Pytany o to, czy zamierza odnowić kontakty z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem, Trump odparł, że łączyły ich i wciąż łączą bardzo dobre relacje. Wspominał, że jego spotkania z Kimem oraz uczestnictwo Korei Północnej w zimowych igrzyskach w Pjongczangu podczas jego pierwszej kadencji były "jednym z wielkich osiągnięć" jego administracji.
"Więc mam świetne relacje z Kim Dzong Unem i zobaczymy, co się stanie. Ale z pewnością jest mocarstwem nuklearnym" - powiedział. Wcześniej mówił też, że dyktator ma "dużo" broni jądrowej.
Jak zauważył Reuters, Trump już podczas przemówienia inauguracyjnego wymienił Koreę Północną jako jedno z mocarstw jądrowych, prowokując pytania, czy będzie prowadził rozmowy na temat redukcji zbrojeń, czy całkowitej denuklearyzacji, jak miało to miejsce podczas jego pierwszej kadencji. Do tej pory USA nie wypowiadały się oficjalnie o KRL-D jako mocarstwie jądrowym.
Odpowiadając na do pytania o planowane na piątek spotkanie przedstawicieli Rosji, Iranu i Chin na temat irańskiego programu jądrowego, Trump ocenił, że "może będą rozmawiać o programach nienuklearnych, a może o deeskalacji (w obszarze) broni jądrowej"
Po raz kolejny twierdził, że u schyłku swojej pierwszej kadencji był bliski uzgodnienia układu o "denuklearyzacji" z Rosją i Chinami, lecz przeszkodziły temu "sfałszowane wybory".
"Rozmawiałem o tym z przewodniczącym Xi (Jinpingiem) i bardzo spodobał mu się ten pomysł, żeby na przykład nie wydawać bilionów dolarów na budowę broni, której, mam nadzieję, nigdy nie będzie musiał użyć" - relacjonował.
W rzeczywistości Chiny konsekwentnie od lat odmawiały podjęcia rozmów o ograniczeniu swojego arsenału atomowego.
Trump stwierdził, że nadal chciałby doprowadzić do redukcji zbrojeń jądrowych w porozumieniu z Rosją.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)