Wymaganej większości 60 głosów nie uzyskał w piątek ani projekt tymczasowego budżetu autorstwa Demokratów (47 głosów za, 44 przeciw), zwiększający wydatki m.in. na służbę zdrowia, ani przegłosowany w piątek przez Izbę Reprezentantów republikański projekt „czystej” kontynuacji obecnego budżetu (44-48).
Aby uniknąć tzw. shutdownu, czyli zamknięcia pracy większości agencji federalnych, prowizorium musi zostać przegłosowane przed końcem roku fiskalnego i wygaśnięciem obecnego budżetu, tj. do końca września. Fiasko głosowań stawia Kongres w sytuacji impasu, ponieważ przewodniczący Izby Mike Johnson zapowiedział, że Izba - która udała się na przerwę związaną ze świętem Rosz Haszana, żydowskim nowym rokiem - nie zbierze się ponownie przed końcem miesiąca. Senatorzy również udają się na przerwę, z której wrócą dopiero 29 września.
Zapowiedź Johnsona miała postawić Senat przed alternatywą przyjęcia prowizorium z Izby Reprezentantów - które przewiduje przedłużenie obecnego budżetu do 21 listopada, tuż przed Świętem Dziękczynienia - lub „shutdownem”.
Stanowiący mniejszość Demokraci domagają się od Republikanów ustępstw w postaci zwiększenia nakładów na dopłaty do prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Jednak przeciwnych ustępstw domaga się również część skrajnego skrzydła Republikanów, która żąda większych oszczędności. Do przegłosowania prowizorium w Senacie potrzebne są głosy wszystkich 53 Republikanów i co najmniej siedmiorga Demokratów.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)









