Organizatorzy protestu „No Kings” (Żadnych królów) szacują, że w chicagowskim Grant Park w sobotę, 18 października zebrało się około 250 tysięcy osób. Protest rozpoczął się pokojowym wiecem, po którym uczestnicy ruszyli w marszu przez centrum Chicago. Ruch uliczny został czasowo wstrzymany, a policja zabezpieczała trasę pochodu i blokowała ulice w pobliżu wieżowca i hotelu Trump Tower.
Demonstranci wyrażali sprzeciw wobec nasilonych działań federalnych służb imigracyjnych w Chicago i rejonie oraz planów wysyłania Gwardii Narodowej na ulice miast. Wielu uczestników mówiło o potrzebie „obrony demokracji” i sprzeciwu wobec – jak to określali – „autorytarnych zapędów” administracji prezydenta Trumpa. Według chicagowskiej policji, do sobotniego wieczoru nie odnotowano żadnych zatrzymań.
Podobne protesty odbyły się także na przedmieściach Chicago, m.in. w Naperville, Elmhurst, Bolingbrook, Joliet, Elgin, Oak Park, Buffalo Grove, Arlington Heights i Forest Park.
Masowe akcje protestu pod hasłem „No Kings” organizowane były w całym kraju, w tym w Waszyngtonie. Demonstracje w całym kraju przebiegały pokojowo, choć w niektórych wcześniejszych protestach w ostatnich tygodniach federalni agenci używali gazu łzawiącego i dokonywali zatrzymań.
(tos)









