Szczyt w Hadze, który dobędzie się w dniach 24-25 czerwca, będzie "uszyty na miarę" Trumpa, by poradzić sobie z ograniczoną zdolnością prezydenta do udziału w długich naradach, a zarazem, by uniknąć jego wybuchów oraz gaf - przekazuje "Times".
Organizatorzy forum wzięli sobie do serca wnioski ze szczytu G7, który Trump opuścił przed czasem, a zaraz potem w mediach społecznościowych przypuścił "salwy pełną burtą" w stronę pozostałych uczestników spotkania.
Prezydent USA jest ponadto nieprzewidywalny i jest to kolejny powód, dla którego szczyt będzie krótki, a tylko jedna sesja zajmie 2,5 godziny. Zazwyczaj szczyt NATO składa się z trzech głównych spotkań, poświęconych geopolityce i strategii, a każde z nich trwa właśnie 2,5 godziny - wyjaśnia "Times".
Komunikat końcowy będzie miał tym razem tylko pięć paragrafów, mieszczących się na kartce papieru A4. W ubiegłym roku oświadczenie wydane po szczycie miało 44 paragrafy i liczyło 5400 słów.
"Chodzi o to, by szczyt był skoncentrowany, krótki i słodki (...). Trump potrafi być niecierpliwy i - jak sam powiedział - ma krótką koncentrację. Im krócej, tym lepiej" - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem anonimowy dyplomata.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zdecydował, że głównym punktem programu spotkania będzie sprawa podniesienia nakładów państw Sojuszu na obronę do 5 proc. PKB rocznie, a decyzja w tej kwestii zostanie przedstawiona jako osobiste zwycięstwo Trumpa.
Prezydent USA nie weźmie też udziału w zwyczajowej wspólnej konferencji prasowej z szefem Sojuszu.
Na szczyt zaproszony został prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, ale jego wizycie nadano niższą rangę dyplomatyczną, by uniknąć "niezręcznych spotkań z Trumpem" - wyjaśnia "Times".
W komunikacie końcowym Rosja zostanie określona jako "bezpośrednie zagrożenie", ale nie będą powtórzone deklaracje z poprzednich szczytów, dotyczące "nieodwracalnej" drogi Ukrainy do NATO. (PAP)