
Joanna Marszałek: W jakim składzie VOX zagra w Chicago w weekend Taste of Polonia?
Mariusz Matera: Obecny skład zespołu, po śmierci Witka Paszta, to Jerzy Słota, który jest w zespole od początku jego istnienia, Dariusz Tokarzewski, który w 1987 r. zastąpił w nim Ryśka Rynkowskiego oraz najmłodszy narybek, czyli ja, Mariusz Matera, który z zespołem VOX zaczął współpracę w 2016 roku, a na stałe dołączył do niego w 2020 roku. W takim składzie obecnie koncertujemy i nagrywamy, i w takim składzie przyjeżdżamy do Was do Chicago!
Rok 2022 r. był dla Was trudny. Odeszło dwóch założycielskich członków zespołów.
– To był ciężki rok, ale też rok przełomu. W styczniu zmarł Andrzej Kozioł, a w lutym Witek Paszt – obaj z założycielskiej czwórki. Dwa miesiące po śmierci Witka spotkaliśmy się u Darka Tokarzewskiego w domu. Byliśmy smutni. Przyjechał Jurek Słota. Zaczęliśmy śpiewać. Śpiewaliśmy wtedy we trzech w sobotę przez sześć godzin, w niedzielę następne sześć. Okazało się, że to spotkanie było nam niesamowicie potrzebne. Utwierdziło nas w przekonaniu, że będziemy kontynuować, że mamy ogromną energię i chęć dalszego tworzenia. W maju mieliśmy koncert, zakontraktowany jeszcze gdy Witek żył. Organizator zgodził się, żebyśmy zaśpiewali w trochę innym składzie. Jurek od razu przyszedł z kilkoma pomysłami. Jest bardzo płodnym artystą, przyniósł kilka piosenek i mówi: „panowie, musimy nagrać płytę”. To nas zmotywowało. Dało nam takiego kopa do pracy. Weszliśmy do studia. Nasza nowa płyta, zatytułowana „Vox na 45” powstaje już od ponad roku i wreszcie ją finalizujemy.
Która to już będzie wizyta VOX w Chicago?
– Ustaliliśmy z kolegami, że w Stanach Zjednoczonych VOX był już 9 razy – pierwszy raz jeszcze w latach 80. z Ryśkiem Rynkowskim, a ostatni – w 2017 roku. Wtedy przez prawie dwa miesiące VOX zjeździł całe Stany. To była wspólna trasa z Kabaretem „Rak”, dla którego Darek pisał wtedy piosenki. Jeździli jednym busem. Trasa obejmowała od Nowego Jorku przez Florydę, Arizonę, Las Vegas, Wielki Kanion Kolorado, Kalifornię, Seattle, Vancouver i Kanadę, a potem Chicago. Z tego, co opowiadali koledzy, to była podróż ich życia, dużo przygód, mnóstwo fajnych wspomnień. Wówczas już z nimi współpracowałem i bardzo zazdrościłem im tego wyjazdu.
A więc dla Pana to będzie pierwsza wizyta w Chicago?
– Tak. Nigdy nie byłem w Stanach. To będzie moja pierwsza wizyta i spełnienie marzeń. Jestem z tych, którzy marzą o Ameryce. Przez całe dzieciństwo, młodość, życie kreowały się u mnie wyobrażenia o tym kraju – czy to przez literaturę, muzykę, czy film. Teraz bardzo chciałbym skonfrontować je z rzeczywistością.
Jest Pan najmłodszym wiekiem i stażem członkiem zespołu VOX. Czego nauczył się Pan od członków legendarnego zespołu, dołączając do niego w ostatnich latach?
– Pokory i profesjonalizmu – takiego „voxowego”. To jest stara gwardia muzyczna, gdzie dominowało przeświadczenie, że funkcjonuje się i gra dzięki publiczności i dla publiczności. Publiczność jest naszą świętością i dbamy o to, żeby zawsze wychodziła z naszego koncertu zadowolona. Bez względu na to, w jakim jesteśmy nastroju, wychodzimy na scenę, żeby dać ludziom radość, najwyższy kunszt i dobre wrażenia. Zawsze mówię, że muzyka to język duszy i tym językiem naprawdę można wiele opowiedzieć.
Tego nauczył mnie Witek, Darek i Jurek. Czerpałem od nich całymi garściami. Starałem się robić to, jak najlepiej potrafiłem i chyba udało mi się wkomponować do tej trójki – wokalnie, ale i też osobowościowo.
VOX istnieje na polskiej scenie muzycznej od 46 lat i w przeciwieństwie do wielu gwiazdorskich zespołów, Wasz skład pozostawał niezmienny przez długi czas.
– Tak naprawdę jedyną zmianą w VOX była decyzja Ryśka Rynkowskiego, który odszedł z zespołu w 1987 roku, kiedy postanowił robić karierę solową. Chyba wyszło mu to na dobre, bo odniósł bardzo duży sukces w Polsce. Na jego miejsce wszedł wtedy Darek Tokarzewski i tak zostało do dziś.
W czym tkwi sekret sukcesu VOX, że mimo upływu lat, trzymaliście się razem, zachowując swój charakterystyczny styl?
– Po pierwsze to miłość do tego, co się robi i ogromny szacunek dla publiczności. VOX wymyślił Marek Skolarski. On był tak naprawdę twórcą zespołu, pierwszym menadżerem, ale i tekściarzem. Kiedy zobaczył chłopaków w hotelu Victoria jako Victoria Singers, powiedział, że zrobi z nich zespół eksportowy. On wymyślił, że panowie będą jednego wzrostu, będą świetnie tańczyć, świetnie śpiewać autorskie kompozycje, czytać nuty, mieć świetne teksty i muzykę. Oni mieli nawet zajęcia z aktorami i psychologami z zachowania się na scenie względem publiczności, że nie wolno patrzeć w podłogę, trzeba patrzeć na publiczność i ją szanować. Oni mieli to bardzo zakodowane – i mamy do dziś, bo to samo przekazał mi Witek, Darek, i Jurek – ten ogromny szacunek dla publiczności. W połączeniu z zamiłowaniem do muzyki to sprawia, że mimo różnych sporów i głosów w zespole, na scenie one się ujednolicają. Nie ma wtedy żadnego rozłamu, jest po prostu jedno wielkie śpiewanie dla publiczności. Nigdy nie było dwóch VOXów czy trzech VOXów, zawsze był tylko jeden.

Nasi muzycy zawsze potrafili się dogadać. Na nowej płycie ustaliliśmy z Jurkiem, że każdy ma taki sam wkład. Jurka kompozycji jest co prawda najwięcej, ale na przykład jedną zwrotkę śpiewa on, drugą Darek albo ja. Śpiewamy razem, dzielimy się partiami. Jest tak, powiedziałbym, rodzinnie.
– To chyba sedno tego, że jesteśmy razem. Chce nam się, szanujemy publiczność, to jest nasze życie i nadal chcemy komponować, mamy głód komponowania i chcemy być na scenie, dopóki mamy energię i siły.
Cztery i pół dekady to jednak kawał czasu. Przez te lata wiele się zmieniło. Jakie są największe wyzwania zespołu, który istnieje na polskiej scenie muzycznej tak długo?
– Nie jesteśmy zespołem, który chce się na siłę zmienić, dostosować do trendów i ogólnie panującej mody muzycznej. Jesteśmy tradycyjni. Może nie jesteśmy trendy, jeżeli chodzi o styl muzyczny, ale cały czas jesteśmy „voxowi” – czyli rozpoznawalnym zespołem, który śpiewa w chórach wielogłosowo fajne, melodyjne kompozycje.
Ostatnią płytę długogrającą, zatytułowaną „Cudowna podróż”, VOX nagrał w 1997 roku. Od tamtej pory zespół bardzo dużo koncertował, bo zawsze było wzięcie na VOX, ale przez to, że tak długo nie wydawaliśmy żadnej płyty, troszeczkę wypadliśmy z obiegu medialnego. I powiem szczerze, że jest nam niezwykle trudno wbić się ponownie w ten mainstream radiowy, w obecność w przestrzeni medialnej, co potem procentuje ilością koncertów. To jest wyzwanie.
W jaki sposób wychodzicie naprzeciw temu wyzwaniu?
– Mamy fajnego, młodego producenta, Marka Majewskiego, który wprowadza w nasze utwory trochę bardziej młodzieńczego spojrzenia, jeżeli chodzi o miksy, aranżację i samo brzmienie. Ale to jest nadal ten tradycyjny VOX. Z drugiej strony trzeba się troszeczkę przebijać przez ten rynek do przodu, wyrwać dla siebie trochę miejsca. Robimy to z uporem. Muszę powiedzieć, że zaczyna nam to wychodzić.
Jesteśmy akurat po trasie objazdowej po rozgłośniach lokalnych w całej Polsce. Robiliśmy press tour przy okazji premiery naszego singla „Rób co chcesz”, który promuje nową płytę „Vox na 45”. W ciągu dwóch tygodni odwiedziliśmy 26 rozgłośni lokalnych radiowych, poczynając od Dolnego Śląska przez Łódzkie, Mazowieckie, aż po Podkarpackie. Byliśmy w Jedynce, w Radiu Dla Ciebie, teraz będziemy w telewizji Dzień Dobry TVN, a potem w TVP3 Warszawa. Powiem szczerze, że to był dla nas bardzo intensywny czas, ale jednocześnie niesamowity czas radości, że możemy się spotykać ze słuchaczami, rozmawiać z nimi na żywo, prezentować swojego singla.
VOX od początku był znany ze starannego przygotowania na scenie – kostiumów, choreografii, kiedyś pracował nawet z lektorem języka angielskiego. Jaką rolę odgrywają dzisiaj te elementy?
– Nadal są dla nas bardzo ważne. Robimy jeszcze fragmenty choreografii, które towarzyszyły nam czy to podczas „Banowego songu”, czy „Rycz, mała rycz”. Na pewno nie jest to taki sam układ jak w 80. roku, chociażby z racji tego, że mamy swoje lata. Ale mogę powiedzieć, że taniec jest nadal obecny. Muszę tu pochwalić Jurka, który ma 72 lata i codziennie rano pół godziny spędza na robieniu brzuszków, pompek i gimnastyki. Będąc o 12 lat młodszy, zazdroszczę mu jego takiego zacięcia. Zawsze mamy duże poczucie humoru i dystans do siebie. 65-letni Darek Tokarzewski śmieje się, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani – mamy ze sobą balkoniki, laseczki, kule, pampersy i wszystko inne.
Stroje są bardzo ważne i mogę powiedzieć z dumą, że mamy świetnego sponsora. To nasza rodzima, lubelska firma Guittard, która szyje nam garnitury. Mamy po osiem kompletów fantastycznych garniturów. Niestety, do Stanów bierzemy tylko dwa. Ale na pewno będą słynne białe gajerki. Przykładamy ogromną wagę do tego, jak wyglądać, poruszać się i zachowywać, ale największą wagę przykładamy do tego, jak śpiewać.
To jest dla nas priorytet. VOX musi być VOXem, a śpiewanie musi być zawsze na żywo.
Czy przywozicie ze sobą do Stanów wspomnianą nową płytę „Vox na 45”?
– Niestety, jeszcze jej nie przywieziemy. Będzie wydana w październiku. Ale mamy nadzieję, że tym razem nie będziemy czekać tak długo i szybciutko, na przykład w przyszłym roku, pojawimy się znów w Stanach, aby przywieźć nową płytę i zagrać ją z całą naszą siłą i energią. Bo mimo tych 46 lat, mamy w tej chwili taką energię, jakbyśmy byli zespołem, który dopiero debiutuje, wszedł na rynek z pierwszą płytą i jeszcze cały czas go to tak kręci. My mamy cały czas tak samo!
Co zatem usłyszymy 30 i 31 sierpnia na Taste of Polonia?
– Na pewno nie zabraknie „Bananowego songu”, „Rycz, mała rycz”, „Szczęśliwej drogi już czas”, „Zabiorę cię Magdaleno” i „A gdyby tak”. To sztandarowe utwory, które zawsze serwujemy. Pojawia się też „Cała ty” i „Graj na cztery ręce”. To piękne kompozycje i na pewno rozkołyszemy i rozbawimy chicagowską publiczność.
Bardzo się cieszymy, że będziemy mogli zaśpiewać dla rodaków za wielką wodą. Jak chłopaki się dowiedzieli, to aż podskoczyli z radości. VOX i Chicago zawsze byli nierozerwalni. Polonia lubi VOX. Powiem szczerze, jedziemy z lekkim dreszczykiem niepewności, jak nas teraz przyjmą. Wiadomo, zmieniło się w zespole – nie ma Witka. Będziemy robili wszystko, co w naszej mocy, żeby przekonać do siebie publiczność amerykańskiej Polonii. A zrobimy to tylko i wyłącznie w jeden sposób, jaki znamy: śpiewając na 200 procent.
Pozostaje tylko zaprosić na występy VOX na Taste of Polonia. Dlaczego chicagowska Polonia – i nie tylko – powinna przyjść na Wasze koncerty?
– Bo bardzo się za nią stęskniliśmy. Bo chcemy koniecznie się spotkać, razem pośpiewać, powspominać stare, dobre czasy. Z pewnością pojawią się anegdoty związane z poprzednimi wizytami VOXu w Stanach. Na pewno odżyją wspomnienia sprzed lat. Chcemy udowodnić publiczności w Chicago, że VOX nadal ma moc, siłę i energię. I że starość to tylko stan umysłu, a my jesteśmy nadal młodzi!
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Chicago.
Rozmawiała: Joanna Marszałek
[email protected]
Zespół VOX wystąpi w sobotę, 30 sierpnia o 4.30 p.m. i w niedzielę, 31 sierpnia o 3 p.m. na Theatre Stage w Centrum Kopernikowskim, 5216 W. Lawrence Ave. w Chicago.










