieważ Mazur zeznający, sypiący i dogadujący się z wymiarem sprawiedliwości stanowiłby śmiertelne zagrożenie dla potężnych klik z pogranicza służb, biznesu i polityki. Ci, którym powierzona zostanie ochrona jego życia i zdrowia powinni się bardzo do tego zadania przyłożyć.
Robert Strybel
IV RP kontra Mazur
- 10/27/2006 06:40 PM
Reklama








