Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 01:19
Reklama KD Market

Fenomenalna czwórka z Londynu

Brytyjski zespół Coldplay od niemal 30 lat króluje na koncertach i listach przebojów, zbierając liczne nagrody i rzesze fanów na całym świecie. Teraz króluje też w prasie i mediach społecznościowych po tym, jak podczas lipcowego koncertu w Foxborough w stanie Massachusetts „kiss cam” uchwyciła CEO firmy Astronomer, Andy’ego Byrona, w intymnym uścisku z szefową HR tejże firmy, Kristin Cabot. Lider zespołu Chris Martin skomentował ten widok słowami: „Albo są bardzo nieśmiali, albo mają romans”. No i rozpętała się burza...
Fenomenalna czwórka z Londynu

Autor: Raph_PH/Wikipedia

Pocałunkowy skandal

Okazało się bowiem, że faktycznie zarówno Byron, jak i Cabot mają małżonków, którzy oczywiście nie wiedzieli o tym romansie. Żona Byrona usunęła nazwisko męża z mediów społecznościowych, a zajście doprowadziło do rozstania kochliwych fanów Coldplay z macierzystą firmą. Co więcej – reakcja kochanków po wyświetleniu na gigantycznym telebimie zamieniła się w tysiące memów, które viralowo i w błyskawicznym tempie rozsiały się po Internecie. 

Początkowo po wybuchu skandalu pojawiła się fala plotek o możliwym procesie przeciwko zespołowi za „emocjonalny stres”, jakiego ponoć doświadczył Byron oraz naruszenie prywatności kochanków (były szef firmy Astronomer oświadczył, że nie wyrazili zgody na publiczne nagranie). Jednak według niezależnych kancelarii prawnych trudno oczekiwać prywatności na publicznej imprezie. Uznanie słów Martina za zniesławienie byłoby mocno naciągane a ewentualny pozew nie miałby szans powodzenia.

Trasa „The Music of Spheres” trwa dalej, bilety się sprzedają. Afera bardziej zaszkodziła firmie Astronomer niż Coldplayowi. Zresztą pozycja Brytyjczyków jest stabilna. Bono, lider zespołu U2, powiedział kiedyś publicznie, że Coldplay to nie tyle klasyczny zespół rockowy co unikalny projekt artystyczny.

Kiss Cam fot. TikTok/screenshot


Miliardowy rekord

Chris Martin (wokal, fortepian, keybord, gitara) i Jonny Buckland (gitara, harmonijka ustna, chórki) zaczęli pisać piosenki już podczas studiów na University College London. Wkrótce dołączył do nich Guy Berryman (gitara basowa, syntetyzator, chórki) a potem Will Champion (perkusja, fortepian, chórki, okazjonalnie gitara akustyczna). Ten kwartet stał się bazą do założenia w 1996 roku zespołu Pectoralz, a następnie Starfish, który ostatecznie dwa lata później przyjął nazwę Coldplay. Została ona zaczerpnięta z tytułu książki Philipa Horky’ego „Child’s Reflections, Cold Play”. 

W tym samym roku kapela podpisała swój pierwszy kontrakt z niezależną wytwórnią Fierce Panda. Wkrótce ukazał się debiutancki mini album zespołu zatytułowany „Safety”, a rok później epka „Brothers & Sisters” oraz „The Blue Room”, będące pierwszymi mini płytami wydanymi pod szyldem wytwórni Parlophone.

Przełomowy dla zespołu był rok 2000, w którym ukazał się singiel „Yellow” zapowiadający ich debiutancki album „Parachutes”. Przyniósł im międzynarodową rozpoznawalność. Dziś, po 25 latach od premiery, utwór odsłuchany został ponad miliard dwieście milionów razy na YouTube! Kolejne albumy, takie jak „A Rush of Blood to the Head” (2002 rok), „X&Y” (2005 rok) i „Viva la Vida” czy „Death and All His Friends” (2008 rok), tylko ugruntowały ich pozycję na rynku muzycznym. W ubiegłym roku w październiku ukazał się najnowszy, dziesiąty krążek Coldplay „Moon Music”.

 

Rockmani „prawie” bez skazy

Coldplay to formacja, która unika afer. Kojarzy się przede wszystkim z muzyką i działaniami charytatywnymi. Co nie znaczy, że skandale ominęły muzyków całkowicie. Najbardziej znana kontrowersja dotyczy sukcesu utworu „Viva la Vida” z 2008 roku. Joe Satriani pozwał zespół, twierdząc, że piosenka zawiera fragmenty jego utworu „If I Could Fly”. Pozew został odrzucony przez sąd we wrześniu 2009 roku. Oprócz tego Yusuf Islam (Cat Stevens) zasugerował, jakoby muzycy czerpali inspirację z jego kompozycji, ale nigdy nie podjął kroków prawnych. 

Artyści wspierają wszelkie mniejszości, przeciwstawiają się wojnom, co też nie wszystkim się podoba. Chris Martin aktywnie wspierał m.in. kampanię Make Trade Fair przeciw wojnie w Iraku, głosował przeciw brexitowi oraz wspiera Palestynę. Te działania spotkały się z krytyką części środowisk konserwatywnych. Podczas występu na Super Bowl w 2016 roku zespół wyświetlił napis: „Believe in Love”, co konserwatywna część widzów uznała za promocję „gejowskiej propagandy”.

Z kolei koncerty w Indonezji i Malezji sprzed dwóch lat wywołały protesty konserwatywnych organizacji islamskich przeciw występowi z tęczową symboliką. Pomimo nacisków koncerty odbyły się zgodnie z planem po drobnych zmianach w scenografii i flagach wyświetlanych na scenie. Dla wielu był to jednak znaczący, historyczny moment wsparcia społeczności LGBT+.

Tegoroczny incydent z „kiss cam” trudno nazwać skandalem obciążającym zespół. Artyści z Coldplay całe zajście traktują z właściwym sobie poczuciem humoru. 

 

Depresja i miłość

Choć zespół składa się z czterech muzyków, to niewątpliwie najbardziej rozpoznawalny jest lider i wokalista grupy, Chris Martin. Nie jest on typowym gwiazdorem rocka. Nie rozbija się po hotelach, nie pokazuje się z papierosem w zębach i nie wydaje fortuny na diamentowe zegarki. W zamian – nosi proste T-shirty, pije zielone soki i medytuje przed każdym występem. 

Przez dekadę Chris był mężem aktorki Gwyneth Paltrow, z którą doczekał się dwójki dzieci: Apple i Mosesa. Rozstali się w roku 2014, nazywając to „świadomym rozłączeniem”. Finalny rozwód nastąpił dwa lata później. Obecnie muzyk spotyka się z Dakotą Johnson, aktorką znaną z „Fifty Shades of Grey”, z którą tworzy związek oparty na przyjaźni, luzie i… bez nieustannych dramatów.

Choć na scenie Martin tańczy jakby ważył piórko, a jego piosenki wypełnione są nadzieją, wokalista dobrze zna też drugą stronę światła. Tę, gdzie błysk reflektorów nie dociera, a dźwięki cichną. Przez wiele lat towarzyszyła mu depresja: cicho, ukradkiem, niemal niezauważalnie. Ale on nie uciekł. Zamiast tego nauczył się jej słuchać. W jednym z wywiadów przyznał: „Bywało, że nie chciało mi się wstawać z łóżka. Choć miałem wszystko, czułem się, jakbym nie miał nic”. Mówił o tym szczerze, ale bez patosu. Jak ktoś, kto nie szuka litości, tylko autentyczności.

Dla Chrisa depresja była jak mgła. Przychodziła nagle, także wtedy, gdy Coldplay świętował wielkie sukcesy. Po rozstaniu z Paltrow wszystko się pogłębiło. Na koncertach był uśmiechnięty, ale w garderobie – cichy. „Rozpadło się coś, co budowałem przez lata. Musiałem na nowo zrozumieć, kim jestem bez niej, bez nas, bez starego planu na życie” – opowiadał dziennikarzom. Co go uratowało? Muzyka. Medytacja. Terapia. I przyjaciele – również ci z zespołu. 

Chris nigdy nie bał się przyznać przed bliskimi, że potrzebuje pomocy. Dziś traktuje swoją wrażliwość jak dar. „Jestem emocjonalny. I nie zamierzam tego ukrywać” – mówi. Dzięki temu, co przeżył, jego teksty nabrały jeszcze większej głębi. „Fix You” nabiera innego znaczenia, gdy się wie, że pisał ją jako próbę poskładania nie tylko kogoś innego, ale i siebie. Dziś mówi o depresji z czułością, jak o cichym nauczycielu, który pojawił się w jakimś konkretnym celu.

 

Sukces

Zespół Coldplay jest niewątpliwie udanym „dzieckiem” mediów społecznościowych. Na Instagramie obserwuje go ponad 29 milionów ludzi, a kanał YouTube subskrybuje ponad 28 milionów, ponadto do statystyk dochodzi ponad 21 miliardów wyświetleń. W 2016 roku Coldplay byli najpopularniejszymi artystami Spotify, z kolei utwór „Something Just Like This” to dwudziesta szósta najpopularniejsza piosenka w historii platformy.

Muzycy mają ugruntowaną pozycję: 55 milionów sprzedanych płyt, 10 wydanych albumów i 8 tras koncertowych, nagrody, w tym 7 statuetek Grammy. To sprawia, że zespół jest znany i ceniony na całym świecie. Regularnie koncertują (Polskę odwiedzili czterokrotnie), występując w tym samym składzie nieprzerwanie od 1996 roku.

Dla wielu kapel to szczyt marzeń, ale muzycy z Londynu zapowiadają, że po nagraniu 12 płyt przestaną nagrywać kolejne. Na szczęście nie oznacza to całkowitego końca. Chris Martin wielokrotnie powtarzał, że po zakończeniu pracy studyjnej zespół nadal będzie występował na żywo, bo, jak stwierdził lider grupy, „touring gets better and better”. Także fani nie muszą się martwić, że ich ukochany zespół zniknie im z oczu.

Małgorzata Matuszewska


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama