Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:06
Reklama KD Market

Poczta na rozdrożu

W miastach, gdzie Waszyngton jest nieco abstrakcyjną, odległą stolicą kraju, poczta jest do pewnego stopnia twarzą amerykańskiej demokracji, a czasami jedyną przestrzenią publiczną w ogóle. Naczelnicy urzędów pocztowych są „ludzką stroną rządu”, jak ujął to senator Jennings Randolph w 1976 roku. „Kiedy takie urzędy są zamknięte” – ostrzegał – „flaga amerykańska naprawdę opada”.
Poczta na rozdrożu

Autor: Adobe Stock

Niestety od wielu lat US Post Office (USPS) zmaga się z ogromnymi problemami, przede wszystkimi finansowymi, co wynika w dużej mierze z jej dziwnego statusu – nie jest to firma prywatna, lecz uzależniona od Kongresu, a zatem szefowie poczty nie mogą podejmować żadnych ważkich decyzji bez zgody amerykańskiego parlamentu. Prowadzi to często do kompletnego paraliżu. Podobne zjawiska występują też ostatnio w Kanadzie i kilku krajach europejskich. Rząd kanadyjski postanowił całkowicie zawiesić dostarczanie listów do indywidualnych adresatów, a podobnie drastyczna decyzja zapadła też w Danii.

 

Medium zjednoczenia narodu 

Poczta amerykańska, której orędownikiem był Benjamin Franklin już w 1775 roku, miała być medium „zjednoczenia narodu”. Konstytucja kraju wzywa do istnienia „urzędów i tras pocztowych”. USPS jest nadal prawnie zobowiązana do świadczenia „podstawowych i fundamentalnych” usług wszystkim Amerykanom, ale wykonywanie tego zadania jest coraz trudniejsze.

Według raportów finansowych od 2007 roku poczta w USA straciła około 114 miliardów dolarów w związku ze spadkiem liczby listów, konkurencją ze strony prywatnych przewoźników i rosnącymi kosztami pracowniczymi. „Poczta to żart” – powiedział Donald Trump reporterom w 2020 roku. Plan reformy z czasów jego poprzedniej administracji zakładał jej restrukturyzację, „by przywrócić jej zrównoważony model biznesowy lub przygotować ją do przyszłej transformacji z agencji rządowej w spółkę prywatną”.

„Los USPS nie jest już kwestią finansową ani administracyjną, lecz polityczną” – twierdzi James O’Rourke, profesor zarządzania na Uniwersytecie Notre Dame. „W obecnej sytuacji wprowadzenie poczty na giełdę nie byłoby wielkim wyzwaniem, ale to wymaga wielu decyzji ze strony Kongresu”. W zeszłym miesiącu wyciekła notatka firmy Wells Fargo do inwestorów zatytułowana „Prywatyzacja USPS”. Brzmi ona następująco: „Przesyłki mogłyby zostać wydzielone i sprzedane lub wprowadzone na giełdę. Plan przewiduje wzrost cen przesyłek o 140 proc. we wszystkich liniach produktów i proponuje wyprzedaż placówek pocztowych”.

Jednak gdyby segment przesyłek został „wydzielony”, nie dla wszystkich byłoby to korzystne. Inwestorzy przejmą tylko te części, które mogą dalej spieniężyć, a to oznaczałoby zamknięcie placówek pocztowych w małych miasteczkach i zakończenie dostaw do domów na nierentownych trasach.

Pomyślmy przez chwilę o karawanie mułów, która wjeżdża nadal regularnie na terytorium Havasupai w Wielkim Kanionie; o małych samolotach i sezonowych łodziach obsługujących Little Diomede na Alasce, gdzie mieszkańcy mogą podziwiać Rosję z okien swoich domów, albo o Point Roberts w stanie Waszyngton, gdzie poczta przekracza Kanadę, by dotrzeć do miasta w USA. Jeśli powszechne usługi pocztowe przestaną istnieć, te adresy prawdopodobnie zostaną porzucone w pierwszej kolejności.

Mieszkańcy dotkniętych tymi poczynaniami kodów pocztowych będą musieli dojeżdżać, by odebrać paczki lub płacić wysokie koszty dostawy. Jednak nie chodzi tu tylko o finanse i niewygody. Głosowanie korespondencyjne jest szczególnie istotne na obszarach wiejskich z odległymi lokalami wyborczymi, a USPS dba o to, by te głosy dotarły od ​​wyborców. Według związku zawodowego National Association of Letter Carriers poczta obsługuje również 1,2 miliarda przesyłek leków rocznie. Ponadto w miejscach, w których nie ma banków w pobliżu, poczta może być jedynym miejscem, w którym mieszkańcy mogą płacić rachunki. Pracownicy poczty na wsi pełnią również rolę społeczną, wykraczającą poza doręczanie przesyłek. Badanie wiejskich naczelników poczty z lat 70. XX wieku ilustruje, jak silnie potrafią się oni związać z życiem społecznym. Ludzie wyjeżdżający z miasta często zostawiają klucze do domu u naczelnika poczty.

 

Naczelnik od wszystkiego

Chociaż pojawienie się Internetu nieco zdezaktualizowało ten obraz, jego istota pozostała aktualna. Listonosze na terenach wiejskich wciąż są czynnikiem spajającym niektóre społeczności. W niektórych miejscowościach mogą być jedynym kontaktem mieszkańców ze światem zewnętrznym – a tym samym ratunkiem, bo nadal przeprowadzają oni „kontrole stanu zdrowia”, jeśli mieszkaniec nie odbiera poczty.

Mark Jamison spędził 15 lat jako naczelnik poczty w odległym urzędzie w górach Karoliny Północnej, gdzie był jedynym urzędnikiem państwowym w mieście. Wielu mieszkańców nie umiało czytać i pisać, więc pomagał im w wypełnianiu różnych formularzy. Starsi mieszkańcy wpadali na pocztę w drodze do domu, żeby naczelnik pomógł im otworzyć jakieś słoiki. Miejscowi nazywali go „barmanem”, bo ludzie przychodzili do niego z historiami do opowiedzenia i radami do zasięgnięcia.

W tym roku rozpoczyna się 10-letni plan modernizacji pod hasłem „Delivering for America”, którego celem jest zaoszczędzenie co najmniej 36 miliardów dolarów. Według organizacji Save the Post Office plan spowolni usługi w około trzech czwartych kodów pocztowych w kraju, a najbardziej ucierpią obszary wiejskie. Komisja Regulacji Poczty wyraziła sprzeciw wobec planu w styczniu, zaznaczając, że jest „bardzo zaniepokojona” tym, jak bardzo zaszkodzi on społecznościom wiejskim. 

Obecnie dyrektorem generalnym poczty jest David P. Steiner, który wcześniej pracował w zarządzie Fedexu. W lipcu stwierdził, iż nie uważa, by USPS powinna zostać prywatyzowana. Jego plany pozostają niejasne. Tymczasem Amazon Logistics jest na dobrej drodze, by wyprzedzić USPS i stać się największym przewoźnikiem paczek w kraju pod względem ich liczby. Jednak koncern ten nie jest w stanie zastąpić poczty, szczególnie jeśli chodzi o przewóz i doręczanie listów. Jak ujął to w latach 70. urzędnik miejski w stanie Minnesota: „Poczta jest jak woda pitna. Nie doceniasz jej, dopóki jej nie masz”.

Andrzej Malak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama