Maszyna nazwana przez media latającym pałacem ma zastąpić prezydencki samolot Air Force One i może się okazać najdroższym prezentem, jaki zaoferowano rządowi Stanów Zjednoczonych - wyjaśnia AFP.
"Myślę, że to piękny gest ze strony Kataru. Jestem bardzo wdzięczny. Nie należę do ludzi, którzy odmawiają przyjęcia takiej oferty. Mógłbym być głupi i powiedzieć 'nie, nie chcemy, by nam podarowano bardzo drogi samolot'" - oznajmił Trump.
Plan przyjęcia boeinga od katarskiej rodziny królewskiej wywołał protesty nawet niektórych Republikanów i szczególnie kontrowersyjnych zwolenników Trumpa, jak skandalizująca, skrajnie prawicowa aktywistka i internetowa celebrytka Laura Loomer - komentuje dziennik "The Hill".
"Kocham prezydenta Trumpa. Dałabym się za niego zastrzelić. (...) Ale nie możemy przyjmować od dżihadystów 'prezentu' za 400 mln dolarów" - napisała Loomer na platformie X. "Największe lobby w Waszyngtonie to lobby Kataru. Obserwujemy w czasie rzeczywistym islamskie przejęcie naszego kraju" - dodała.
Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt potwierdziła wcześniej, że Katar zaproponował przekazanie USA samolotu. Dodała, że szczegóły w tej sprawie są jeszcze opracowywane. Maszyna miałaby najpierw służyć jako prezydencki samolot Air Force One, a później zostałaby przekazana fundacji na rzecz prezydenckiej biblioteki.
"The Hill" zauważa jednak, że Loomer doprowadziła już do zwolnienia wysokich rangą urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC), a na początku kwietnia dała do zrozumienia, że stała też za zwolnieniem kierownictwa Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i "pokazała już, że ma istotny wpływ na Trumpa".
Loomer znana jest z oburzających, w tym rasistowskich wypowiedzi, a także ze snucia teorii spiskowych, m.in. o zamachach z 11 września 2001 r. Przez pewien okres kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku była widywana u boku Trumpa i podróżowała z nim jego samolotem; utrzymuje, że choć prezydent chciał ją kilkakrotnie zatrudnić w Białym Domu, jego personel zbojkotował tę decyzję. (PAP)