Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:05
Reklama KD Market

Halucynacje na mapie

W epoce, w której telefon zastąpił mapę a chatbot – przewodnika z parasolem, podróżowanie stało się dziwnie łatwe, ale też… ryzykowne. Zaledwie kilka słów wpisanych w okienko czatu, a przed oczami otwiera się świat pełen zachwytów: kaniony o sakralnym brzmieniu, kolejki linowe czynne 24 godziny na dobę, a nawet wieże Eiffla stojące tam, gdzie nigdy ich nie było. Sęk w tym, że część tych atrakcji istnieje jedynie w cyfrowej wyobraźni algorytmu.
Halucynacje na mapie

Autor: Adobe Stock

Flirt ze śmiercią

Miguel Angel Gongora Meza, doświadczony przewodnik z Peru, pamięta moment, gdy usłyszał dwóch turystów rozmawiających o planach samotnej wędrówki do „Świętego Kanionu Humantay”. Nazwa brzmiała podniośle, obiecywała mistyczne pejzaże i przygodę życia. Problem w tym, że takie miejsce… nie istnieje.

Turystów zwiodła aplikacja, która połączyła ze sobą dwa niepowiązane geograficznie miejsca, tworząc złudzenie o wdzięcznej nazwie. Koszt? 160 dolarów i wyprawa w góry bez przewodnika za to z ryzykiem utknięcia na wysokości czterech tysięcy metrów, w warunkach, w których brak tlenu i nagła zmiana pogody mogą oznaczać tragedię. To nie była już tylko zabawna pomyłka. To był flirt ze śmiercią.

Nieco dalej, w Japonii, Dana Yao i jej mąż zapragnęli romantycznej wspinaczki na górę Misen. Plan był prosty: wejść na szczyt popołudniem, obejrzeć zachód słońca i zjechać kolejką linową do miasteczka. ChatGPT, z pewnością w tonie spokojnego eksperta, zapewnił ich, że ostatni wagonik odjedzie o 17.30.

Kiedy dotarli na szczyt, niebo już różowiało. Czas idealny na zdjęcia. Ale bramy stacji kolejki były zamknięte. Ostatni kurs odbył się godzinę wcześniej. Para została uwięziona na szczycie – bez planu awaryjnego, bez możliwości zejścia w dół w komfortowych warunkach. Z romantycznej eskapady pozostała gorzka lekcja: sztuczna inteligencja potrafi pomylić godziny tak samo jak człowiek, tylko mówi to z większą pewnością siebie.

W 2024 roku inny podróżnik odkrył, że aplikacja Layla zaproponowała mu trasę maratonu przez północne Włochy, której nie sposób było przebiec w realnym czasie. Ten sam program potrafił też „zainstalować” wieżę Eiffla w Pekinie – absurd, który brzmiał wystarczająco logicznie, by ktoś mógł w niego uwierzyć.

Tu tkwi sedno problemu: algorytm nie ma świadomości, gdzie kończy się fikcja. Tworzy zdania, które brzmią prawdopodobnie, nawet jeśli są kompletną fantasmagorią. Nie odróżnia Alp od drapaczy chmur ani dystansu maratońskiego od podróży przez pół Europy.

 

Internetowy miraż

Profesor Rayid Ghani z Carnegie Mellon University tłumaczy to mechanizmami, na których działają modele językowe. To nie jest przewodnik, który zna trasę. To nie jest kartograf. To program, który zestawia słowa w sekwencje zgodne ze statystyką. Czasem ta sekwencja jest prawdziwa, innym razem – zupełnie zmyślona. Ale ton, w jakim zostaje wypowiedziana, brzmi identycznie.

I tu pojawia się termin „halucynacja”: fikcja podszywająca się pod fakt. W przypadku turystyki może oznaczać, że ktoś wybiera się na spacer „łatwym szlakiem”, który w rzeczywistości jest wspinaczką wysokogórską. Albo odwiedza „atrakcję” wygenerowaną przez internetowy miraż.

To zjawisko nie ogranicza się do map i przewodników. W Malezji para turystów pojechała obejrzeć malowniczą kolejkę linową, którą widzieli na TikToku. Na miejscu czekało ich rozczarowanie – kolejka nigdy nie istniała. Film był tworem sztucznej inteligencji, wygenerowanym dla klików i odsłon.

Granica między realnością a cyfrową fikcją zaciera się również w innych dziedzinach. YouTube został przyłapany na subtelnym „retuszowaniu” twarzy twórców wideo, Netflix – na eksperymentach z remasterowaniem sitcomów, które kończyły się groteskowymi grymasami bohaterów. Jeżeli w świecie rozrywki te błędy bawią, to w świecie podróży mogą kosztować zdrowie, pieniądze, a czasem życie.

 

Skłonność do błądzenia

Czy da się to uregulować? Unia Europejska i Stany Zjednoczone podejmują próby: propozycje obowiązkowych znaków wodnych, ostrzeżeń, odróżniania treści generowanych przez AI od autentycznych. Problem w tym, że chatboty nie działają w ten sposób. One tworzą odpowiedzi na żywo, nie pozostawiając śladu, czy dane zdanie jest owocem rzetelnej wiedzy, czy fantazji algorytmu.

Nawet Sundar Pichai, szef Google, przyznał, że halucynacje mogą być nieusuwalną cechą dużych modeli językowych. Innymi słowy: sztuczna inteligencja zawsze będzie miała w sobie domieszkę snu.

Jak się przed tym bronić? Rayid Ghani radzi: pytać jak najdokładniej, weryfikować każdą informację i podchodzić z nieufnością do opisów brzmiących „zbyt pięknie”. Ale to rada, która w turystyce bywa bezlitosna: przecież podróżujemy właśnie po to, by odkrywać nieznane, a więc rzeczy, których nie możemy samodzielnie zweryfikować.

Dlatego kluczem może być inne podejście – gotowość do elastyczności. Zawiodła kolejka linowa? Zrób piknik na szczycie. „Święty kanion” nie istnieje? Może odkryjesz inną dolinę, mniej znaną, ale równie piękną. W ten sposób rozczarowanie przestaje być końcem, a staje się początkiem przygody.

Podróżnicy dawnych czasów nie mieli ani GPS-u, ani chatbotów. Kierowali się mapami narysowanymi odręcznie, wskazówkami mieszkańców, a czasem – intuicją. My, uzbrojeni w cyfrowych przewodników, mamy paradoksalnie większą skłonność do błądzenia.

Nowoczesne narzędzia kuszą wygodą, ale prawdziwy sens podróży pozostaje niezmienny: to spotkanie ze światem takim, jaki jest, a nie z jego algorytmicznym cieniem. Być może najcenniejszą radą w erze sztucznej inteligencji jest ta najstarsza – pytać ludzi, ufać własnym zmysłom i być gotowym na to, że droga skręci tam, gdzie nie planowaliśmy.

Sztuczna inteligencja obiecuje nam świat piękniejszy, łatwiejszy i bardziej dostępny. Ale czasem ten świat jest jak miraż na pustyni – błyszczy, dopóki się do niego nie zbliżymy. Podróżowanie w erze AI wymaga więc szczególnej uważności. To balans między fascynacją nową technologią a starym, sprawdzonym kompasem: ciekawością, ostrożnością i pokorą wobec nieznanego. Bo prawdziwa podróż zaczyna się dopiero wtedy, gdy porzucimy złudzenia i spotkamy rzeczywistość – taką, jaka jest.

Jacek Hilgier


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama