Niezwykła historia
Ta niezwykła historia zaczęła się przed ośmiu laty, kiedy Guilbeault przeprowadzał się przez cały kraj z Massachusetts do Arizony, gdzie obecnie mieszka. Podczas postoju w Oklahomie Damian nagle uwolnił się ze smyczy i uciekł. Guilbeault, wraz ze swoim ojcem i przyjacielem, z którym podróżował, szukał psa do późnej nocy. Potem pozostał jeszcze w Oklahomie przez następny tydzień, mając nadzieję, że czworonóg jednak się znajdzie. Wieszał w okolicy plakaty informujące o zaginięciu zwierzęcia, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów.
„Próbowałem go szukać dalej, ale z biegiem lat poszukiwania stawały się coraz rzadsze. W końcu doszedłem do punktu, w którym samo zobaczenie plakatu informującego o zaginięciu Damiana sprawiało mi zbyt wiele bólu. Doszedłem do wniosku, że mój pies prawdopodobnie został pożarty przez jakieś dzikie zwierzę” – wspomina Paul. „To było dla mnie druzgocące – ten psiak pomógł mi przetrwać wiele emocjonalnych historii – problemy rodzinne, depresję, itd. Byłem dla niego wszystkim, tak jak on dla mnie, a jego utrata była naprawdę trudna”.
15 stycznia tego roku Guilbeault i jego żona jechali do Kalifornii, by przekazać ubrania i inne rzeczy ofiarom pożarów lasów. W połowie tej podróży Paul dostał telefon z nieznanego numeru. Zignorował to połączenie, ale wkrótce potem ten sam ktoś zadzwonił ponownie. Ostatecznie pojawiła się wiadomość tekstowa o szokującej treści: „Twój pies, Damian, został znaleziony”.
Z oczywistych powodów Guilbeault myślał, że to jakiś głupi żart. Gdy jednak zadzwonił na numer, z którego wysłana została wiadomość, szybko okazało się, że pies został rzeczywiście znaleziony. Jak się okazało, kobieta z Oklahoma City prawie przejechała Damiana swoim samochodem, ale potem zabrała go do swojego brata, który opiekował się nim przez dwa tygodnie. W końcu zabrał go do weterynarza, który zeskanował wszczepiony psu mikrochip, dzięki czemu zorientował się, że pies należał do Guilbeaulta.
Gdy Guilbeault usłyszał tę nowinę, natychmiast zrezygnował z dalszej podróży do Kalifornii i spędził następne 14 godzin w drodze do Oklahomy, gdzie dotarł o 6.00 rano. Kiedy ponownie zobaczył Damiana, zdał sobie sprawę z tego, że jego ulubieniec był wyraźnie starszy, ale pies natychmiast przywitał go radośnie energicznym merdaniem ogona.
W drodze powrotnej do Arizony Damian był już tym samym szczęśliwym psem, którego Guilbeault pamiętał z dawnych lat. W następnych tygodniach po ich ponownym spotkaniu Paul i Damian nadrabiali stracony czas, chodząc na spacery do parku każdego dnia. Chociaż, jak zauważył Paul, Damian zdaje się być najszczęśliwszy, siedząc na kolanach swojego właściciela.
Zbawienne urządzenie
Guilbeault twierdzi, że jest niezwykle zadowolony z faktu, że kiedyś kazał wszczepić swojemu psu mikrochip i zachęca wszystkich właścicieli zwierząt domowych, by zrobili to samo. I ma rację. Mikrochipy dla psów i kotów to nowoczesna i skuteczna metoda identyfikacji zwierząt domowych. Urządzenia te, wykorzystywane na całym świecie, pomagają w odnajdywaniu zagubionych czworonogów, zapobiegają kradzieżom oraz ułatwiają kontrolę nad populacją zwierząt.
Mikrochip to niewielkie urządzenie elektroniczne o wielkości ziarenka ryżu, które wszczepia się pod skórę zwierzęcia, zazwyczaj w okolicy karku. Składa się z układu scalonego i anteny, zamkniętych w bio-kompatybilnej osłonce, dzięki czemu jest całkowicie bezpieczny dla organizmu zwierzęcia. Mikrochip nie posiada własnego źródła zasilania – aktywuje się jedynie w momencie zeskanowania specjalnym czytnikiem.
Działa na zasadzie technologii RFID (Radio Frequency Identification). Kiedy czytnik zostaje zbliżony do miejsca, w którym wszczepiono mikrochip, urządzenie emituje fale radiowe, a te przesyłają unikalny numer identyfikacyjny. Numer ten jest rejestrowany w bazie danych wraz z danymi właściciela, takimi jak imię, nazwisko, adres i numer telefonu.
Dzięki mikrochipowi odnalezienie właściciela zwierzęcia staje się znacznie łatwiejsze, ponieważ każdy weterynarz, schronisko czy służby miejskie mogą zeskanować numer i odszukać dane w bazie. W niektórych krajach oraz miastach mikrochipowanie jest obowiązkowe. W Polsce wszczepianie chipów psom jest wymagane m.in. w celu uzyskania paszportu dla zwierzęcia, co z kolei jest niezbędne do podróżowania po krajach Unii Europejskiej.
Mikrochipowanie to zabieg szybki i bezbolesny, wykonywany podobnie jak zwykłe szczepienie. Ryzyko powikłań jest minimalne – może wystąpić krótkotrwałe zaczerwienienie lub delikatny obrzęk w miejscu implantacji. Mikrochip nie powoduje reakcji alergicznych ani nie przemieszcza się w organizmie zwierzęcia. Oczywiście samo wszczepienie mikrochipu nie wystarczy – konieczna jest jego rejestracja w odpowiedniej bazie danych. Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ bez niej znalezienie właściciela na podstawie mikrochipu jest niemożliwe.
Gdyby Damian nie miał wszczepionego mikrochipu, nigdy nie wróciłby do Paula, ponieważ znalezienie prawowitego właściciela byłoby niemożliwe. Nikt nie wie, co działo się z tym psem przez osiem lat, choć trzeba przyjąć, że znalazł on w Oklahomie jakiegoś nowego właściciela, ponieważ nie mógłby przetrwać tak długo w osamotnieniu. A to, że nagle znalazł się na środku drogi i omal nie został potrącony przez samochód, jest zapewne czystym przypadkiem.
Andrzej Heyduk









