Komputerowcy znaleźli się w czołówkach zestawień obok posiadaczy dyplomów takich kierunków jak antropologia, socjologia, sztuki piękne, czy fizyka. Według nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej stopa bezrobocia wśród absolwentów informatyki i inżynierii komputerowej jest obecnie jedną z najwyższych wśród wszystkich kierunków i wynosi odpowiednio 6,1 proc. i 7,5 proc. Liczba ogłoszeń o pracę dla programistów oprogramowania na portalu Indeed spadła o 71 proc. między lutym 2022 a sierpniem 2025 roku.
W przeszłości dyplom z informatyki wydawał się być przepustką do sześciocyfrowej pensji po ukończeniu studiów. Gdy Dolina Krzemowa przeżywała rozkwit, a wszelkiego rodzaju firmy inwestowały w nowe technologie – dyplomy z informatyki, a nawet certyfikaty z programistycznych bootcampów, wydawały się złotym biletem do stabilnej, dobrze płatnej pracy w dynamicznie rozwijającej się branży. A do tego dochodziły w pakiecie marzenia o zrobieniu kariery na miarę Steve’a Jobsa czy Billa Gatesa.
Mainstreamowe media, takie jak CNN, czy BBC od razu znalazły winnego – jest nim sztuczna inteligencja. Zmieniła się rola osób zajmujących się programowaniem. Ponieważ coraz więcej programów jest pisanych przez sztuczną inteligencję (AI), ich rola sprowadza się nie do „wklepywania” linijek oprogramowania w komputery, ale do poprawiania software’ów po AI. Zapotrzebowanie na inżynierów oprogramowania nie zniknęło całkowicie, ale przesunęło się na korzyść ludzi z większym doświadczeniem. Stworzyło to rekrutacyjne błędne koło – kolejne generacje programistów nie znajdując zatrudnienia, nie mają gdzie nabyć konkretnych umiejętności technicznych i praktycznego doświadczenia. A będzie jeszcze gorzej. Dziś sztuczna inteligencja przygotowuje ok. 30 proc. kodu Microsoftu. Z każdym tygodniem ten odsetek będzie rósł.
Eksperci od rynku teleinformatycznego nadal utrzymują, że choć sytuacja się zmieniła, inżynieria oprogramowania nadal jest wartościową karierą z dużym potencjałem długoterminowym. Jednak samo posiadanie dyplomu już nie wystarczy. Dziś firmy przy rekrutacji cenią bardziej krytyczne myślenie niż umiejętności kodowania, co odzwierciedla ogólną zmianę w podejściu branży technologicznej do rekrutacji. Poza tym na rynku pracy pojawiło się mnóstwo kandydatów, zarówno niedawnych absolwentów, jak i doświadczonych inżynierów oprogramowania, którzy zostali zwolnieni przez takich gigantów jak Microsoft, czy Apple. Gdy ponad 100 000 nowych studentów kończy co roku studia informatyczne, na rynku pracy musiało się zrobić ciasno.
Liderzy branży technologicznej twierdzą, że nadal będą potrzebować młodych ludzi z dyplomami z informatyki, nawet jeśli będzie mniej miejsc pracy. Może to jednak być marna pociecha dla absolwentów, biorąc pod uwagę niedawne ostrzeżenie prezesa Amazona Andy’ego Jassy’ego , że w przyszłości firma będzie potrzebowała mniejszej liczby pracowników, ponieważ sztuczna inteligencja przejmie więcej zadań. Co prawda kod zawsze wymaga konserwacji i poprawek, które w tej chwili może wprowadzić tylko człowiek. Ale firmy, które kiedyś potrzebowały pięciu programistów, teraz mogą potrzebować tylko jednego czy dwóch. Furtki dla programistów znajdą się zapewne w innych gałęziach gospodarki, np. w branży opieki zdrowotnej, pytanie tylko, czy w takiej liczbie, aby zatrudnić wszystkich absolwentów. Zresztą i szkoły wyższe czeka rewolucja. Nauczyciele uczący kodowania i informatyki muszą dostosować swój program nauczania, aby przygotować uczniów do szybko zmieniającego się rynku pracy.
W stale zmieniającej się gospodarce wszystkie zawody przeżywają lepsze i gorsze czasy niektóre definitywnie znikają, albo staja się niszowe. W ich miejsce pojawiają się nowe. Mało kto jednak przypuszczał, że kryzys dotknie takie zajęcia jak informatyk-programista, czy inżynier oprogramowania.
„Boom na sztuczną inteligencję nie podąża śladami poprzednich cyklów technologicznych” – napisał w zeszłym miesiącu na swoim blogu Kyle Holm, wiceprezes w firmie konsultingowej Sequoia. „Tradycyjny model, w którym szybko rozwijające się firmy zwiększają zatrudnienie i inwestują w zespoły tu nie działa”. Ale w tym przypadku sztuczna inteligencja zmienia sposób pracy, zamiast ją całkowicie wyeliminować. I być może to znak nowych czasów także innych zawodów, dziennikarstwa nie wyłączając. Ale póki co, powyższy tekst powstał bez udziału sztucznej inteligencji.
Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.









