Polska pokonała w Tokio Kenię 3:1 (25:15, 25:17, 20:25, 25:20) w meczu grupy A mistrzostw świata w siatkówce kobiet.
Polska: Bełcik (4 pkt), Frątczak (18), Skowrońska-Dolata (9), Liktoras (13), Mirek (14), Bamber (6), Zenik (l) oraz Maj, Skorupa (1), Pycia (5), Rosner, Podolec.
Kenia: Chege, Wanjiru (9), Wanja, Ndasaba (20), Barasa, Kamende, Tarus (libero) oraz Wairimu, Palanga, Odwako, Khadambi, Maiyo (13)
"Najważniejsze, żebyśmy pierwszy mecz wygrali i zwycięsko weszli w turniej" - mówił przed odlotem do Azji trener reprezentacji Ireneusz Kłos.
Cel we wtorkowy ranek został zrealizowany, choć polski szkoleniowiec i kibice stracili trochę nerwów. Po porażce w trzecim secie, czwarty został wygrany w końcówce. Sukces przyjęto z ulgą. Kapitan reprezentacji Joanna Mirek mogła powiedzieć, że "zwycięstwo było nam bardzo potrzebne i trzeba się z niego cieszyć."
Przebieg dwóch pierwszych setów nie wskazywał, że dalszy przebieg spotkania będzie nerwowy, a wynik sprawą otwartą. W tym okresie Kamila Frątczak atakowała z wysoką skutecznością.
Początek trzeciego seta należał do siatkarek z Kenii. Po m.in. udanych blokach uzyskały one przewagę 6:4 i praktycznie prowadziły cały czas. Trener Ireneusz Kłos zmienił rozgrywającą. Katarzyna Skorupa zastąpiła Izabelę Bełcik. Do słabszej postawy zespołu dostroiła się również Kamila Frątczak, atakując z mniejszą skutecznością. W zespole kenijskim na parkiet weszła Lydiah Maiyo, która kończyła wiele akcji. Trzeci set został przegrany i zwykle w takich przypadkach mówi się, że "była to porażka na własne życzenie."
W czwartym secie Polska prowadziła m.in. 5:2 i 16:12. Po drugiej przerwie technicznej rywalki zmniejszyły straty do 19:20. W następnej akcji udaną "kiwkę" zaprezentowała Joanna Mirek, a w kolejnej po złym przyjęciu rywalek nie było problemu ze zdobyciem punktu. Gdy następnie piłka po akcji rywalek wylądowała na aucie Polska prowadziła 23:19 i można było już spokojniej oglądać końcówkę inauguracyjnego meczu.
"Jestem zadowolony z wyniku i z tego, że udało nam się wygrać - powiedział tuż po spotkaniu trener Ireneusz Kłos.- Był to nasz pierwszy mecz, czuło się nerwowość w zespole, a do tego nie mieliśmy zbyt wielu informacji o przeciwniku. Nie do końca jednak jestem zadowolony z postawy dziewczyn, a zwłaszcza z gry blokiem."
W środę Polska zagra z Koreą Południową (początek 7.00), która pewnie pokonała Kostarykę 3:0, a trenerzy azjatyckiego zespołu nie wystawili nawet pierwszego składu. Wygrana w drugim meczu otworzy drogę do wysokiej pozycji w grupie A, z której awans do następnej fazy mistrzostw uzyskają cztery drużyny.
"O naszych kolejnych rywalkach mamy dużo więcej informacji - powiedział trener Kłos. - Graliśmy przeciw nim w tegorocznej edycji World Grand Prix, widzieliśmy zespół Korei Południowej w spotkaniu przeciw Kostaryce. Już je rozpracowaliśmy, wiemy, jak przeciw nim zagrać. Przede wszystkim musimy wiązać ich blok na naszej lewej stronie, a atak rozgrywać środkiem w drugiej linii i z prawego skrzydła. Nie wiem, czy jutro zagra ta sama pierwsza szóstka, gdyż na ból w kolanie narzeka Iza Bełcik, zobaczymy, jak poważny jest to uraz."
Przykrą niespodziankę sprawiły gospodynie, które zostały pokonane przez Tajwan 3:1. W czwartym secie Japonia przegrywała 11:19, ale była w stanie odrobić straty. Jednak w końcówce lepsze okazały się rywalki.
Faworyt czempionatu Brazylia, która wygrała w tym roku prestiżowe zawody Grand Prix, pewnie pokonała Portoryko 3:0 w meczu pierwszej kolejki grupy C.
Broniące tytułu Włoszki przegrały z Serbią i Czarnogórą 1:3. Siatkarki z Bałkanów po raz kolejny potwierdziły, że czynią postępy i są zdolne do sprawienia w mistrzostwach niejednej niespodzianki.
Ważne zwycięstwo w grupie B odniosły Niemki, które pokonały Dominikanę 3:0. Wynik ten mocno je przybliżył do awansu do drugiej rundy.
Z każdej z czterech grup awans uzyskają po cztery najlepsze zespoły. W grupie B grają jeszcze mistrz olimpijski Chiny, wicemistrz z Aten Rosja, silna drużyna Azerbejdżanu oraz Meksyk.








