Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:47
Reklama KD Market

Człowiek, który ograł Vegas

Tommy Glenn Carmichael – nazwisko, które przez ponad dwie dekady elektryzowało kręgi hazardowe – nie był klasycznym graczem. Nie liczył na łut szczęścia, lecz to szczęście konstruował. Uderzał po cichu, znikał bez śladu, zostawiając po sobie zamrożone wypłaty i zamieszanie wśród ochrony kasyna. Był jednym z najbardziej legendarnych szulerów w historii amerykańskiego hazardu...
Człowiek, który ograł Vegas

Autor: Adobe Stock

Moment olśnienia

Carmichael urodził się w 1950 roku w Oklahomie. Przez lata prowadził skromny warsztat naprawy telewizorów. Kiedy na początku lat 80. zbankrutował i odeszła od niego żona, nie miał nic do stracenia. Wtedy w jego życie wkroczył znajomy z Las Vegas, szuler, który pokazał mu coś, co wyglądało jak stary rupieć: kawałek drutu, zgięty w kształt cyfry 9. To był top-bottom joint – urządzenie do oszukiwania jednorękich bandytów. Prymitywne, ale skuteczne.

Carmichael w jednej chwili doznał olśnienia: jego przyszłość nie leży w naprawianiu telewizorów, lecz w rozpracowaniu maszyn do gier. Pierwsze próby z wykorzystaniem top-bottom jointa wykonał na własnym automacie, który kupił za ostatnie pieniądze. Kiedy udało mu się wyciągnąć z niego monety, wiedział, że już nie ma odwrotu. Pojechał do Las Vegas. Pierwsza jego wygrana wyniosła zaledwie $35 w pięciocentówkach, ale już w ciągu kilku następnych dni zgarnął 10 tysięcy dolarów. Wystarczająco, by rozpocząć nową karierę.

Przez następne pięć lat, by nie wzbudzać podejrzeń właścicieli kasyn, Carmichael nieustannie zmieniał miejsca – przeskakiwał z jednego salonu gier do drugiego. Uzbrojony w top-bottom joint zmienił całe swoje życie. Nowe pieniądze przyniosły mu nowych znajomych, a on sam zaczął żyć na wielką skalę: jadał w najlepszych restauracjach i bawił się tak jak nigdy wcześniej.

W 1985 roku kasyna zorientowały się w oszustwie z top-bottom joint i zaczęły montować w automatach specjalne bezpieczniki. Wystarczyło włożyć urządzenie, by zasilanie zostało odcięte a maszyna zablokowana. Carmichael miał coraz mniej okazji do działania i coraz trudniej było mu pracować bez zwracania na siebie uwagi.

Po wpadce w 1985 roku – z przyrządem w kieszeni – spędził dwa lata w więzieniu. Dla niego była to jednak tylko przerwa techniczna. Wyszedł z nowymi planami i jeszcze większym zapałem. 


Ewolucja geniusza

Świat slotów się zmieniał – pojawiły się mikroprocesory, czujniki optyczne, cyfrowe liczniki. Carmichael rzecz jasna nie został w tyle. Był inżynierem oszustwa, hackerem epoki przedcyfrowej – genialnym i metodycznym. Studiował układy scalone, rozbierał maszyny na części, analizował impulsy elektryczne, które wyzwalały wypłatę nagrody. Zamiast blefować, tworzył narzędzia, które robiły to za niego. Gdy kasyna zaczęły wprowadzać nowe zabezpieczenia, on odpowiadał kolejnymi wynalazkami.

Wymyślił „małpią łapę” – giętki drut, który oszukiwał optyczny sensor i zmuszał automat do wypłaty, choć nie padła żadna wygrana. Później skonstruował „różdżkę świetlną” – urządzenie emitujące impulsy świetlne, które oszukiwały cyfrowe układy i systemy weryfikacji. Automaty nie miały szans – czytał je jak otwarte księgi.

Jego urządzenia były dziełami sztuki użytkowej – proste, tanie, genialne. I niezwykle skuteczne. Jedna różdżka mogła zarobić 10 tysięcy dolarów dziennie. Tommy sprzedawał je innym oszustom, tworząc coś na kształt podziemnej szajki. Jego partnerzy – zwani „cieniami” – odwracali uwagę ochrony, zasłaniali kamery, organizowali ucieczki. On działał szybko, zgarniał swoje, znikał i wracał do pracy w garażu. Tam, przy lutownicy i schematach, rodziły się kolejne jego pomysły.

Już nie afiszował się z pieniędzmi. Wynajmował zwyczajne mieszkania, jeździł niepozornymi samochodami. Wszystko po to, by pozostać niewidzialnym. Grał – i wygrywał. Nie z fortuną, ale z technologią. Znał automaty lepiej niż ich projektanci. Kasyna były bezradne. 

W końcu przyszło potknięcie. W 1996 roku w kasynie Circus Circus kamera zarejestrowała automat, który nie powinien wypłacać – a mimo to sypał monety. Carmichael był obok. Zdołał uciec, ale zostawił swój sprzęt. To wystarczyło, by ochrona powiązała go ze zdarzeniem.

 

Wilk pośród owiec

Na tym etapie jego legenda była już znana. Zarząd Kontroli Gier wiedział, że ma do czynienia z największym oszustem swoich czasów. FBI rozpoczęło śledztwo. W 1999 roku Carmichael ponownie został aresztowany. Tym razem nie jako samotny wilk, ale jako głowa siatki oszustów działających w całym kraju. I choć sąd skazał go na 11 miesięcy odosobnienia, jego historia nie zakończyła się na sali sądowej.

Bo oto nastąpił zwrot, którego nikt się nie spodziewał: Carmichael przeszedł na drugą stronę barykady. Po wyjściu z więzienia opatentował urządzenie chroniące automaty przed oszustwami. Nazwał je „Protector”. Było proste – reagowało na światło i sygnały elektryczne charakterystyczne dla jego własnych wynalazków – i natychmiast wyłączało maszynę. Sprzedał patent, a technologia została wdrożona w setkach kasyn. Geniusz przestępstwa został inżynierem zabezpieczeń. Wilk pilnował owiec.

Nie wszyscy przyjęli tę przemianę z entuzjazmem. Dla jednych był bohaterem, dla innych – zdrajcą własnego geniuszu, choć wszyscy przyznawali, że nikt nie znał maszyn lepiej niż on. Jego nazwisko do dziś figuruje na czarnej liście w każdym większym kasynie. Nawet jako emerytowany wynalazca nie mógł zbliżyć się do slotów bez wzbudzania alarmu.

Choć oficjalnie wycofał się z gry, nigdy tak naprawdę jej nie porzucił. Do końca śledził nowe rozwiązania, rozkładał automaty na części. Analizował je nie po to, by oszukiwać – ale by sprawdzić, czy nadal potrafi. Był graczem z krwi i kości, tyle że jego gra toczyła się na poziomie, którego większość ludzi nawet nie jest świadoma.

Do dziś kasyna szkolą personel na jego przykładzie. Wielu ekspertów przyznaje, że to właśnie jego działania zmusiły branżę do skokowego postępu: powstały czujniki ruchu, algorytmy behawioralne, monitoring oparty na sztucznej inteligencji. Paradoksalnie – człowiek, który przez lata ośmieszał kasyna, stał się współautorem ich ochrony.

Tommy Carmichael nigdy nie żałował. W jednym z wywiadów powiedział wprost: „Sloty są ustawione tak, byś przegrywał. Ja tylko odwracałem szanse”. 

Monika Pawlak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama