Porucznik nie był osamotniony w swoich doświadczeniach. Podobne obserwacje zanotowano już w grudniu 1942 roku nad Francją. Pilot RAF-u w myśliwcu Hurricane zauważył wtedy dwa światła wystrzeliwujące w górę spod ziemi. Leciały w kierunku jego samolotu znajdującego się na wysokości 2100 metrów.
W ostatnich latach II wojny światowej tajemnicze obserwacje niezidentyfikowanych świetlnych obiektów śmigających przed nosami myśliwców zgłaszały setki wyszkolonych pilotów – alianckich, niemieckich i japońskich. Nie byli to jednorodni świadkowie pojedynczych zdarzeń. Odnotowano setki niezależnych obserwacji z różnych frontów. Opisy były identyczne, mimo że piloci się nie znali. Brytyjczycy nad kanałem La Manche, Amerykanie nad Niemcami, a nawet piloci Luftwaffe – wszyscy mówili o tym samym zjawisku.
Z czasem fenomen nazwano „Foo Fighters”. Od popularnego wówczas komiksu „Smokey Stover”, w którym pojawiało się niezrozumiałe hasło „gdzie jest foo, tam jest ogień”.
Tańczące światła
Pierwszy oficjalny raport o Foo Fighters złożyła 23 listopada 1944 roku załoga 415. Eskadry Myśliwców Nocnych. Zapoczątkował on jedną z najtrwalszych zagadek wojskowych w historii. Major Elmer Caton pozostawił szczególnie dokładny opis swojego spotkania z Foo Fighters. W grudniu 1944 roku, nad Niemcami formacja sześciu jasnych punktów śledziła jego P-61 przez ponad godzinę. Reagowała na każdą zmianę kursu i wysokości. Jak cień. „Albo jakby ktoś się z nami bawił” – zeznał później Caton.
Historyk Richard Ziebart rozmawiał bezpośrednio z nim i innymi członkami załóg. Byli to najlepiej wyszkoleni żołnierze swoich czasów. Ludzie przyzwyczajeni do precyzyjnej obserwacji, dla których pomyłka mogła oznaczać śmierć. Ziebart napisał: „Piloci byli bardzo profesjonalni. Opowiadali o światłach, ale nie spekulowali”.
Foo Fighters miały różne formy – od pomarańczowych świecących kul unoszących się z ziemi na wysokość 3000 metrów, przez czerwone, bezskrzydłe cylindry, po formacje wielu świetlistych punktów lecących w zwartym szyku. Szczególnie intrygujące było to, że Foo Fighters pojawiały się głównie podczas nocnych lotów bojowych. Piloci opisywali je jako „tańczące światła”, które zdawały się reagować na każdy ruch samolotu. Niektórzy świadkowie mówili o pulsującym blasku. Inni o stałym, hipnotyzującym świetle.
Foo Fighters towarzyszyły samolotom przez kilkadziesiąt minut. Doskonale naśladowały każdy manewr unikowy. Nigdy nie pokazywały się na radarach. I mimo ostrzału – co zdarzyło się kilkakrotnie – nigdy nie odpowiedziały ogniem. To zachowanie najbardziej dziwiło doświadczonych pilotów wojskowych. Czy ktoś obserwował działania wojenne, nie chcąc ingerować w ich przebieg?
Poza percepcją
Pierwszą reakcją było podejrzenie, że Foo Fighters to eksperymentalna broń wroga. Alianci wskazywali na tajny projekt niemieckiej Wunderwaffe, Niemcy z kolei byli przekonani, że kule są produktem amerykańskiej armii. Po wojnie okazało się, iż żadna ze stron konfliktu nie miała racji. Nikt nie prowadził żadnych badań nad technologią, która mogłaby stworzyć tak zaawansowane obiekty latające. Zanim jednak to ustalono, amerykański wywiad przekopał zdobyte niemieckie laboratoria, szukając dowodów na istnienie tajnego programu. Przeanalizowano także zeznania jeńców wojennych, w tym wysoko postawionych oficerów Luftwaffe. Podobne śledztwo przeprowadzili Brytyjczycy, analizując japońskie dokumenty techniczne zdobyte na Pacyfiku. Rezultat był jednoznaczny: Anglicy, Niemcy ani Japończycy nie mieli nic wspólnego z Foo Fighters.
Wszyscy byli równie zdezorientowani obserwacjami. Bo skoro nie była to broń wroga, to co to było?
Sceptycy próbowali wyjaśniać zjawisko jako efekt optyczny. Kuliste błyskawice miały być spalinami z silników odrzutowych. Ale jak wytłumaczyć inteligentne zachowanie takich „spalin”? Jak wyjaśnić fakt, że obiekty obserwowali zarówno piloci japońscy, jak i niemieccy. Dlaczego leciały z prędkością 320 kilometrów na godzinę równolegle do ich maszyn?
Niektórzy naukowcy sugerują fascynującą hipotezę: Foo Fighters mogły być niezwykłymi efektami elektromagnetycznymi powstającymi w wyniku intensywnych działań wojennych. Potężne wybuchy bomb, nieustanna praca systemów radarowych, silne pola magnetyczne wytwarzane przez metalowe kadłuby tysięcy samolotów krążących nad Europą – wszystko to mogło tworzyć nieznane wcześniej zjawiska atmosferyczne.
Inni badacze wskazują na bardziej subtelne wyjaśnienie: możliwe zaburzenia w jonosferze, wywołane masowymi bombardowaniami miast i bezprecedensową skalą zniszczeń. Energia uwalniana podczas nalotów mogła wpływać na wysokie warstwy atmosfery w sposób, którego skutków jeszcze nie rozumiemy.
Czy to zwykły przypadek, czy kontynuacja tego samego, nierozpoznanego zjawiska? I czym ono właściwie jest? Czy piloci obserwowali technologię wyprzedzającą epokę o całe dekady? A może są to naturalne zjawiska fizyczne, których mechanizm wciąż pozostaje dla nas zagadką? A może rzeczywiście coś, co wykracza daleko poza naszą obecną percepcję rzeczywistości?
Nowa perspektywa
Foo Fighters zapisały się w historii jako pierwszy masowo udokumentowany przypadek niewyjaśnionych zjawisk powietrznych obserwowanych przez służby mundurowe. To wtedy tajemnica przestała być domeną pojedynczych „świrów” i stała się zagadką instytucjonalną. A gdy 25 czerwca 2021 roku, kiedy raport Pentagonu oficjalnie potwierdził istnienie UAP (Niezidentyfikowanych Zjawisk Powietrznych), Foo Fighters nabrały nowej perspektywy.
Dokument rządowy powstał po analizie 144 obserwacji pilotów amerykańskich sił zbrojnych w latach 2004-2021. Ich raporty wykazały niesamowite podobieństwa do opisów Foo Fighters. Pentagon stwierdził, że 21 z 144 współczesnych obserwacji dotyczyło niezidentyfikowanych obiektów, które „pozostają nieruchome w powietrzu, poruszają się pod wiatr lub wykonują nagłe manewry”. Są to niemal identyczne zachowania jak te opisywane przez pilotów podczas II wojny światowej. Te same niemożliwe manewry, brak śladów cieplnych, zdolność do nagłej zmiany kierunku bez widocznych systemów napędowych. I brak wyjaśnienia...
Osiemdziesiąt lat później wciąż nie wiemy bowiem, czym naprawdę były tajemnicze Foo Fighters. Czy kiedyś uda się rozwikłać jedną z największych i najbardziej intrygujących zagadek XX wieku?
Joanna Tomaszewska









