Łukasz Dudka: Cieszę się, że mogliśmy skorzystać z gościnności Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago, by porozmawiać z Panią Marszałek. Na początek zapytam może o wrażenia, bo już spędziła Pani w Wietrznym Mieście bardzo intensywny dzień.
Marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska: Chicago jest pięknym i bardzo różnorodnym miastem, podobnie jak polska społeczność tutaj – również niezwykle zróżnicowana. Jestem podbudowana tym, że miałam okazję spotkać zarówno osoby, które już znałam, jak i te, które dopiero poznaję. Wszędzie spotykałam ludzi świadomych swojej siły i zaangażowanych w życie Polonii, którzy chcą, aby nasza społeczność aktywnie działała. Mam nadzieję, że taka wizyta, podczas której mogę opowiedzieć o tym, co możemy wspólnie osiągnąć – a jak Państwo wiedzą, Senat RP współpracuje i wspiera Polonię. Wspólnie możemy zrobić naprawdę wiele, a głos Polonii w Stanach Zjednoczonych jest dla Polski niezwykle ważny.
Tak, ten głos rzeczywiście ma ogromne znaczenie i cieszę się, że Pani Marszałek już na początku naszej rozmowy wspomniała o tej opiece – pozwolę sobie używać tego sformułowania.
– Osobiście wolę mówić o współpracy, bo współpraca oznacza partnerstwo, a o Polonii można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie można mówić, że jest słaba.
Senat RP dysponuje wieloma narzędziami wspierania Polonii. Chciałbym zapytać o niektóre z nich i zacznę od Rady Konsultacyjnej. Często takie rady powołuje się tylko formalnie, a w praktyce mają niewielki wpływ. Jak wygląda sytuacja w przypadku Polonijnej Rady Konsultacyjnej, którą Pani powołała? Czy jest to rzeczywiście ważny organ, który pozwala Pani wsłuchać się w głos Polonii?
– Bardzo trudno było powołać tę Radę Konsultacyjną, nie dlatego, że brakowało chętnych do pracy, lecz dlatego, że zależało nam na tym, aby była jak najbardziej reprezentatywna – obejmowała kraje, w których żyją Polacy, a także różne środowiska polonijne. Chciałam, aby głos rady nie był jednorodny, lecz by dochodziło w niej do żywych dyskusji. Dla mnie ważne jest, aby rada naprawdę recenzowała to, co przygotowuje Senat i rząd. Oczywiście my mamy pewne wyobrażenia, jak powinno wyglądać współdziałanie z Polonią, ale to osoby żyjące w tych krajach najlepiej wiedzą, co jest potrzebne, aby aktywizować ludzi, zachęcać do pracy i uprościć procedury przy grantach. Ta wiedza jest dla nas nieoceniona, dlatego cieszę się, że mamy tę radę. Jest odważna, czasami bardzo krytyczna wobec decyzji Senatu, ale wszystkie uchwały i inicjatywy, które przyjmujemy, są finalnie akceptowane przez radę.
Realnym narzędziem wspierania inicjatyw polonijnych jest Konkurs „Senat Polonia”. To konkurs, o którym wielu członków Polonii często nie wie, a który dysponuje ogromnymi środkami finansowymi. Poprosiłbym Panią Marszałek, aby opowiedziała o skali tego konkursu i możliwościach, jakie oferuje.
– Bardzo się cieszę, że padło słowo „ogromne środki”. Niestety, wciąż nie dysponujemy jeszcze naprawdę ogromnymi kwotami. Zaczynaliśmy od 10 milionów (złotych), w zeszłym roku mieliśmy ponad 70 mln, a w tym roku być może będzie trochę więcej. Jednak jeżeli powiem, że w tym roku bardzo dobre projekty zgłoszono na kwotę niemal 280 mln, a my dysponowaliśmy jedynie 70 mln, to widać, że nadal jest to za mało. Jakość projektów była naprawdę wysoka – przemyślane, ciekawe, pokazujące, że ich autorzy wiedzą, co chcą robić i jak to zrobić. Konkurs rzeczywiście może nie być jeszcze dobrze znany, bo to dopiero jego trzecia edycja po latach przerwy, kiedy wrócił do Senatu. Mam nadzieję, że nabór rozpoczniemy jesienią, dlatego zachęcam wszystkich zainteresowanych do śledzenia stron Senatu.
Trzeba dobrze przygotować wniosek grantowy, ale jestem przekonana, że jeśli będzie rzetelnie opracowany, środki będą dostępne. Chciałabym, aby konkurs zakończył się pod koniec roku, tak aby od przyszłego roku można było podpisywać umowy.
Warto też opowiedzieć, jak wygląda ocena projektów. Najpierw są sprawdzane pod względem formalnym, a następnie opiniowane przez niezależnych ekspertów, którzy działają niezależnie od siebie. Ich oceny trafiają do Komisji Konkursowej, a później do Komisji Współpracy z Polonią i Komisji Migracji, gdzie zapada decyzja o przyznaniu środków. Zależy nam bardzo na pełnej transparentności i przejrzystości – to są przecież publiczne pieniądze, które muszą trafić w najlepsze ręce i być skrupulatnie rozliczone.
Pani Marszałek, jednym z przedsięwzięć, które udało się zrealizować dzięki temu konkursowi, jest Polonia CAMP 2025. Wiem, że jest to wydarzenie bardzo bliskie Pani sercu i takie, o którym w środowisku polonijnym będzie mówiło się jeszcze długo.
– Mam taką nadzieję, bo to debiut Polonia CAMP. To także wynik rozmów z moją Radą Konsultacyjną oraz przedstawicielami różnych środowisk polonijnych. Wielki wkład w promowanie projektu miał też Robert Tyszkiewicz, bo szukaliśmy sposobu, aby młodzi ludzie zainteresowali się Polską. Zależało nam, żeby to nie było coś sformalizowanego i mało atrakcyjnego – uczestnicy sami musieli przez aplikację zgłosić się do programu. Efekt przeszedł nasze oczekiwania – przyjechały wspaniałe osoby z ponad sześćdziesięciu krajów, prawie tysiąc uczestników. I to się naprawdę udało. Co więcej, już znamy datę przyszłorocznego Polonia CAMP. Odbędzie się od 22 do 26 lipca, w tym samym miejscu. Liczymy, że doświadczenia tegorocznych uczestników pozwolą uczynić kolejną edycję jeszcze ciekawszą. Tym bardziej, że pokłosiem tegorocznego CAMP-u będzie powołanie Młodzieżowej Rady Konsultacyjnej. Chcielibyśmy, aby powstała już jesienią i pomagała nam w przygotowaniu programu Polonia CAMP. To wspaniałe, bo młodzi ludzie, którzy uczestniczyli w tym roku, utrzymują ze sobą kontakt, wymieniają pomysły i zastanawiają się, co powinno się znaleźć w programie przyszłorocznej edycji. Debiut był udany, a przyszłoroczna edycja, mam nadzieję, będzie jeszcze lepsza. Dla mnie najważniejszy będzie jednak za trzy lata – wtedy sprawdzimy, czy wszystko zrobiliśmy dobrze i czy projekt naprawdę się przyjął.
Polonia się zmienia, ale zmienia się też Polska. Chciałbym poprosić Panią Marszałek, aby powiedziała kilka słów o tej Polsce, z której jesteśmy bardzo dumni. Za każdym razem, gdy wyjeżdżamy do kraju, trudno uwierzyć, jak pięknie Polska się rozwija.
– Rzeczywiście, Polska przeżywa bardzo dobry czas i rozwija się wspaniale. Podróżując po kraju, widzimy, jak zmieniają się nawet najmniejsze miasteczka – Polska jest piękna, czysta i zadbana. To kraj bezpieczny, nowoczesny, w którym dostęp do internetu nie stanowi problemu – czego nie można powiedzieć o wielu innych krajach europejskich. Mamy świetny transport miejski, niskie bezrobocie, bardzo wysokie PKB i najszybszy rozwój w Europie. Mam nadzieję, że już jesteśmy dwudziestą najlepszą gospodarką na świecie. To ogromny skok, który wspólnie wykonaliśmy w ostatnich latach. Dlatego każdy, kto pamięta Polskę sprzed wielu lat, powinien przyjechać i zobaczyć, jak wygląda dziś. Zachęcam także dzieci urodzone tutaj w Stanach, aby przyjechały i poznały swój kraj. Polska to fantastyczne miejsce do życia, nauki, zakładania firm i prowadzenia własnego biznesu.Naprawdę można mieszkać w Stanach Zjednoczonych, a działalność gospodarczą prowadzić w Polsce. Można studiować w Polsce, zakochać się w Polsce, zakochać się w Polaku. Polska naprawdę jest wspaniałym miejscem do życia i rozwoju.
Pani Marszałek, Polska odgrywa obecnie bardzo ważną rolę na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w kontekście brutalnej wojny toczącej się od wielu lat tuż za naszą granicą. Jak wygląda obecna sytuacja, szczególnie w kontekście partnerstwa polsko-amerykańskiego?
– Rzeczywiście, sytuacja za naszą wschodnią granicą jest bardzo trudna i wszyscy mamy poczucie, że wojna toczy się tuż za naszymi drzwiami. Polacy, mając nasze doświadczenie historyczne, doskonale wiedzą, czym taka sytuacja może się skończyć. Dlatego wszystkim nam zależy na bezpieczeństwie – a na szczęście jesteśmy członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego. Bycie w NATO to marzenie Polaków, które spełniło się także dzięki Polonii, która w kluczowych momentach upominała się u prezydenta Stanów Zjednoczonych, że Polska – mimo sprzeciwu Rosji – powinna być w NATO. Dziś rozumiemy to my, rozumiecie to Państwo – jesteśmy w NATO, mamy największe wydatki na obronność w regionie, realizujemy wielkie inwestycje i pełnimy rolę lidera. Mamy świetną współpracę z krajami Unii Europejskiej i bardzo dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi, które są naszym naturalnym partnerem. Liczę na to, że potwierdzeniem naszej roli będzie to, że Stany Zjednoczone nadal będą stacjonowały swoje wojska w Polsce. To dla Rosji bardzo mocny sygnał, że nie mogą posunąć się ani o metr dalej.
W tym kontekście pojawia się pytanie: jak Polonia amerykańska może pomóc?
– Tak jak zawsze potrzebny jest silny lobbing dla Polski, aby współpraca obronna i militarna między Polską a Stanami Zjednoczonymi była jeszcze lepsza, a amerykańskie wojska pozostały w Polsce, utrzymując doskonałe relacje i współpracę, jaką mamy dziś.
Pochodzi Pani z wyjątkowej rodziny, pełnej wybitnych postaci – wśród Pani przodków są premierzy i prezydenci Rzeczypospolitej. Jak to jest dorastać w takiej rodzinie?
– Tak samo jak w każdej innej rodzinie, tylko z większą ilością obowiązków i ograniczeń. Miałam kochających dziadków i rodziców, jak każde dziecko, ale zawsze słyszałam, że trzeba się lepiej zachowywać i uczyć, bo nie wypada, żeby było inaczej. W domu kładło się duży nacisk na myślenie o innych – że mając szczęście i dobre życie, trzeba pamiętać o tych, którzy mają gorzej, i czuć się odpowiedzialnym za słabszych. To była główna różnica, ale myślę, że w wielu polskich domach babcie i mamy uczą dzieci podobnych wartości – nie chodzi o nazwisko, ale o wychowanie. Dlatego ma się mniej swobody i trzeba bardziej uważać, bo całe pokolenia pracowały na to, żeby nazwiska rodziny były otoczone szacunkiem. A ponieważ tak się stało, nie można zrobić nic, co by to zepsuło.
Pani pięknie wpisuje się w tę rodzinną tradycję i jednocześnie podnosi poprzeczkę kolejnym pokoleniom.
– Myślę, że każdy z nas powinien pracować i działać w sposób, który uważa za słuszny i potrzebny. Ważne jest, aby to, co robimy, wynikało z potrzeby serca, a nie z chęci kariery czy korzyści finansowych. Jeśli będziemy kierować się właśnie tym podejściem, wszystko się uda. Trudno mówić o pracy w takim kontekście – to raczej misja i odpowiedzialność.
Trzeba mówić o służbie, jeśli analizujemy to, co Pani robi obecnie dla kraju. To praktycznie praca 24 godziny na dobę.
– Dokładnie tak, szczególnie w weekendy. Muszę to powiedzieć wszystkim, którzy nie wiedzą – politycy w weekendy naprawdę pracują, bo to czas największej liczby spotkań z wyborcami i wydarzeń. To moment, w którym nie spędza się czasu z rodziną, lecz z wyborcami, którzy często stają się naszymi najlepszymi przyjaciółmi.
Czyli można powiedzieć, że „wolny czas” to pojęcie raczej abstrakcyjne, prawda?
– Wolny czas zawsze się znajdzie, ale ważne jest, aby cały czas utrzymywać kontakt z ludźmi.
Analizując Pani notki biograficzne, zauważyłem, że ma Pani wiele pasji – podróże, kino, literaturę, muzykę. Czy udaje się Pani znaleźć czas na takie małe odskocznie od obowiązków?
– Tak, znajduję czas na kino, bo jest ono dla mnie bardzo ważne. Film odgrywa dużą rolę w mojej rodzinie – właściwie wszyscy pracują w tej branży, więc trudno, żebym to pominęła. To nasza wspólna pasja. Książki są niezbędne – jeśli ktoś nie czyta, traci kontakt z rzeczywistością. Każdy powinien poświęcić chwilę na lekturę, żeby się skoncentrować, oderwać od codzienności, rozwijać wyobraźnię i zdobywać wiedzę. Poza tym cenię sobie kontakt ze zwierzętami i ogród – to dla mnie sposób na wyciszenie i uspokojenie.
Pani Marszałek, serdecznie dziękuję za tę rozmowę. Cieszymy się bardzo, że nas Pani odwiedziła. Już teraz zapraszam Panią na kolejną wizytę w Wietrznym Mieście.
– Dziękuję serdecznie, a wszystkich Państwa zapraszam do Warszawy.
Z marszałek Senatu RP Małgorzatą Kidawą-Błońską rozmawiał Łukasz Dudka
Wywiad opracowała: Joanna Trzos
[email protected]









