Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Rekordy na sprzedaż

Przez 15 lat prezydentem Turkmenistanu był niejaki Gurbanguly Berdimuhamedow, były dentysta, który wdrapał się na wyżyny władzy, sprawując najwyższy urząd w swoim kraju do roku 2022. Obecnie prezydentem Turkmenistanu jest jego syn, co jest zrozumiałe w kontekście postsowieckiego nepotyzmu w dawnych republikach ZSRR.
Reklama
Rekordy na sprzedaż
Gurbanguly Berdimuhamedow i Władimir Putin, 2022 rok

Autor: Kremlin.ru/Wikipedia

Stwierdzenie, że Berdimuhamedow jest człowiekiem zdrowo rąbniętym, byłoby obrazą dla wszystkich innych czubków. W czasie swoich „rządów” zasłynął wieloma dziwactwami. W 2011 roku zaśpiewał piosenkę w filmie opublikowanym w serwisie YouTube. Siedem lat później wystąpił w teledysku rapowym ze swoim wnukiem, mimo że ani on, ani jego potomek nie mają pojęcia o śpiewaniu. Wcześniej podnosił ciężary przed kamerą, a także występował jako DJ. W 2015 roku w Aszchabadzie wzniesiono złoty posąg „ukochanego przywódcy” jadącego konno na szczycie białego marmurowego klifu.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Natomiast w styczniu 2018 roku Berdimuhamedow nakazał skonfiskowanie czarnych samochodów w stolicy, ponieważ uważał, że kolor biały przynosi szczęście. Policja skonfiskowała wtedy ciemne pojazdy w Aszchabadzie, a ich właścicielom nakazano zapłacić za przemalowanie ich na srebrno lub biało. Stolica, znana jako Miasto Białego Marmuru, bije rekord świata pod względem największej koncentracji budynków z białego marmuru. Berdimuhamedow jest znanym miłośnikiem bieli, mieszka w białym pałacu i podróżuje białymi limuzynami.

W 2010 roku ukraiński magazyn „Obozrevatel” uznał Berdimuhamedowa za piątego najgorszego dyktatora na świecie spośród 23 wymienionych. W Indeksie Wolności Prasy (Reporterzy bez Granic) Turkmenistan zajmuje 176. miejsce na 178. W Turkmenistanie jest dziś więcej więźniów politycznych niż w jakiejkolwiek innej byłej republice ZSRR, a to oznacza, że syn dyktatora dumnie kontynuuje zamordystyczną politykę ojca.

Berdimuhamedow znamy jest też z tego, że ma kilka obsesji. Jedna z nich dotyczy koni, których posiada rzekomo ogromne stado. Niestety w maju 2013 roku spadł z konia podczas wyścigu, a upadek ten został ocenzurowany w telewizji, choć ostatecznie wyciekł do Internetu i został wyśmiany w jednym z odcinków programu HBO „Last Week Tonight with John Oliver”. Dziennikarze opuszczający kraj po tym wypadku informowali, że ich urządzenia elektroniczne zostały przeszukane na lotnisku w poszukiwaniu śladów nagrania tego zdarzenia.

Inną obsesją byłego prezydenta są światowe rekordy. Berdimuhamedow w latach swoich rządów intensywnie zabiegał o to, by „Księga rekordów Guinnessa” („Guinness World Records”) zatwierdzała jak największą liczbę rekordowych wyczynów Turkmenistanu. W wydawnictwie tym znajduje się kilka rekordów turkmeńskich, w tym wspomniana już koncentracja gmachów z białego marmuru oraz największe w historii zgromadzenie rowerzystów uczestniczących w imprezie o pięknej nazwie „Świadomość Rowerowa”. Oczywiście rekordy te zostały wymyślone przez prezydenta Turkmenistanu, specjalnie na potrzeby promowania kraju i jego dyktatorskich rządów.

Dlaczego jednak szanująca się brytyjska instytucja we wszystkim tym uczestniczyła? Ba, nawet wysłała do Turkmenistanu swoją pracownicę, która zatwierdziła rowerowy rekord. Bądź co bądź „Księga rekordów Guinnessa” to jedna z najbardziej rozpoznawalnych publikacji na świecie, dokumentująca ekstremalne osiągnięcia ludzi, fenomeny w świecie zwierząt i w przyrodzie. Pierwsze wydanie ukazało się w Wielkiej Brytanii w 1955 roku i od tego czasu publikowane jest corocznie, gromadząc rekordy w najróżniejszych dziedzinach.

Pomysł na stworzenie takiej księgi zrodził się w głowie Hugh Beavera, dyrektora irlandzkiego browaru Guinness. W 1951 roku podczas polowania w Irlandii Północnej wywiązała się dyskusja o tym, który ptak w Europie jest najszybszy. Nie mogąc znaleźć jednoznacznej odpowiedzi w dostępnych książkach, Beaver doszedł do wniosku, że przydałaby się publikacja dokumentująca różnego rodzaju „naj” – najszybsze, największe, najdłuższe. Tak zrodził się pomysł księgi, a reszta to już historia.

Wydawnictwo osiągnęło szybko ogromną popularność i było początkowo rozdawane w pubach jako forma promocji piwa Guinness. Współcześnie publikacja ukazuje się w ponad 100 krajach i jest tłumaczona na kilkadziesiąt języków. Rocznie zgłaszanych jest ponad 30 tysięcy prób bicia jakiegoś rekordu, ale tylko niewielka część trafia do oficjalnej publikacji.

Aby rekord został uznany, musi spełniać określone warunki: być wymierzalny, możliwy do pobicia i zweryfikowany. Często wymaga to obecności oficjalnych sędziów Guinnessa, nagrań wideo, świadków oraz dokumentacji. W związku z tym powstaje pytanie – w jaki sposób Berdimuhamedow sprostał wszystkim tym warunkom? Odpowiedź jest prosta. Okazuje się mianowicie, że wystarczy zapłacić wydawcom księgi pół miliona zielonych, by rekord – nawet jakiś skrajnie głupi – został odpowiednio oceniony i zatwierdzony. Prezydent Turkmenistanu nie szczędził gotówki i kupił sobie wiele rekordów.

Gdybym miał do dyspozycji pół miliona (a niestety nie mam), też mógłbym sobie kupić jakiś rekord, np. na najdłuższe i najbardziej bezsensowne zdanie w języku polskim, a takich jest w mojej „tfurczości” sporo. Wiosną na wrocławskim rynku dochodzi rok w rok do próby pobicia rekordu jednoczesnego wykonania na gitarach utworu Jimmiego Hendrixa pt. „Hey Joe”. W tym roku rekord został ponownie pobity z chwilą, gdy 8122 gitarzystów zagrało ten przebój, ku zdziwieniu Aleksandra Fredry, siedzącego (bez nauszników) na swoim cokołowym fotelu.

Jednak w przypadku wrocławskich gitarzystów nikt nie zapłacił wydawcom „Księgi rekordów Guinnessa” ileś tam tysięcy dolarów. Szkoda, że wpłaty od w sumie dość śmiesznych dyktatorów są nie tylko przyjmowane, ale kończą się zatwierdzaniem jakichś totalitarnych marzeń. A swoją drogą ciekawe, jaki rekord świata chciałby sobie kupić Władimir Putin? Z pewnością nie będzie to w kategorii „najszybsza inwazja na sąsiedni kraj”.

Andrzej Heyduk

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama