Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 16 czerwca 2025 08:38

Rosyjscy dywersanci

Pewnego mroźnego poranka w listopadzie ubiegłego roku barczysty mężczyzna z krótkimi, siwymi włosami, w stanie wyraźnego wyczerpania, wtoczył się do małego pensjonatu na obrzeżach Bosanskiej Krupy – malowniczego bośniackiego miasteczka granicznego, gdzie starożytne kamienne mosty rozciągają się nad wodami rzeki Una. Był to Aleksandr Bezrukawyj. Człowiek ten ukrywał się przez ponad trzy miesiące, ścigany przez europejskie służby bezpieczeństwa, które oskarżały go o współpracę z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU...
Reklama
Rosyjscy dywersanci
Szef komórki sabotażystów GRU w Polsce, Aleksandr Bezrukawyj

Autor: https://dossier.center/gru-in-poland/

Polska operacja

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

44-letni Bezrukawyj dwa dni wcześniej wyruszył pieszo z Chorwacji, przedzierając się przez gęste bałkańskie lasy i strome wzgórza, by nielegalnie przekroczyć granicę z Bośnią. Wieczorem wysłał wiadomość do żony, obiecując jej, że wkrótce spotkają się w Rosji. Skontaktował się też ze swoim przyjacielem, by sfinalizować plany powrotu do domu, korzystając z nowych podrobionych dokumentów i lotu z sąsiedniej Serbii. Jednak kilka godzin później, około godziny 2.00 w nocy, do jego pokoju wpadła grupa bośniackich oficerów wywiadu i policjantów.

Aresztowanie Bezrukawyja było częścią polskiej operacji wymierzonej w rosyjską siatkę przestępczą. Ludzie ci są oskarżani o wysyłanie paczek, zawierających zamaskowane materiały wybuchowe, które miały trafić na pokład samolotów transportowych w całej Europie. Polscy prokuratorzy uważają, że Bezrukawyj brał udział w spisku mającym na celu wysłanie przesyłek z materiałami wybuchowymi do USA i Kanady. Taki plan oznaczałby poważną eskalację kampanii sabotażowej, którą, jak twierdzą agenci zachodnich służb bezpieczeństwa, Moskwa rozpętała w całej Europie.

Kiedy informacje o domniemanym spisku dotarły do ​​Waszyngtonu, wywołały tak wielki niepokój, że najwyżsi urzędnicy w administracji Joe Bidena wezwali swoich rosyjskich odpowiedników do odwołania akcji przez Władimira Putina. 13 lutego, trzy miesiące po aresztowaniu w Bośni, Bezrukawyj został wydany Polsce i dziś oczekuje na swój proces w warszawskim areszcie.

 

Na zlecenie GRU?

Bezrukawyj dorastał w Rostowie nad Donem, rosyjskim mieście położonym niedaleko granicy z Ukrainą. Z dokumentów sądowych wynika, że ​​ma on długą historię przestępstw z użyciem przemocy. Na przestrzeni lat postawiono mu liczne zarzuty karne, w tym za nielegalne posiadanie broni, włamanie, rozbój i przestępstwa związane z narkotykami.

Większości pieniędzy dorobił się na rozmaitych procederach przemytniczych w obwodzie donieckim na Ukrainie, m.in. na przemycaniu papierosów przez kontrolowaną przez separatystów granicę do Rosji. W 2019 roku został on na krótko zatrzymany, a następnie oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zanim udało się go ponownie aresztować, uciekł na Ukrainę i ostatecznie udało mu się wyjechać do Mołdawii 17 lutego 2024 roku. Stamtąd dotarł do Hiszpanii, gdzie uzyskał prawo pobytu dzięki fikcyjnemu małżeństwu.

Z Hiszpanii Bezrukawyj przeprowadził się do Warszawy, gdzie spotykał się z grupą ukraińskich przyjaciół i znajomych. Dzielił mieszkanie na obrzeżach miasta z Wiaczesławem Czabanenką, Ukraińcem, nazywanym „Ponczykiem” lub „Pączkiem” ze względu na krępą sylwetkę. Latem 2024 roku grupa zaczęła szukać pracy na rosyjskojęzycznych kanałach Telegram, z których powszechnie korzystają ukraińscy uchodźcy. Wśród legalnych ofert pracy i wskazówek dotyczących mieszkań natknęli się na anonimowe konto o nazwie VWarrior, które według polskich władz było prowadzone przez agenta GRU.

To on zaczął zlecać członkom grupy Bezrukawyja wysyłanie paczek kurierskich z materiałami zapalającymi. Przesyłki te wyglądały bardzo niewinnie – zabawki erotyczne z Chin, lubrykanty, kosmetyki, itd. VWarrior zazwyczaj zlecał grupie dostarczanie paczek z jednego miejsca do drugiego w Polsce i na Litwie, jednak co najmniej dwa razy polecił im wysłać je za pośrednictwem firmy DHL. Wszystkie płatności na rzecz kurierów odbywały się w kryptowalucie.

 

Biały Dom w akcji

19, 20 i 21 lipca 2024 roku doszło do eksplozji w magazynach DHL w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Polsce. Jak później odkryły europejskie agencje ścigania, były one wynikiem sabotażu GRU. Komórka, która przygotowywała ładunki wybuchowe, miała siedzibę w Polsce, a inicjatorem akcji był „Aleksandr B.”. Później polscy śledczy odkryli, że co najmniej jedna z paczek wysłanych przez grupę Rosjanina zawierała domowej roboty urządzenie zapalające, ukryte wśród zabawek erotycznych. Podobno wykonano je z mieszanki substancji chemicznych, w tym wysoce reaktywnego magnezu.

Agencja Reuters podała później, że urządzenia zostały tak zaprojektowane, by odpalały się za pomocą odpowiednio ustawionych timerów, pochodzących z niedrogich chińskich urządzeń elektronicznych, zwykle używanych do śledzenia zagubionych przedmiotów. Ich oddziaływanie było spotęgowane przez tubki zamaskowane jako kosmetyki, które w rzeczywistości były wypełnione łatwopalnym żelem zawierającym związki takie jak nitrometan.

1 sierpnia ubiegłego roku Bezrukawyj wraz z Czabanenką spacerowali po targowisku na obrzeżach Warszawy. Wybrali dwie pary butów sportowych Nike i sześć kompletów odzieży sportowej, a następnie upchali je w plastikowej torbie. VWarrior polecił im następnie wysłać te towary na fikcyjne adresy w Waszyngtonie i Ottawie za pośrednictwem DHL. Transporty te wzbudziły podejrzenia polskich służb bezpieczeństwa, które już wcześniej po serii eksplozji pozostawały w stanie najwyższej gotowości. Wysyłanie amerykańskich ubrań z powrotem do Ameryki Północnej nie miało większego sensu.

Polskie śledztwo szybko wykazało, że w przeciwieństwie do pozostałych przesyłek paczki z ubraniami nie zawierały materiałów wybuchowych. Zamiast tego przesyłki te stanowiły rzekomo próbę sprawdzenia międzynarodowych tras dostaw i harmonogramu przyszłych rosyjskich operacji mających na celu transportowanie ładunków do Ameryki Północnej. GRU testowało systemy logistyczne, by ostatecznie wysadzić w powietrze samoloty transportowe lecące do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Po incydentach w magazynach DHL przedstawiciele Białego Domu skontaktowali się z Kremlem i zażądali przerwania operacji, co rzekomo nastąpiło.

Krzysztof M. Kucharski

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama