Inna irańska agencja, Fars, zastrzegając, że są to "nieoficjalne statystyki", pisze o podobnym bilansie ofiar jak Nour - o ponad 70 zabitych i co najmniej 320 rannych.
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników, operacja była wymierzona m.in. w kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Władze Iranu zapowiadają odwet; izraelski atak uznają za wypowiedzenie wojny. W liście przekazanym Radzie Bezpieczeństwa ONZ piszą, że państwo ajatollahów odpowie w sposób zdecydowany i proporcjonalny. Na wniosek Iranu w piątek odbędzie się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Atak Izraela, nazywając go "kryminalną agresją", potępił w piątek Ali as-Sistani, najwyższy przywódca religijny szyitów w Iraku, wzywając przy tym społeczność międzynarodową do powstrzymania Izraela.
94-letni Sistani to największy autorytet dla szyitów w Iraku. W 2004 r. poparł wolne wybory w tym kraju, przyczyniając się w ten sposób do powstania pierwszego demokratycznego rządu w Bagdadzie po obaleniu przez USA dyktatury Saddama Husajna. W 2014 roku, gdy iracka stolica była zagrożona, wezwał zaś Irakijczyków do zjednoczenia się w walce przeciwko dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie. (PAP)