Drugie miejsce wywalczył Szwed William Poromaa ze stratą 2,1 s, a trzeci był Norweg Simen Hegstad Krueger - strata 8,5 s.
Na 25. pozycji bieg ukończył Dominik Bury ze stratą 8.55,3.
Od początku na czele biegli czterej Norwegowie i to oni nadawali tempo całej stawce. Klaebo był wśród nich, ale nie wychodził na prowadzenie, był trzeci, piąty, do prowadzących rodaków tracił 2-3 sekundy. Tempo norweskiego ekspresu było dla niektórych zawodników zabójcze, już po pierwszej 8-kilometrowej pętli słabsi rywale zostali w tyle, na każdym kilometrze tracili po kilkanaście sekund.
Na czele długo biegł Krueger, potem zmianę dał Harald Oestberg Amundsen, po 35. kilometrze zastąpił go Martin Loewstroem Nyenget. Za ich plecami spokojnie biegł Klaebo, ale tuż za nim czaił się Szwed Poromaa. Nie angażował się w żadne próby wyjścia na prowadzenie, oszczędzał siły.
I gdy do mety zostało już tylko kilka kilometrów, Szwed się uaktywnił. Na 500 m przed metą zaatakował i na moment wyprzedził Klaebo. Ale Norweg nie dał się zaskoczyć, w sprinterskim tempie dogonił Szweda, wyprzedził go i o 2,1 s pokonał go na mecie.
28-letni Klaebo został pierwszym narciarzem w historii, który wywalczył na jednych mistrzostwach świata sześć złotych medali. Na dodatek w rodzinnym Trondheim.
"To wielki dzień dla mnie, dla Norwegii. Jestem szczęśliwy, że nie zawiodłem. Sześć złotych medali w jednej imprezie bardzo cieszy" - powiedział Narweg na mecie. "To było szaleństwo, nie mam słów" - dodał, z trudem powstrzymując łzy radości.









