Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:06
Reklama KD Market

Igraszki z Pierwszą Poprawką

Igraszki z Pierwszą Poprawką

Autor: Adobe Stock

Publiczne wyrażanie radości z powodu czyjejś śmierci jest rzeczą co najmniej moralnie wątpliwą, a pewnie wielu z nas wyda się czymś obrzydliwym u godnym potępienia. Między etyką a porządkiem prawnym zawsze jest pewien rozdźwięk. Dlatego niepokojem napawają kolejne próby zawężania  pola wolności słowa, jakie gwarantuje Amerykanom Pierwsza Poprawka do Konstytucji USA.

Zamordowany 10 września na oczach setek ludzi Charles Kirk był osobowością medialną, biznesmenem, a przede wszystkim twarzą młodej amerykańskiej prawicy w trumpowskim stylu. Biorąc pod uwagę temperaturę politycznego sporu i głębokość podziałów ideologicznych w społeczeństwie trudno się właściwie dziwić, że wielu ludzi dało upust swoim niezbyt szlachetnym emocjom. Najczęściej nie były to osoby publiczne i dzieliły się swoimi odczuciami w mediach społecznościowych, niemniej poniosły surowe konsekwencje 

Przeglądając media znalazłem kilka wydarzeń  z ostatnich dni:

Nauczycielka ze szkoły publicznej w Południowej Karolinie straciła pracę po tym, jak po śmierci Kirka napisała, że ​​„Ameryka stała się dziś większa”. W reakcji na podobne wpisy w mediach społecznościowych, inni nauczyciele w całym kraju zostali odsunięci od pracy: co najmniej czterech w Massachusetts, czterech w Nowym Jorku, trzech w Atlancie i dwóch w Missouri. W ciągu 48 godzin od śmierci Kirka wobec kilkudziesięciu nauczycieli wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Pracownicy uniwersytetów też nie mogli się czuć bezpiecznie. Republikańska senator z Tennessee Marsha Blackburn zażądała  zwolnienia pracownika Middle Tennessee State University po tym, jak ten napisał, że nie odczuwa „ŻADNEGO współczucia” po śmierci Kirka. Uniwersytet potwierdził, że pracownik został zwolniony „ze skutkiem natychmiastowym”. 

Według  Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU) działania te są częścią „kampanii zastraszania” i „celowego nękania” nauczycieli i profesorów za „wyrażanie prywatnych poglądów politycznych”.

Także prywatne firmy zwalniały pracowników za zamieszczanie postów o Kirku w mediach społecznościowych. Znalazly się wśród nich m.in. Freddy’s Frozen Custard & Steakburgers, Carolina Panthers czy kancelaria prawna Perkins Coie z Waszyngtonu. ODP Corporation, spółka macierzysta Office Depot, poinformowała o zwolnieniu pracowników po tym, jak w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak jeden z zatrudnionych odmawia wydrukowania plakatu zapowiadającego czuwanie przed kościołem.

Linie lotnicze  American Airlines, United Airlines i Delta Air Lines też ukarały swoich pracowników za posty związane z Kirkiem, a Sean Duffy sekretarz transportu w gabinecie Donalda Trumpa otwarcie przyklasnął tym decyzjom.

Analityk MSNBC Matthew Dowd został zwolniony po tym, jak stwierdził, że Kirk promował mowę nienawiści, stwierdzając, że „nienawistne myśli prowadzą do nienawistnych słów, które następnie prowadzą do nienawistnych działań”. Rebecca Kutler, prezes MSNBC, przeprosiła za komentarze Dowda, nazywając je „niewłaściwymi, niedelikatnymi i niedopuszczalnymi”.

Wśród zwolnionych znaleźli się także pracownicy federalni oraz wojskowi, których nazwiska zostały napiętnowane przez urzędników gabinetu Trumpa.

Z drugiej strony politycznej barykady, Karen Attiah, felietonistka w liberalnym ”The Washington Post”, poinformowała, że ​​została zwolniona z gazety za „wypowiadanie się przeciwko przemocy politycznej, podwójnym standardom rasowym i apatii Ameryki wobec broni”.

Jeśli mówimy o wolności słowa: prezydent Trump w miniony poniedziałek złożył pozew o zniesławienie na kwotę 15 miliardów dolarów przeciwko „New York Times” i czterem jego reporterom, twierdząc, że gazeta jest tubą Partii Demokratycznej. „»Times« od dziesięcioleci stosuje metodę kłamstw na temat twojego ulubionego prezydenta (MNIE!), mojej rodziny, firmy, ruchu America First, MAGA i naszego narodu jako całości” – napisał Trump w swoim stylu na własnym Truth Social.

Pozwał również „Wall Street Journal” za doniesienia o jego rzekomym wkładzie w powstanie książki urodzinowej Jeffreya Epsteina oraz „Des Moines Register” za to, co jego zespół prawny określił mianem „ingerencji w wybory” po tym, jak gazeta opublikowała sondaż, który wskazywał, że Kamala Harris jest na dobrej drodze do wygrania wyborów w stanie Iowa w 2024 r. 

To tylko wierzchołek góry lodowej potyczek Trumpa z mediami. Przed objęciem urzędu pozwał np. stacje ABC i CBS, które zgodziły się na ugody opiewające na wiele milionów dolarów. Kilkanaście lat temu Trump potrafił nawet domagać się przeprosin od „Forbesa” za wyrzucenie go z listy 400 najbogatszych Amerykanów. 

Żeby nie było wątpliwości: każde zabójstwo na tle politycznym wymaga potępienia i surowego ukarania sprawcy. Ale uznanie krytyki Kirka za niedopuszczalną i wyciąganie konsekwencji mogących rujnować ludzkie kariery, to bez wątpienia naruszenie zasady wolności słowa. 

Prezydent Trump i ruch MAGA przez lata wskazywali na cenzurę w środowiskach liberalnych, dyskryminowanie konserwatystów i „postępową”  „kulturę kancelacji”, czyli wymazywania gumką osób dla lewicy niewygodnych. Teraz, każda osoba, która wyraża radość z powodu śmierci Kirka — albo nawet krytykuje jego prawicowe poglądy — jest obwiniana o współudział w przemocy politycznej. Będąc u władzy, sami wspierają mechanizmy wymuszające autocenzurę.  

Gdzie leży granica wolności słowa, a gdzie zaczyna się mowa nienawiści, na którą nie powinno być miejsca? – to pytanie, które wszyscy powinniśmy sobie zadawać. 

W tłumaczeniu Wydawnictwa Sejmowego z 2002 roku Pierwsza Poprawka brzmi następująco: 

Kongres nie ustanowi ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, lub naruszających prawo do pokojowych zgromadzeń i wnoszenia do rządu petycji o naprawę krzywd.

Z kolei sztuczna inteligencja podpowiada następujący przekład: 

Żadna ustawa Kongresu nie może wprowadzić religii ani zabronić swobodnego jej praktykowania ograniczać wolności słowa lub prasy ani prawa ludzi do pokojowych zgromadzeń lub do składania naczelnym władzom petycji.

Jakby nie patrzeć, czytając  Pierwszą Poprawkę widzimy, że Ojcowie Założyciele nie zrobili w zapisie wyjątku dotyczącego mowy nienawiści. Próby wytyczania nowych granic przez konserwatystów, którzy kiedyś uznawali wolność słowa za prawo absolutne, są co najmniej tak samo niebezpieczne jak nieco subtelniejsza i „elegancka” lewicowa kultura kancelacji oraz źle rozumianej autocenzury w imię politycznej poprawności. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama