Kochała innego
Dramat Bibi nie jest w Pakistanie wyjątkiem. Tu, w kraju z drugą co do wielkości populacją muzułmańską na świecie, małżeństwa aranżowane przez rodziców są nadal powszechne. I choć coraz więcej młodych Pakistańczyków kwestionuje logikę takich związków, a nawet buntuje się przeciwko skostniałej tradycji, to w małych, odległych od metropolii wsiach są one nadal regułą. Tam związki aranżowane uznawane są ciągle za rozsądniejszą opcję. Bo małżeństwo uważane jest za unię dwóch rodzin, a nie dwojga ludzi.
Rodzice wydają córki za członków rodziny, zwykle za kuzynów. Nikt nie pyta młodych Pakistanek o zdanie. W efekcie niektóre z nich, te odważniejsze, decydują się walczyć o prawo do wyboru męża i do miłości. Mimo że taka postawa może je kosztować życie. Bywa, że te, które wychodzą za mąż poza układami rodzinnymi, zostają zabite przez członków własnej rodziny. Nie brakuje opowieści o ekstremalnych krokach, jakie podejmują zdesperowane kobiety, by uwolnić się od zaaranżowanych związków. Jednak niewiele z nich posuwa się tak daleko jak Asia Bibi.
Wrzesień 2017 roku był dla Bibi najsmutniejszym miesiącem jej dotychczasowego życia. Stanęła na ślubnym kobiercu w małej, zapomnianej wiosce Malawat położonej w środkowym Pakistanie. Zamiast szczęścia czuła, że zmuszono ją do zdrady samej siebie. Kochała Shahida Lashariego, ale przysięgę małżeńską składała przed Amajdą Hussainem. Swoim kuzynem, którego wybrała jej na męża rodzina.
Śmiertelny poczęstunek
Niedługo po ślubie Bibi próbowała jeszcze w desperacji uciec od męża i wrócić do domu rodzinnego. Zamiast zrozumienia spotkała się z groźbami matki i ojca. Powiedzieli jej, że jeśli odejdzie od Amajdy, rodzina ją zabije. Za to, że zhańbiła imię ich i całej wioski. Bibi zrozumiała, że jest w potrzasku. To wtedy, miesiąc po ślubie, podjęła decyzję, by pozbyć się Amajdy. Na zawsze. Po swojej stronie miała wierzącą w prawo do miłości 49-letnią ciotkę Zarinę Begum i swojego kochanka Shahida. Przez kolejne 6 miesięcy trójka ta dopracowywała szczegóły mrożącego krew w żyłach spisku.
Pewnego dnia Asia jak zwykle przygotowała mężowi dzbanek mleka. Przypadek zrządził, że tego wieczora nie zdążył go wypić przed snem. Następnego dnia pozostawione w kuchni mleko zauważyła jego matka. Postanowiła wykorzystać je do przygotowania lassi, tradycyjnego napoju jogurtowego. Jeszcze tego samego dnia poczęstowała nim 27 gości. W tym samego Amajdę. Tylko Bibi, jedyna na spotkaniu rodzinnym, nie napiła się lassi. Niedługo potem wszyscy oprócz niej zaczęli czuć się nieswojo.
Rodziny Bibi i Amajdy mieszkały na tej samej ulicy. W małej wiosce liczącej zaledwie 45 domów. Nie było tam szpitala ani żadnej placówki zdrowia. Gdy pierwsze osoby zaczęły chorować, wezwano miejscowego znachora. Stan wielu szybko się jednak pogorszył. Wkrótce piętnaście osób zmarło. Resztę zawieziono do szpitala w pobliskim mieście Multan. W sumie zmarło 17 gości, w tym 4-latek i 7-latek. Zmarł też mąż Bibi, jego dwóch braci, trzy bratowe i kilku dalszych krewnych.
Honor wsi
Masowe zgony szybko przyciągnęły uwagę policji. Po cichu rozpoczęto dochodzenie, podejrzewając rodzinny spisek. Jeden z ocalałych gości wskazał na podejrzane zachowanie Bibi zaraz po fatalnej imprezie. „Jej mąż leżał w stanie krytycznym w szpitalu, a ona zachowywała się, jakby nic się nie stało. Była chłodna i spokojna” – powiedział policji. Ta zaczęła przyglądać się bliżej rodzinie i wkrótce odkryła, że stosunki między małżonkami były bardzo napięte. A sama Bibi miała kochanka.
Policja aresztowała Lashariego. Ten od razu przyznał się do spisku. Jak zeznał, chcieli zabić Amajdę, podając mu mleko ze śmiertelnym dodatkiem – trutką na szczury. To Lashari dostarczył Bibi truciznę. Cały plan wspierała logistycznie jej ciotka, która od dawna organizowała schadzki kochanków w swoim domu.
Bibi przyznała się do wszystkiego, gdy na posterunku policji zobaczyła swojego chłopaka w kajdankach. Powiedziała, że dodała do mleka truciznę na szczury w nadziei, że mąż je od razu wypije. Po jego śmierci miała uciec i wyjść za Lashariego, który obiecał jej ślub. Taki był plan. Niestety sprawy wymknęły się spod kontroli. I zamiast męża otruła przypadkowo kilkunastu gości.
Bibi i jej kochanka oskarżono o morderstwo. Sąd pakistański uznał ich za winnych zatrucia 17 osób i skazał oboje na 15 wyroków dożywocia oraz grzywnę w wysokości 3 milionów rupii (23 000 dolarów). Rodzina zmarłych nie była bynajmniej usatysfakcjonowana. Domagała się kary śmierci. By przywrócić honor wsi.
„Gdybym ją spotkał, pociąłbym ją piłą do drewna” – odgrażał się jeden z krewnych zatrutego męża. Takie groźby w Pakistanie są dość realne. Każdego roku prawie tysiąc kobiet ginie tam z rąk krewnych. Większość morderstw ma miejsce w rodzinie, a ta zazwyczaj ukrywa sprawcę. Można śmiało uznać, że umiera o wiele więcej kobiet. Asia Bibi miała szczęście, że nie stała się jedną z nich.
Tymczasem matka Bibi, Zakia Begum, dziś apeluje do pakistańskich rodziców, by dali swoim córkom prawo wyboru. „Czuję się winna. Nigdy nie powinniśmy byli zmuszać naszej córki do poślubienia Amajdy, ponieważ go nie kochała” – mówi.
Joanna Tomaszewska