W akcji, która objęła 28 stanów, zatrzymano ponad 500 osób. Wzięło w niej udział ponad 100 agencji ścigania – lokalnych, stanowych i federalnych. Jednak to zespół prokuratury stanowej powiatu Cook, we współpracy z sieciami handlowymi, firmami ubezpieczeniowymi i instytucjami finansowymi, koordynował działania wymierzone w złodziejskie siatki.
„To nie są pojedyncze kradzieże. To zorganizowane działania, często związane z gangami, przemocą i handlem narkotykami” – mówi stacji CBS 2 zastępca prokuratora stanowego i członek regionalnego zespołu ds. zorganizowanej przestępczości w handlu detalicznym, David Williams.
Złodzieje często obserwują sklepy i znają procedury – również te, które ograniczają działania ochrony. Wiedzą, że pracownicy sklepów często nie mogą interweniować, nawet gdy widzą kradzież na własne oczy.
„Kradną towar wart 100 dolarów i sprzedają go na czarnym rynku za 10. Te pieniądze trafiają później do gangów albo poza granice USA” – tłumaczy Williams.
„Nie chodzi o to, by ścigać drobnych złodziei. Szukamy szajek, które działają systemowo” – dodaje.
Prokurator stanowa powiatu Cook, Eileen O’Neill Burke, już pierwszego dnia urzędowania zmieniła podejście do przestępstw kradzieży detalicznej. Obniżyła próg uznania czynu za przestępstwo z 1000 do 300 dolarów wartości skradzionego towaru. Oznacza to, że więcej spraw może być teraz traktowanych jako przestępstwa, a nie wykroczenia.
„To daje nam zupełnie nowe możliwości działania” – podkreśla Williams.
Mieszkańcy powiatu Cook – zarówno konsumenci, jak i właściciele sklepów – odczuwają skutki takich kradzieży codziennie. Straty wpływają nie tylko na ceny towarów, ale też na lokalne podatki. Im więcej towaru znika ze sklepowych półek, tym mniej wpływów trafia do lokalnego budżetu.
„Wszyscy za to płacimy” – dodaje Williams – „Dlatego musimy działać razem.”
(tos)