– Moja babcia, Stefania Madejska-Wrońska ciągle mi opowiadała o Pytlasińskim, i nie tylko o jego popularności, osiągnięciach sportowych, działalności na rzecz rozwoju zapasów, ale również o anegdotach, które później trafiały na łamy światowych gazet – wspomina Achmirowicz.
Był pionierem polskich zapasów. Założoną przez siebie szkołę atletyczną przeniósł z Odessy do Łodzi, później podobną założył w Warszawie. Pierwsze amatorskie mistrzostwa Polski odbyły się z jego inicjatywy. Wychował wielu zapaśników, a największym jego uczniem był legendarny Zbyszko Cyganiewicz.
– Pytlasiński urodził się w czasie powstania styczniowego w 1863 roku. Jego ojciec został przez władze carskie uznany za winnego działalności wywrotowej i skazany na zsyłkę na Syberię. Podczas pożegnania męża, matka, będąca w dziewiątym miesiącu ciąży, straciła przytomność. Pod opieką obcych ludzi została zawieziona do wsi, gdzie przyszedł na świat Pytlasiński. Ten fakt sprawił, że Rosjan nigdy nie darzył sympatią, że występując za granicą w okresie zaborów, zawsze podkreślał swoją narodowość i wiele uczynił dla propagowania polskości – wskazuje Achmirowicz i podkreśla, że siła zapaśnika nie była największa. Najbardziej słynął z szybkości, refleksu, znakomitej techniki, a przede wszystkim z wielkiego serca do walki.
– To dzięki tym cechom na 801 stoczonych walk wygrał 794. Był dwukrotnym zawodowym mistrzem świata. Pierwszy tytuł zdobył w Paryżu w 1900 roku, a później sukces ten powtórzył w Bazylei. W swojej kolekcji miał około czterystu nagród, w tym sporo ze złota. Kiedy Polska uzyskała niepodległość, przekazał je Skarbowi Państwa, za co w 1919 roku otrzymał Złoty Krzyż Zasługi. Miał ponadto renomę dżentelmena. Nie uciekał się do brudnych sztuczek, nie wdawał się w bójki, walczył czysto – ocenia Achmirowicz.
Według niego, Pytlasiński znany był nie tylko z sukcesów na zapaśniczych matach. Występował w filmach, na scenach teatralnych, pisał książki i artykuły propagujące nie tylko zapasy, również zdrowy styl życia. Był również gwiazdą aren cyrkowych, a o jego dokonaniach rozpisywała się światowa prasa bulwarowa.
– W Madrycie w obecności 100 tysięcy widzów walczył z bykiem. Bez akcesoriów, z których korzystają torreadorzy. Wykorzystując swój spryt i szybkość złapał go w pewnym momencie za rogi, ukręcając mu łeb, co wprawiło widownię w osłupienie. Dopiero po 3-4 minutach zgotowała mu ona owację na stojąco. Podobny aplauz wzbudził w Chicago, kiedy walcząc z niedźwiedziem polarnym, złamał mu kark. Był również na czołówkach gazet paryskich. Kiedy podczas pojedynku niemiecki rywal niespodziewanie sypnął mu solą w oczy, na arenę wskoczyła żona Pytlasińskiego. Okładając Niemca parasolką, pozwoliła mężowi dojść do siebie i ostatecznie wygrać walkę – opowiada Achmirowicz.
Pytlasiński zakończył karierę w wieku 43 lat. Zmarł w 1933 roku i spoczął na warszawskich Powązkach. Od 1962 roku organizowany jest Memoriał Pytlasińskiego, w którym startuje światowa czołówka zapaśników.
Andrzej Achmirowcz poinformował, że prowadzi w Polsce starania i rozmowy na rzecz postawienia pomnika z fiberglassu honorującego Władysława Pytlasińskiego.
Opracowano na podst. publikacji z archiwum Dziennika Związkowego
Zdjęcia: archiwum Andrzeja Achmirowcza













