Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 1 czerwca 2025 12:04
Reklama KD Market

W cieniu intryg i śmierci

Przez niemal dwieście lat piastowska Polska tonęła we krwi. Morderstwa, zamachy, trucizny i zdrady rozrywały pierwszą polską dynastię na strzępy. Każda noc mogła być ostatnią, każdy kielich wina – zatruty, a każdy sojusznik – skrytobójcą. Piastowie nie ustępowali bohaterom „Gry o tron” – ich bezwzględność i okrucieństwo były jeszcze bardziej rzeczywiste. Żadne więzy krwi nie stanowiły przeszkody, gdy stawką była władza…
Reklama
W cieniu intryg i śmierci
Od lewej: Rycheza Lotaryńska, rysunek Jana Matejko; księżna Judyta Czeska i Agnieszka Babenberg

Autor: Wikipedia

Pajęczyna intryg

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Kiedy krew płynęła strumieniami, a Piastowie rzucali się sobie do gardeł w walce o tron, niewiele uwagi poświęcano kobietom. A jednak to właśnie one często były cichymi ofiarami tej niekończącej się gry o władzę. Ich życie było niczym mroczna baśń, w której finale czekały je trucizny, uwięzienie i haniebne zbrodnie.

Na polach bitew płonęły stosy trupów, a rzeki spływały krwią poległych. Tymczasem w zamkowych korytarzach czaiła się zdrada. W jednej komnacie, w blasku migoczących świec, doradca sączył w uszy władcy truciznę intrygi, gotów w każdej chwili wydać go na pastwę skrytobójców. W drugiej szeptano o morderstwach i sieciach spisków, które oplatały kraj jak pajęczyna. Każda śmierć otwierała nową ranę, a krew lała się nieprzerwanie.

Ruiny wielu piastowskich zamków i warowni do dziś odbijają echa kobiecych lamentów, złorzeczeń i budzących grozę tajemnic, których wiatry historii nigdy do końca nie rozwiały. Panie tych zamków – piastowskie księżne i królowe – bywały pionkami w grze politycznych intryg, a ich losy znaczono zdradą, przymusowymi małżeństwami i często także brutalną śmiercią. Wiele z tych kobiet padło ofiarą bezlitosnej polityki dynastycznej, która nie pozostawiała miejsca na własne wybory i marzenia. Niektóre umierały w tajemniczych okolicznościach, inne wegetowały w klasztornych murach, a jeszcze inne ginęły z rąk swoich bliskich. Ich przeznaczenie miało jeden wspólny mianownik – były ofiarami polityki, która stała się ich przekleństwem. 

Historia zna wiele przypadków księżniczek, które skazane były na tragiczny los tylko dlatego, że urodziły się w nieodpowiednim miejscu i czasie.

 

Bez ojczyzny, bez grobu

Rycheza Lotaryńska, królowa Polski, żona Mieszka II Lamberta, życie zakończyła w klasztorze, a jej ciało miało nigdy nie zaznać spokoju. Po śmierci w 1063 roku nie dano jej spocząć w rodzinnych stronach – jej doczesne szczątki przenoszono z miejsca na miejsce, jakby sama ziemia nie chciała ich przyjąć. 

Wierzenia ludowe mówiły, że Rycheza była skazana na wieczną tułaczkę za to, że odrzuciła polski tron i nie podporządkowała się dynastycznym ambicjom. Uciekła do ojczystych Niemiec, zabierając insygnia królewskie i cały majątek. Insygnia te już nigdy nie powróciły do Polski. Jej duch ma ponoć pojawiać się w nocnych godzinach w starych klasztorach, szukając miejsca, gdzie mogłaby zaznać spokoju i zakończyć wiekuistą wędrówkę. Niektórzy mówią, że kiedy nocą w opactwie w Brauweiler, gdzie dokonała żywota, słychać dziwne jęki, to właśnie Rycheza prosi o przebaczenie za swoje decyzje, które sprowadziły zgubę na jej ród.

 

Ofiara czarnej magii?

Księżna Judyta Czeska, żona Władysława Hermana, miała wszystko – władzę, bogactwo, a nawet pewien wpływ na politykę. A jednak historia nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o jej nagłą śmierć. Umarła niespodziewanie, w 1086 roku, cztery miesiące po narodzinach syna Bolesława Krzywoustego.

Czy stało się to wskutek choroby poporodowej, na co wskazują niektóre kroniki, czy też za sprawą trucizny podanej przez tych, którzy pragnęli innej następczyni tronu? Niektórzy historycy sugerują, że Judyta mogła paść ofiarą dworskich intryg. Istnieją zapiski wskazujące, że poczuła się źle na krótko przed śmiercią, a dworzanie mieli podejrzenia co do nagłego pogorszenia się stanu jej zdrowia. Mówiło się też, że jej śmierć była wynikiem czarnej magii praktykowanej przez zazdrosne dwórki.

Duch Judyty wędruje ponoć nocą po dawnych zamczyskach, opłakując swoje nieszczęście i ostrzegając kolejne kobiety przed zgubnym losem. 

 

Tajemnicza śmierć za murami

Nie mniej tragiczny był los Agnieszki, córki Kazimierza II Sprawiedliwego. Piękna, inteligentna, pełna życia – a jednak skazana na zagładę. Jej rękę oddano Konradowi Mazowieckiemu, okrutnemu i żądnemu krwi władcy, który nie wahał się mordować członków własnej rodziny.

Agnieszka nigdy nie urodziła syna. To wystarczyło, by Konrad znienawidził ją z całą pasją. Oskarżył ją o zdradę, czary, a nawet o spiskowanie przeciwko niemu. Pewnej nocy jego strażnicy wtargnęli do jej komnat i wywlekli ją na dziedziniec zamku w Czersku. Co wydarzyło się później? Nie wiadomo. Niektóre przekazy mówią o długim, brutalnym torturowaniu, inne o cichej śmierci za murami twierdzy. Nigdy nie odnaleziono jej ciała – ani w lochach, ani w kryptach kościoła. Zniknęła bez śladu, jakby nigdy nie istniała.

 

Szepty upiorów

Inna Agnieszka, Babenberg, żona Władysława Wygnańca, przez lata żyła w cieniu swego ambitnego męża. Gdy los wywrócił ich świat do góry nogami, a dynastia skazała ich na wygnanie, znalazła się w klasztorze w Niemczech. Tam, w lodowatych murach, samotnie dożyła swoich dni, zapomniana przez bliskich i resztę świata. 

Opactwa, w których przebywała, do dziś są pełne dziwnych dźwięków i zjaw przypisywanych jej osamotnionej duszy. Podobno jej umysł stopniowo pogrążał się w mroku, widziała duchy swojej przeszłości i słyszała szepty upiorów zwiastujących nadchodzącą śmierć. Kroniki z epoki milczą na ten temat, lecz według legendy przekazywanej ustnie przez pokolenia w ostatnich dniach życia Agnieszka mówiła o ciemnych postaciach w kapturach, które odwiedzały jej celę i szeptały jej do ucha tajemnice, których nie powinno znać żadne żywe stworzenie.

 

Nałożnica chana

Czasami śmierć była wybawieniem. Henrykówna, córka Henryka Pobożnego, miała przed sobą świetlaną przyszłość. Planowano wydać ją za jednego z potężnych królów Europy, może nawet za władcę Niemiec. Okrutny los zdecydował inaczej. W 1241 roku Mongołowie najechali Polskę, a jej ojciec został rozszarpany na polu bitwy pod Legnicą. Głowę Henryka Pobożnego nabito na włócznię i obnoszono jako znak triumfu.

Jego córka najprawdopodobniej została pojmana i zabrana na wschód jako trofeum. Według legendy spędziła resztę życia jako nałożnica tatarskiego chana, uwięziona w złotej klatce, z której nigdy nie miała się wydostać. Inne podania sugerują, że Mongołowie oddali ją w ręce handlarzy niewolników, którzy sprzedali ją do haremu w Konstantynopolu. Nigdy nie wróciła do ojczyzny.

 

Krwawy spektakl

Wśród licznych tragedii rodu Piastów szczególnym echem odbił się los Ludgardy, żony Przemysła II. Córka niemieckiego hrabiego, wysłana do Polski jako narzędzie polityczne, miała zjednoczyć zwaśnione linie Piastów i niemieckich możnowładców. Nie przewidziała jednak, że jej życie zakończy się w krwawym spektaklu, który do dziś budzi grozę.

Ludgarda była piękną i pobożną kobietą, jednak nie mogła dać Przemysłowi dziedzica. W czasach, gdy władza opierała się na sile rodu, było to niewybaczalnym przewinieniem. Jej mąż, targany ambicją zasiadania na polskim tronie, uznał, że musi się jej pozbyć. Kroniki milczą o tym, co dokładnie wydarzyło się w nocy z 14 na 15 grudnia 1283 roku, lecz jedno jest pewne – Ludgarda została zamordowana.

Czy padła ofiarą skrytobójczego ciosu noża, czy też uduszono ją w jej własnej komnacie – tego już nigdy się nie dowiemy. Według Jana Długosza zabójstwa dokonali pachołkowie Przemysła, być może na jego osobiste polecenie. Inna wersja mówi, że to sam książę zacisnął dłonie na delikatnej szyi żony, by raz na zawsze pozbyć się problemu. Ludgardę pochowano w pośpiechu, bez żadnych ceremonii, jak gdyby była nic nieznaczącą niewolnicą.

Ale Przemysł II też nie miał zazna

spokoju. Zaledwie trzynaście lat później sam padł ofiarą brutalnego zamachu. W 1296 roku, podczas biesiady w Rogoźnie, jego straż została wyrżnięta, a on sam, pobity i ciężko ranny, został porwany przez margrabiów brandenburskich. Zanim udało się go uratować, został zamordowany. Czy był to gniew losu za śmierć Ludgardy? Historia zdaje się nie mieć wątpliwości.


Duchy piastowskich zamków

Nie wszystkie piastowskie kobiety zapisały się w oficjalnych annałach historii. Niektóre z nich skonały w komnatach, z dala od świadków i kronikarzy. Ich kości leżą pod zamkowymi murami, a ich historie nigdy nie ujrzały światła dziennego. Opowieści o księżnych zamykanych w lochach, trutych winem, duszonych przez zazdrosnych wrogów czy wrzucanych do ciemnych fos nie są tylko legendami – to smutna rzeczywistość, której dowodów można szukać w starych manuskryptach i zapomnianych dokumentach. Kroniki wspominają o anonimowych księżniczkach, które nigdy nie objęły tronu, ponieważ ich życie zakończyło się w brutalny sposób, zanim zdążyły dorosnąć.

Kobiety rodu Piastów rzadko umierały spokojnie. Były pionkami w grze, której reguły ustalali mężczyźni. Gdy przestawały być użyteczne, znikały – mordowane, trute, wpędzane w zapomnienie. Ich krew plamiła zamkowe komnaty, a ich kości leżały w bezimiennych grobach, które nie zawsze pozwalały im spoczywać w pokoju.

Dziś mało kto pamięta o ich losach. A jednak ich duchy wciąż mogą nawiedzać ruiny dawnych piastowskich warowni, przemykając nocami wśród zimnych murów i przypominając światu o mrocznych sekretach przeszłości.

Po korytarzach zamku w Książu błąka się podobno posta

w bieli, w Czersku widywano cienie snujące się pośród ruin, a na Wawelu słychać nocą szlochy królowych uwięzionych w dziejowych zawieruchach. Niektórzy twierdzą, że na zamku w Bolkowie można usłyszeć płacz kobiety, której dusza nigdy nie zaznała ukojenia po brutalnie zadanej jej śmierci. O zmroku, gdy wiatr szarpie stare dachówki i trzaska zamkowymi wrotami, można usłyszeć szepty zmarłych piastowskich kobiet, które wołają o sprawiedliwość. Ale historia nie jest sprawiedliwa. Historia kocha zwycięzców i zapomina o ofiarach.

Monika Pawlak

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama