Podpalenie gmachu sądu w Omaha nie uspokoiło zebranego tłumu. Wręcz przeciwnie, przywódcy zdali sobie sprawę z własnej siły. Około godziny 23 z gmachu sądu wyszedł burmistrz miasta, Edward Smith. Próbował przemówić zebranym do rozsądku i skłonić ich do spokojnego odejścia. Na takie propozycje było jednak już za późno – gdy huknął strzał pewien młody człowiek krzyknął, że to burmistrz go postrzelił. Rozjuszony tłum naparł na burmistrza, który próbował się bronić. Jego obronę przerwało uderzenie kijem baseballowym w głowę. Zarzucono mu pętlę na szyję i zaczęto ciągnąć po chodniku. Nierozważnie burmistrz Smith zawołał wtedy, że jeśli tłum musi kogoś powiesić, to niech powiesi jego.
W trakcie ciągnięcia burmistrza na miejsce kaźni pewna kobieta zrzuciła mu pętlę z szyi – tłum natychmiast założył nową. W chwilę później część świadków odbiła burmistrza i ukryła go w samochodzie policyjnym, ale wkrótce samochód został przewrócony, a na szyi burmistrza po raz trzeci zacisnęła się pętla. Na rogu ulic Szesnastej i Harley tłum powiesił swego burmistrza na słupie sygnalizacyjnym. To, co nastąpiło później, wydawało się możliwe tylko w nieskomplikowanych filmach akcji. Oto nagle pojawił się samochód, w którym znajdowali się stróże prawa, którzy podjechali pod wiszącego Smitha. Jeden z nich rozwiązał węzeł, pozostali wciągnęli nieprzytomnego burmistrza do samochodu i uciekli do szpitala. Tam burmistrz Smith przez wiele dni wracał do zdrowia, cudem unikając śmierci – oprócz skutków powieszenia miał również liczne rany głowy od ciosów.
Uratowanie burmistrza spowodowało, że tłum przypomniał sobie o celu zgromadzenia i skoncentrował się na próbie odbicia Willa Browna z sądu. A tam sytuacja pogarszała się z minuty na minutę – pożar płonął już na trzecim piętrze, a w dodatku w budynku unosiły się trujące opary. Tłum nie chciał wypuścić policjantów, a na ich próby wydostania się z matni odpowiedzią były strzały i głośne wołania o Willa Browna.
W tej sytuacji szeryf Clark podjął decyzję o ewakuacji policjantów i eskortowanych więźniów na dach. W tej grupie znajdował się także Will Brown, którego jego czarni współtowarzysze niewoli próbowali zrzucić z dachu dla zaspokojenia tłumu. Dwóch policjantów – Hoye i McDonald – uratowało Browna. Część aresztantek wpadła w panikę i rzuciła się na oślep przez płomienie na dół. Udało im się przedrzeć przez płomienie i bezpiecznie wydostały się z budynku – zarówno białe, jak i czarne. Sytuacja pozostałych na dachu była tragiczna – na dole pożar potęgowały kolejne beczki z benzyną, wrzucane do ognia.
Nagle ktoś zrzucił z góry kartki, które natychmiast zostały odczytane przez tłum. Na jednej z nich napisano, że sędzia zgodził się wydać Browna, a na drugiej wskazano, żeby ktoś przyszedł na czwarte piętro budynku i dostanie Browna. Natychmiast przystawiono do budynku drabiny, po których kilku wysportowanych młodych ludzi zaczęło się wspinać, a następnie po ścianie budynku. Jeden z nich niósł pętlę, inny strzelbę. Po dwóch minutach tłum usłyszał rozdzierający krzyk i kilka strzałów. Według relacji szeryfa Clarka to inni murzyńscy więźniowie pchnęli Browna w ręce ludzi, którzy wspięli się na czwarte piętro. Z kolei przywódcy tłumu twierdzili później, że z powodu dymu nie widzieli, kto wydał im poszukiwanego.
Will Brown został pobity do nieprzytomności, zdarto z niego ubranie, po czym zawleczono do pobliskiego słupa telefonicznego i powieszono. Tłum zaczął strzelać do wiszącego ciała, a następnie przecięto linę i przywiązano ciało Browna do samochodu i włóczono po ulicach. Cztery przecznice dalej jego zwłoki polano olejem z latarni sygnałowych i podpalono. Następnie znowu przywiązano ciało do samochodu i przez kilka godzin włóczono po ulicach Omaha.
Zamieszki trwały jeszcze przez kilka godzin. W tym czasie spalono samochód policyjny oraz trzykrotnie zdobyto miejskie więzienie. Za trzecim razem tłum szykował się do spalenia budynku – ale nie zdążyli. Około godziny 3 rano 29 września 1919 r. na ulicach pojawił się wezwany na pomoc z Fortu Omaha i fortu Cook oddział dwudziestego pułku piechoty pod wodzą płk. Johna Morrisa. Dzięki rozstawionym na ulicach miasta karabinom maszynowym udało się opanować sytuację. Wkrótce do miasta przybyły kolejne oddziały. Wojsko przejęło kontrolę nad policją miejską. Z początkowych 1,600 żołnierzy pozostał kontyngent, liczący 1,222 żołnierzy i 70 oficerów, który został ponownie zmniejszony w początkach listopada.
Zaczęły się także aresztowania uczestników zamieszek – około 100 osobom postawiono zarzuty zabójstwa lub podpalenia. Później, po powiązaniu przez gen. Wooda amieszek z ruchem komunistycznym, przesłuchiwano kolejnych 300 osób – w tym brata Agnes Loebeck. Szukano też winnych – policja obwiniała wojsko, że nie śpieszyło się z interwencją w Omaha, a wojsko obwiniało policję, że nie poradziła sobie z rozproszeniem tłumu mimo posiadania wszak środków ku temu, w tym broni.
Te tragiczne wydarzenia nie doprowadziły do zmniejszenia napięcia na tle rasowym. W dwa lata później w Omaha powstała komórka Ku Klux Klanu, a dziesięć lat po zamieszkach – w 1929 r. – doszło do kolejnych w North Platte. W efekcie tych wydarzeń Omaha, z kosmopolitycznego miasta, w którym rasy i narodowości przeplatały się, przekształciła się w miasto podzielone na białe południe i przedmieście North Omaha, gdzie dozwolono Murzynom na nabywanie ziemi. To właśnie w North Omaha urodził się w sześć lat po zamieszkach Malcolm X.
Zamieszki w Omaha (II)
- 06/05/2007 05:59 PM
Reklama








