Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 13 grudnia 2025 23:36
Reklama KD Market

Prywatna armia Busha

(LAT)  W czasie, kiedy prezydent Bush wygłaszał orędzie o stanie państwa, pięć amerykańskich rodzin zawiadomiono o śmierci ich bliskich w Iraku. W tym przypadku zabici nie byli cywilami  jak informowały media  ani żołnierzami, lecz doskonale wytrenowanymi najemnikami z prywatnej kompanii militarnej Blackwater USA z siedzibą w Północnej Karolinie.

Nazwa kompanii pojawiła się w mediach w 2004 roku, kiedy w Feludżii porwano i spalono czterech jej pracowników, a zwłoki dwóch zwieszono z mostu dla ostrzeżenia. Incydent ten, uważany za punkt zwrotny w wojnie, dał początek serii ataków sił amerykańskich na sunnicką Feludżię i przyczynił się do zaognienia irackiego ruchu oporu.

Obecnie znów wzrosło zainteresowanie Blackwater przypominając, jak bardzo ta wojna jest sprywatyzowana. W ubiegłym tygodniu jeden z jej helikopterów został zestrzelony nad Bagdadem. Zabici pracowali jako ochroniarze dyplomatów, zgodnie z kontraktem zawartym (bezprzetargowo) w 2003 roku z Dept. Stanu. Blackwater zapewniał ochronę amerykańskiemu administratorowi w Iraku, L. Paulowi Bremerowi. Dziś chroni ambasadora Zalmaya Khalizada i innych.

Bush nie wspomniał w orędziu o zestrzeleniu helikoptera. Mówił o potrzebie zwiększenia sił zbrojnych o 92 tysiące w ciągu najbliższych 5 lat, po czym zacytował korzyści, jakie przyniosłoby powołanie do życia cywilnych korpusów rezerwy.

"Korpusy mogłyby funkcjonować tak, jak rezerwa. Odciążylibyśmy siły zbrojne, zatrudniając wysoko szkolonych cywili do udziału w zagranicznych misjach", powiedział prezydent. I jest to dokładnie to, co administracja już zrobiła poza plecami Amerykanów i z nikłym udziałem Kongresu. Bush i jego polityczni sprzymierzeńcy używają pieniądze podatnika na zastąpienie regularnego wojska najemnikami.

Już w tej chwili  według raportu Government Accountability Office prywatni kontraktorzy stanowią drugą co do wielkości siłę w Iraku. Liczy ona 100,000 ludzi, z których 48,000 pracuje jako prywatni żołnierze. Ich akcje pozostają w większości poza nadzorem wojskowym i ograniczeniami prawnymi. Jest to niedeklarowana ekspansja okupacji. Wielu zarabia blisko $1000 dziennie, a więc znacznie więcej niż żołnierze służby czynnej. Co więcej, są "wygodni" dla polityków, gdyż ich śmierć nie jest wliczana w oficjalne straty w ludziach.
Proponowane przez prezydenta Civilian Reserve Corps nie są wyłącznie jego pomysłem. Najpierw wysunął go megamilioner Erik Prince, konserwatywny właściciel Blackwater USA, który od lat prowadzi akcję na rzecz nadania najemnikom statusu legalnych sił. Na początku 2005 roku Prince  szczodry zwolennik prezydenta i jego sprzymierzeńców  na militarnej konferencji przedstawił ideę powołania do życia "brygad kontraktowych" do wspomagania regularnego wojska. Prince deklarował, że jego armia będzie kosztować znacznie mniej niż regularna.

Prince zrealizował swój pomysł. Rozpoczął działalność w 1996 roku otwierając prywatny wojskowy obóz treningowy, by  jak twierdzi  wypełnić spodziewane luki. Utrzymuje kontakty z wojskiem, agencjami wywiadu i z Białym Domem. Zabezpieczył sobie status elitarnej gwardii w globalnej wojnie z terroryzmem. Posiada największą prywatną bazę militarną na świecie, z flotą 20 samolotów i 20,000 żołnierzy.

Od Iraku i Afganistanu, przez zniszczone huraganem ulice Nowego Orleanu, po spotkania z gub. Schwarzeneggerem na temat ratowania Kalifornii na wypadek naturalnej katastrofy, Blackwater widzi się jako championa operacji bezpieczeństwa. Przed taką potęgą skupioną w rękach jednej kompanii ostrzegał w 1961 roku prezydent Dwight D. Eisenhower w swym ostrzeżeniu przed militarnoprzemysłowym kompleksem.

Dalsza prywatyzacja wojennej maszyny Stanów Zjednoczonych, czy też dopuszczanie do militarnej ekspansji poprzez nadawanie najemnikom wyszukanych nazw, jak Civilian Reserve Corps, będzie dewastującym ciosem dla przyszłości amerykańskiej demokracji.

Rozbudowa tego kompleksu jest zależna od światowych konfliktów. Im więcej, tym lepiej dla przemysłu zbrojeniowego i kompanii w rodzaju Blackwater USA. (eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama