Jak nigdy stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego zaroiła się od rodaków w wielkie majowe ferie. Ale mieli trochę kłopotów, bo było zimno i zieleń jeszcze się tak nie rozwinęła jak w Warszawie.
Miałem z jednej strony trochę szczęścia bo już po nim zawinąłem do tego miasta. Było cieplej i słoneczniej, ale nie zdążyłem na uroczystości trzeciomajowe, pod grobem Matki Marszałka i odsłonięcie tablicy w Domu Polskim oraz na cmentarzu w podwileńskich Ponarach, gdzie za okupacji niemieckiej Litwini rozstrzelali do 70 tysięcy Żydów i 50 tysięcy wybitniejszych wileńskich Polaków.
A teraz przejdźmy się z godzinę po tym mieście, zaczynając z “góry” od dworca kolejowego, skąd odchodzi autobus, trzy przystanki na Rosse, gdzie w grobie u stóp ciała Matki jest złożone serce Marszałka Piłsudskiego. Obok leży z dwustu żołnierzy polskich poległych w 1919 r. głównie w walce z bolszewikami kiedy ułani Beliny drugi raz od 1794 r., na rezurekcję oswobodzili od Moskali miasto. Ale próżno szukać pocztówki z tym grobem wśród licznych widokówek Wilna.
Potem idziemy w dół z 12 minut do Matki Boskiej w Ostrej Bramie, gdzie nie ma ani jednej tabliczki z podziękowaniem po ... litewsku. Stąd ulicą Szeroką gdzie jest moc sklepów z bursztynową biżuterią ciągniemy w dół. Mijamy po lewej stronie wileński ratusz gdzie teraz urzęduje wiceburmistrz Polak, bo Polska Akcja Wyborcza zdobyła 6 mandatów i bez niej nikt nie mógł zrobić koalicji w mieście. Jest to wynik tego, że moc młodych Litwinów wyjechało za “chlebem” i dziś w sklepach duże, emigracyjne walizki idą jak woda.
Trochę niżej jest Polski Instytut Kulturalny, a obok niego księgarnia litewska z książkami po angielsku o oporze litwinów przeciw komunie i ich roli w ratowaniu Żydów.
Tu też jest sporo różnych restauracji, gdzie często nie tylko nie mówią po polsku ale jeszcze opryskliwie mówią, że tu nie Polska a Litwa co nie przeszkadza im mówić po angielsku choć tu przecież nie New York czy Londyn.
Po kilkudziesięciometrowym przewężeniu znów wchodzi się na placyk, gdzie rozsiadły się kramy z drewnianymi i lnianymi suwenirami oraz stoiska miejscowych malarzy. Mają oni też swe stoiska dalej, gdzie pod arkadami nie dochodząc do ulicy św. Jana, czyli Jonasa, i na nich jest moc postsowieckich militarii.
Tu można skręcić w lewo i po 300 metrach dotrzeć do wspaniałego zabytkowego kościoła oo. dominikanów, gdzie jest obraz “Jezu ufam Tobie”. Jest to czołowy, po niedaleko dalej położonym kościele franciszkanów, kościół tutejszych Polaków, gdzie się z nimi spotkał Ojciec Święty i pod wpływem nacjonalistów litewskich powiedział kłamstwo: witam Polaków litewskiego pochodzenia. A przecież jest ich też moc czysto polskiego czy białoruskiego pochodzenia.
Wracając do głównej arterii, idąc dalej w dół dochodzimy do domu na rogu z ulicą Barbary Radziwiłłównej gdzie, mieściła się w latach 19221939 redakcja prowadzonego przez CataMackiewicza dziennika “Słowo”. Stąd widzi się w oddali na górze słynne Wileńskie Trzy Krzyże stworzone wg. projektu malarza J. Wiwiulskiego a na lewo na górze basztę Gedymina gdzie pod ogniem niemieckim dwaj akowcy 7 lipca 1944 r. zawiesili polską flagę.
Dalej rozciąga się spory skwer, z prawej strony odbudowywany Pałac Wielkoksiążcy spalony przez Moskali w 1656 r., a obok katedrę i pomnik króla Mendoga. Ten historyczny władca Litwy chrzcił się i koronował ponoć 8 lipca 1275 r., a 18 lipca Ojciec Święty swą bullą obwieścił “wszemu światu chrześćjańskiemu” że dołączyło do niego nowe państwo – Litwa.
Niestety, kilka lat potem kraj powrócił do pogaństwa. Trwało ono, jako oficjalna religia, do chrztu i koronowania Jagiełły na króla Polski w 1396 r., choć na tej ziemi było moc katolików i prawosławnych, zwłaszcza w Połocku, lata wcześniej.
Oczywiście warto wpaść do samej katedry. Za czasów sowieckich była galerią obrazów, gdzie jest złożone ciało św. Kazimierza Jagielończyka, królewicza i patrona WKL. Co ciekawe, w katedrze jest wmurowana tablica głosząca, że fundował ją po chrzcie sam Mendog.
Pytanie dlaczego fundował ją w Wilnie wiele lat przed jego powstaniem w 1253 r., a nie w swej stolicy Krewie oraz czemu na patrona dał jej św. Stanisława? Wedle kanonika Jana Długosza katedrę w rzeczywistości fundowali Jadwiga i Jagiełło, więc dlatego jest pod wezwaniem patrona Polski.
Ponieważ warto odsapnąć polecam zrobić to w kawiarni czterogwiazdkowego hotelu “City Center”, skąd jest wspaniały widok na wspomniany plac. Dalej ulicą Mendoga, dawniej Mickiewicza, warto pójść kilkaset metrów do byłego polskiego sądu. W jego podziemiach były kazamaty KGB i tam rozstrzeliwano ludzi. Jest tam muzeum martyrologii litewskiej, a na bokach budynku są wyryte nazwiska zgładzonych tu ludzi w tym moc zmienionych na litewską modę nazwisk Polaków.
Wiosenne Wilno
- 06/01/2007 09:07 PM
Reklama








