Jak kamień w wodę
8 lipca 2023 roku o godzinie 17.15 dwaj mieszkańcy alpejskiej wioski Vernet zauważyli malutkiego chłopca. Szedł samotnie wąską uliczką. Miał blond włosy, brązowe oczy i niespełna trzy lata. Mały Emile Soleil przemieszczał się bez opieki w kierunku centrum osady położonej u podnóża masywu Trois-Eveches. Był to ostatni raz, gdy ktokolwiek widział go żywego.
Tego samego dnia godzinę później jego dziadkowie zgłosili zaginięcie wnuka. Policja rozpoczęła jedną z największych w ostatnich latach we Francji akcję poszukiwawczą. Po dziewięciu miesiącach zakończyła się ona makabrycznym odkryciem jego czaszki. Śmierć „Małego Emile’a”, jak nazwały go francuskie media, wstrząsnęła całym krajem. A sprawa, która początkowo wydawała się tragicznym wypadkiem, przerodziła się w jedną z najbardziej zagadkowych zbrodni ostatnich lat.
Emile Soleil urodził się 11 listopada 2020 roku w La Bouilladisse, małym miasteczku położonym 30 kilometrów od Marsylii. Był najstarszym synem Marie i Colombana Soleilów. Od małego uroczy, zabawny i pogodny, był uwielbiany przez całą rodzinę. W tym przez liczne ciotki oraz wujków. A przede wszystkim przez dziadków od strony matki. Marie, najstarsza z rodzeństwa, często zostawiała synka pod opieką Philippe’a i Anne Vedovinich oraz jej licznych braci i sióstr.
Tak samo było 8 lipca 2023, gdy przywiozła go do dziadków. Spędzali wakacje w swoim domu w Vernet w Alpach Francuskich. Otoczeni przybyłymi dziećmi tworzyli sporą gromadkę. Marie zostawiła Emile’a z rodziną bez żadnych obaw. Pewna, że jeśli nie dziadkowie, to liczna grupa wujków i ciotek będzie miała go ciągle na oku. Odjechała jeszcze tego samego dnia. Następny poranek, według późniejszych relacji, chłopiec spędził z dorosłymi na zabawie w ogrodzie. Po południu, koło 17.00 Philippe zauważył, że Emile’a nigdzie nie było. Zaalarmowana rodzina przeszukała dom, potem najbliższą okolicę. Bezskutecznie. Chłopiec zapadł się niczym kamień w wodę. Nikt go nie widział. A przynajmniej tak twierdził każdy z członków rodziny. O godzinie 18.15 Philippe zadzwonił na policję.
Policja nie czekała ani minuty. Już pierwszej nocy w poszukiwania zaangażowano 80 żandarmów, strażaków i ratowników górskich. Kolejnego dnia liczba ta wzrosła do kilkuset osób. Użyto psów tropiących, dronów z kamerami termowizyjnymi i helikopterów. 13 lipca wieczorem prokurator oświadczył, że przeszukano wszystkie 30 budynków tworzących Vernet, sprawdzono 12 pojazdów, przesłuchano mieszkańców miasta i przeczesano 12 hektarów ziemi. Bez rezultatu.
Prokuratura od początku nie wykluczała żadnego scenariusza. Wypadek, ucieczka, porwanie – wszystko było możliwe. Przez kolejne miesiące śledztwa przesłuchano setki ludzi, przeanalizowano nagrania z kamer monitoringu z całego regionu, sprawdzono samochody przejeżdżające przez okolicę w dniu zaginięcia. Według dziennika „Le Monde” była to „jedna z najważniejszych operacji śledczych w historii”. Co zadziwiające, nie przyniosła ona żadnego wyjaśnienia. Dwuletni chłopczyk jakby rozpłynął się w górskim powietrzu.
Dziadkowie w areszcie
Kości należące do Emile’a odkryto prawie dziewięć miesięcy po tym, jak zaginął, 30 marca 2024 roku. Przypadkowa turystka znalazła wówczas w zgliszczach małą czaszkę. Obok leżały fragmenty ubrania. Pasowały do opisu tych, które chłopiec nosił w dniu zaginięcia. Badanie DNA potwierdziło zaś, że czaszka należy do niego. Miejsce odkrycia znajdowało się około 2 kilometrów od domu dziadków.
Francuska policja zaczęła szukać resztek szczątków chłopczyka. Przez ponad rok śledztwo nie przynosiło jednak konkretnych rezultatów. Sprawdzano wszystkie możliwe tropy. Śledczy zaczęli w końcu przyglądać się ponownie rodzinie. Zwracał uwagę nieco autorytarny charakter dziadka. W trakcie śledztwa ustalono, że 59-letni Philippe był dominującą osobą w swojej wielodzietnej rodzinie. Jego żona urodziła mu 10 dzieci.
25 marca 2025 roku, prawie dwa lata po zaginięciu chłopca, nastąpił przełom, którego nikt się nie spodziewał. Philippe i Anne zostali aresztowani pod zarzutem morderstwa wnuka. Wraz z nimi zatrzymano również dwoje ich dorosłych dzieci. Wydawało się, że sprawa bliska jest rozwiązania.
Pomimo intensywnego śledztwa, przesłuchań i rewizji, prokuratura nie znalazła jednak wystarczających dowodów, aby postawić komukolwiek zarzuty. Po kilku dniach wszyscy zatrzymani zostali zwolnieni z aresztu. Philippe wyszedł na wolność spokojny i otoczony rodziną.
Lawina pytań
Sprawa morderstwa chłopczyka zaczęła być określana jako najbardziej zagadkowy puzzle kryminalny. I do dziś, prawie dwa lata po tragedii, śmierć „Małego Emile’a” pozostaje niewyjaśnioną zagadką. Francuskie media nie przestają pytać, jak to możliwe, że dwulatek zniknął w biały dzień z bezpiecznej alpejskiej wioski.
Dlaczego jego szczątki odnaleziono dopiero dziewięć miesięcy później w miejscu, które wielokrotnie wcześniej przeszukiwano? Dlaczego najbliższa rodzina, jedyni ludzie obecni w domu w momencie zaginięcia Emile’a, przez długi czas byli traktowani jedynie jako świadkowie? I dlaczego nagle stali się głównymi podejrzanymi, a potem równie szybko oczyszczono ich z zarzutów? Czy śmierć Emile’a mogła być tragicznym wypadkiem? Czy ktoś jednak świadomie skrzywdził, a potem zabił dziecko? A może prawda jest jeszcze bardziej skomplikowana? Jak w XXI wieku, w epoce kamer monitoringu i zaawansowanych technik śledczych 2-letnie dziecko mogło nagle zapaść się pod ziemię bez najmniejszego śladu?
Francuskie media wciąż zadają nowe pytania. Dziennikarze spekulują na temat tego, co się wydarzyło w słoneczne popołudnie 8 lipca 2023 roku w Vernet. Rodzina chce poznać prawdę i wciąż czeka na sprawiedliwość dla Emile’a.
Joanna Tomaszewska









