Władze IBF nakazały w środę przeprowadzenie rewanżowej walki między mistrzem świata tej federacji w wadze junior ciężkiej Krzysztofem Włodarczykiem i Steve'm Cunninghamem. Pierwszy ich pojedynek, rozegrany w listopadzie 2006 roku w Warszawie, zakończył się wygraną polskiego boksera, ale ekipa Amerykanina zgłosiła protest.
Dwa miesiące temu na Torwarze Włodarczyk wygrał niejednogłośnie na punkty i zdobył wakujący tytuł. Promotorzy Cunninghama zarzucili organizatorom wiele uchybień, m.in. brak kontroli antydopingowej po walce i zbyt mały ring. Po powrocie do USA złożyli oficjalny protest, z żądaniem rewanżu.
Menedżer Włodarczyka - Andrzej Wasilewski twierdził, że do testów antydopingowych nie doszło z winy obecnego na gali w Warszawie przedstawiciela IBF - Benedetto Montelli, który tego nie dopilnował.
W środę władze International Boxing Federation nakazały przeprowadzenie drugiej walki Włodarczyk - Cunnigham. Polski pięściarz otrzyma 75 procent puli honorarium dla zawodników.
"Jestem bardzo szczęśliwy z tej decyzji. Wiedziałem, że zostałem oszukany w Polsce. Czułem, że wygrałem pierwszą konfrontację, a drugą rozstrzygnę na swoją korzyść w jeszcze bardziej przekonujący sposób. Od powrotu z Warszawy cały czas trenowałem" - powiedział Cunningham, cytowany przez media w Ameryce.
Kiedy dojdzie do powtórnej potyczki nie wiadomo, bowiem Włodarczyk ma kłopoty zdrowotne. W środę przeszedł operacją wycięcia wyrostka robaczkowego. Wcześniej jego promotorzy planowali pojedynek w dobrowolnej obronie pasa z Ukraińcem Wadimem Safonowem. "Niestety, musieliśmy z niego zrezygnować, bo w ciągu pięciu tygodni, a tyle mieliśmy czasu, nie zdołamy do niego doprowadzić. Krzysiek jeszcze przez trzy dni będzie leżał w prywatnej klinice, nie czuje się najlepiej. Treningi wznowi po dwóch tygodniach" - powiedział PAP Wasilewski.








