Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 5 czerwca 2025 05:26
Reklama KD Market

Ostatni wybór papieża

W cieniu rzymskich pałaców i blasku Watykanu stoi bazylika, która nie przyciąga uwagi splendorem, lecz spokojną siłą obecności. Santa Maria Maggiore nie jest największym ani najczęściej fotografowanym kościołem Rzymu. A jednak skrywa w sobie coś, czego trudno szukać gdzie indziej – głębię. Pod złoconym stropem i marmurową posadzką tej świątyni zapisano historię władzy, wiary i – dziś także – przemijania. To właśnie tu spoczął papież Franciszek...
Reklama
Ostatni wybór papieża
Santa Maria Maggiore

Autor: Adobe Stock

Matka Boska Śnieżna

ReklamaUbezpieczenia zdrowotne Obama Care

Papież wybrał Santa Maria Maggiore na miejsce swojego ostatecznego spoczynku na długo przed śmiercią. Zapisał to w testamencie – i była to jedyna dyspozycja, jaką pozostawił. Żadnych tytułów, żadnych życzeń co do ceremonii. Tylko to jedno: gdzie chce zostać pochowany. Nie w bazylice św. Piotra, gdzie od wieków grzebie się papieży, lecz tutaj – w miejscu skromniejszym, ale przepełnionym znaczeniem.

To decyzja charakterystyczna dla jego pontyfikatu – cicha, ale pełna treści. Gest pokory, ale i znak. Przypomnienie dla Kościoła, by raz jeszcze zapytał sam siebie, co naprawdę uważa za święte.

Santa Maria Maggiore to nie tylko zabytek – to miejsce o korzeniach sięgających początków chrześcijaństwa. To najstarszy kościół na Zachodzie poświęcony Matce Bożej. Jego historia sięga IV stulecia, kiedy to – jak mówi legenda – Maryja objawiła się rzymskiemu patrycjuszowi i jego żonie we śnie, nakazując im zbudować świątynię tam, gdzie w środku sierpnia spadnie śnieg. I – ku zdumieniu wszystkich – śnieg rzeczywiście pokrył wzgórze Eskwilińskie. Tak narodził się jeden z przydomków tej bazyliki: Matka Boska Śnieżna.

Bazylikę wzniesiono w 431 roku, niedługo po Soborze Efeskim, który oficjalnie uznał Maryję za Matkę Boga – Theotokos. Santa Maria Maggiore stała się wtedy czymś więcej niż tylko świątynią. Była dowodem na wielką zmianę w myśleniu Kościoła. Jej ściany, mozaiki i kolumny głosiły nową prawdę: Maryja nie była tylko matką człowieka – była matką Boga.

 

Architektura autorytetu

Santa Maria Maggiore nie zabiega o uwagę. Nie musi. Z zewnątrz prezentuje się skromnie, z rzymską powagą i umiarem. Lecz fasada z XVIII wieku, klasyczna i symetryczna, skrywa za sobą potęgę dużo starszą – średniowieczną, a nawet jeszcze wcześniejszą.

Wystarczy wejść do środka, by odczuć nagłą zmianę nastroju. Główna nawa rozciąga się jak korytarz czasu. Masywne kolumny prowadzą wzrok ku apsydzie, gdzie złote mozaiki z V wieku przedstawiają sceny z dzieciństwa Jezusa – surowo, dramatycznie, bez sentymentalizmu. To sztuka z misją. W czasach, gdy większość wiernych nie była wykształcona i nie potrafiła czytać, obrazy stawały się kazaniami z kamienia i światła. Ludzie ci musieli widzieć Ewangelię, by w nią uwierzyć.

Ponad nawą wznosi się złocony, kasetonowy sufit – olśniewający i pełen znaczeń. Złoto, którym został pokryty, według tradycji pochodzi z pierwszych transportów przywiezionych z Nowego Świata po wyprawie Kolumba. Podarowane przez hiszpańskich monarchów Ferdynanda i Izabelę, stało się symbolem nowej epoki: spotkania dwóch światów, które zrodziło zarówno imperia, jak i religijną chwałę. 

 

Cichy bunt

Santa Maria Maggiore to jedna z czterech bazylik papieskich Rzymu. W jej murach toczyła się historia Kościoła – przyjmowano tu papieży, zwoływano sobory, rozgrywały się dramaty i cuda. Ale dla papieża Franciszka miała znaczenie głębsze, bardziej osobiste. Była nie tylko świątynią – to było miejsce spotkania z Matką Boską.

Od pierwszego poranka po swoim wyborze na tron Piotrowy w 2013 roku, przez dni poprzedzające kolejne podróże apostolskie, Franciszek zawsze zatrzymywał się właśnie tutaj. Zawsze w tej samej kaplicy, przed ikoną Salus Populi Romani – bizantyjskim wizerunkiem Matki Bożej, czczonym jako Opiekunka Ludu Rzymskiego. W ciszy tej kaplicy modlił się w czasie największych kryzysów. W czasie pandemii przychodził tu w samotności. Przynosił łzy, wdzięczność, prośby.

Dla niego Maryja nie była symboliczną postacią. Była mu bliska, stale obecna – niemal namacalna. Gdy więc ogłosił, że chce spocząć właśnie tu, obok tej ikony, nikogo to nie zdziwiło. 

Rezygnacja z pochówku w bazylice św. Piotra to gest niecodzienny i odważny. Od 1903 roku każdy papież był grzebany właśnie tam – pod monumentalną kopułą zaprojektowaną przez Michała Anioła, tuż obok grobu świętego Piotra. Odrzucić ten przywilej to jak zrzec się tronu, nawet po śmierci.

Franciszek nie jest pierwszym, który tak postąpił, ale jest pierwszym, który spoczął w Santa Maria Maggiore od czasów Klemensa IX, zmarłego w 1669 roku. Jak zaznaczył w testamencie, jego grób miał być skromny, wykopany w ziemi. Bez okazałego sarkofagu, bez złota i symboli władzy. Z jednym tylko słowem na płycie: Franciscus. 


Polityczny teatr

Santa Maria Maggiore od wieków była świadkiem i sceną papieskiej polityki. To tu papieże i cesarze rywalizowali o władzę. Tu odbywały się sobory, które kształtowały doktrynę wiary, ale również dochodziło do burzliwych momentów – jak choćby wygnania biskupów, teologów czy papieży, którzy popadli w niełaskę lub zostali oskarżeni o herezję. Bazylika była tłem zarówno dla triumfów, jak i kryzysów Kościoła. Z biegiem wieków zmieniała się razem z nim: od świątyni chrześcijańskiego imperium, przez renesansowy symbol papieskiej potęgi i barokowy klejnot, aż wreszcie po dzisiejsze, otwarte sanktuarium XXI wieku.

Ta przemiana wciąż trwa. Decyzja papieża Franciszka, by spocząć właśnie w Santa Maria Maggiore, dopisuje nowy rozdział do jej historii – i jednocześnie ją zmienia. To gest, który skłania do namysłu: czym dziś jest Kościół i co naprawdę uważa za istotne?

 

Strażnik historii

Bazylika opowiada historię Kościoła potężnego i dumnego. A teraz stała się miejscem spoczynku papieża, który całym swoim pontyfikatem tę opowieść próbował przepisać – ciszej, skromniej, inaczej.

To właśnie sprawia, że to miejsce ma taką siłę. Zawiera w sobie napięcia epok, głosy sprzecznych wizji, historię pełną zwrotów. Teraz stanie się strażnikiem jeszcze jednej historii: tej o papieżu, który przypominał, że Kościół nie jest pałacem, lecz domem dla każdego.

Santa Maria Maggiore znów stanie się miejscem pielgrzymek – ale nie tylko ze względu na słynne mozaiki czy ikonę Matki Bożej. Ludzie będą przychodzić przede wszystkim dla niego. Dla człowieka, który wybrał tę świątynię na swój grób. Dla papieża, który na nowo zdefiniował, czym jest władza duchowa. Który zamiast rządzić, wolał słuchać, a miłosierdzie stawiał wyżej niż zasady.

W mieście, gdzie papieże w większości spoczywają pod kopułami i wśród marmurów, on wybrał kaplicę, z którą wiąże się opowieść o cudownym śniegu. I może właśnie tym wyborem coś zdołał stopić – trochę pychy, trochę hierarchii, może też trochę lęku.

Monika Pawlak

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama