Polowanie na męża
María Ángeles Molina dorastała w Saragossie – słonecznym hiszpańskim mieście, znanym raczej z zabytków niż zbrodni. Jej mama była nauczycielką, ojciec taksówkarzem. Ze swoich skromnych pensji nie mogli zapewnić ukochanej córce życia, o jakim marzyła. Gdy tylko dorosła, wyprowadziła się z domu i odcięła od rodziny. Przyjęła pseudonim „Angi”, symbolicznie zrywając więź z przeszłością i skromnym pochodzeniem. Od tego momentu zaczęła polowanie na męża idealnego – takiego, który zapewni jej pieniądze, klasę i odpowiednią pozycję społeczną. W końcu znalazła mężczyznę, który miał to wszystko.
Poznali się przypadkowo. Pewnego skąpanego w słońcu dnia, na przełomie lat 80. i 90., Juan Antonio Álvarez Litben – młody, zamożny menedżer jednego z popularnych na Gran Canarii klubów nocnych, zatrzymał się, by pomóc kobiecie, której samochód wpadł do rowu. Zawiózł ją do szpitala, a potem, ponieważ na wyspie nie miała żadnej rodziny, codziennie odwiedzał. Była piękna, słodka i czarująca. Przedstawiła się jako Angi i powiedziała, że jest córką sędziego o arystokratycznych korzeniach. Utrzymywała się rzekomo z funduszu powierniczego, dzięki czemu nie musiała pracować.
Ich znajomość rozwijała się błyskawicznie. Po pół roku zakochany po uszy Juan ogłosił rodzinie, że się żeni. Bliscy byli zaskoczeni tempem, ale Juan zapewniał, że znalazł kobietę swojego życia a Angi nalegała, by szybko przypieczętowali swój związek ślubem. Juan był spokojnym, dobrym człowiekiem, oddanym mężem i ojcem. Gdy urodziła się im córka, oszalał na jej punkcie. Ale ze strony żony było coraz mniej uczuć a coraz więcej żądań.
Śmierć pierwsza
Z czasem coś w ich małżeństwie zaczęło się coś psuć. Angi była coraz bardziej dominująca i kontrolująca. Traktowała jego rodzinę i przyjaciół z wyższością. Wszystko, co zarabiał, wydawała w kasynach i luksusowych butikach. Wciąż było jej mało – pieniędzy, biżuterii, futer, luksusowych samochodów. Coraz częściej zostawiała Juana samego w domu na Gran Canarii a sama wyjeżdżała do Barcelony. Twierdziła, że odwiedza rodzinę, która rzekomo nigdy nie zaakceptowała jej małżeństwa z kimś spoza ich arystokratycznej kasty.
W 1996 roku Juan niespodziewanie zmarł. Policja stwierdziła samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek i pospiesznie zamknęła śledztwo. Wkrótce potem Angi spieniężyła co się dało z majątku męża i na stałe przeprowadziła się z córką do Barcelony.
Śmierć druga
Dwanaście lat później, 19 lutego 2008 roku w jednym z barcelońskich mieszkań sprzątaczka znalazła nagie ciało młodej kobiety. Z mieszkania zniknęła jej torebka z dokumentami oraz wszystkie ubrania. Pozostała jedynie para butów i czarna peruka. Po sprawdzeniu bazy osób zaginionych zidentyfikowano ofiarę jako 24-letnią Anę Páez. Początkowo policja podejrzewała, że śmierć nastąpiła w wyniku uduszenia podczas orgii, ponieważ na ciele kobiety znaleziono ślady nasienia pochodzące od dwóch różnych mężczyzn, jednak z czasem pojawiły się wątpliwości co do okoliczności jej śmierci.
Ostatnią osobą, która widziała ją żywą, była jej wieloletnia koleżanka, przedstawiająca się jako Angi. Zeznała, że spotkały się na chwilę, bo Ana rzekomo spieszyła się na spotkanie z mężczyznami świadczącymi usługi seksualne, co potwierdzałoby pierwotne założenie śledczych. Jednak analiza finansów ofiary ujawniła zagadkową informację.
Na kilka dni przed śmiercią wypłaciła z jednego z kont bankowych 600 euro. Problem w tym, że w tym czasie Ana z całą pewnością była w pracy. Nagrania z kamer bankowych nie pozostawiały wątpliwości – pieniądze podjęła Angi. Dla niepoznaki miała na głowie czarną perukę, identyczną z tą znalezioną przy ciele ofiary. Kiedy zaczęła wypłacać pieniądze z polis ubezpieczeniowych wystawionych na nazwisko Any Páez, śledczy nabrali pewności, że jej śmierć była dobrze zaplanowanym morderstwem.
Zbrodnia doskonała
Policja uzyskała nakaz przeszukania mieszkania podejrzanej. Ku ich zdziwieniu było w nim mnóstwo korespondencji z najróżniejszych banków i agencji ubezpieczeniowych. Piętrzyły się na stolikach, blatach, wypadały z szafek i leżały na podłodze. Wszystkie listy zaadresowane były do… Any Páez. Datowane były na okres dwóch lat przed jej śmiercią.
Wynikało z tego, że Angi przez cały ten czas podszywała się pod koleżankę, wyłudzając na jej nazwisko pożyczki, otwierając karty kredytowe, kupując na kredyt samochody. Najbardziej obciążającym dowodem było jednak coś innego: w mieszkaniu odnaleziono butelkę chloroformu, którym najprawdopodobniej odurzono Anę przed uduszeniem a na peruce znalezionej przy jej ciele – włos należący do Angi.
Angi była bardzo metodyczna. Najpierw umówiła się z tzw. gigolos, aby zdobyć materiał biologiczny, który posłużył do upozorowania seksualnego tła zbrodni i skierowania policji na fałszywy trop. W dniu zabójstwa wyjechała do Saragossy licząc, że zapewni jej to alibi. Jednak śledczy ustalili, że mogła wrócić tego samego dnia do Barcelony, dokonać zbrodni a następnie ponownie opuścić miasto, udając, że nie było jej na miejscu. Skrupulatnie zaplanowane morderstwo, które media ochrzciły mianem „zbrodni doskonałej”, okazało się dalekie od doskonałości. Angi została aresztowana.
Prywatne śledztwo
Kiedy bliscy Juana dowiedzieli się o jej aresztowaniu, odżyły dawne podejrzenia. Nigdy nie wierzyli w oficjalną przyczynę jego śmierci. Kiedy w trakcie przeszukania domu Angi odnaleziono zegarek rolex oraz portfel, które zginęły z sejfu w dniu śmierci Juana, zyskali pewność, że było to morderstwo. Zlecili prywatnemu detektywowi przeprowadzenie śledztwa, które ujawniło szereg nieprawidłowości w oficjalnym dochodzeniu.
Zwrócono między innymi uwagę na fakt, że w tygodniu poprzedzającym śmierć Juana Angi zabrała córkę do Barcelony. Dzwoniła codziennie, wypytując gosposię o to, jak czuje się mąż, choć nigdy wcześniej nie była taka troskliwa. Za każdym razem, gdy słyszała, że nic mu nie dolega, opóźniała swój powrót o kolejny dzień. Wróciła dopiero, gdy dowiedziała się, że dom jest zamknięty na głucho, a Juan nie odbiera telefonu. Jakby wiedziała, że podczas jej nieobecności w końcu umrze.
Śledczy długo zastanawiali się, skąd mogła to wiedzieć i jak – na odległość – mogła go otruć. W końcu odkryli prawdę – Angi podmieniła kapsułki z lekami, które Juan regularnie zażywał. W kilku z nich była trucizna, a reszta zawierała lekarstwo. Była pewna, że w trakcie jej nieobecności Juan przyjmie śmiertelną dawkę, a ona sama będzie miała alibi.
Nowy kochanek
Podczas pobytu w Barcelonie, jeszcze przed jego śmiercią, zapisała córkę do szkoły oraz załatwiła przewiezienie jej samochodu z Gran Canarii. Wszystko wskazywało na to, że doskonale wiedziała, że już nie wróci na wyspę. Okazało się też, iż w Barcelonie miała nowego partnera, z którym układała sobie życie. Przeszkodą był tylko Juan, który odkrył jej romans. Groził rozwodem, pozbawieniem jej praw do córki i odebraniem całego majątku. Dla Angi byłby to koniec życia, o jakim marzyła.
Rodzina Juana przekazała wszystkie te ustalenia policji, która postanowiła ponownie otworzyć sprawę i postawić Angi zarzuty. Jednak sędzina prowadząca sprawę nagle stwierdziła, iż nie ma wystarczających dowodów, by cokolwiek jej udowodnić. Śledztwo ponownie błyskawicznie zamknięto.
Dla rodziny był to szok, ale nie było już nic do zrobienia. Jedynym pocieszeniem było to, że morderczyni miała spędzić w więzieniu kolejne 22 lata, tyle bowiem zasądzono w sprawie zabójstwa Any Páez. Co więcej, na dwa lata przed planowanym wyjściem na wolność Angi postawiono kolejny zarzut. Zza krat miała planować zabójstwo osoby, której tożsamości policja nigdy nie ujawniła. Wygląda więc na to, że za więziennymi murami spędzi jeszcze wiele lat.
Maggie Sawicka









