31-letni Gareth Williams, pracownik brytyjskiego wywiadu, od tygodnia nie pojawiał się w firmie, nie odbierał też telefonu. Zawiadomiono w końcu policję. Po południu 23 sierpnia 2010 roku funkcjonariusze znaleźli go w apartamencie przy Alderney Street 36. Widok, który powitał ich w łazience przy głównej sypialni, był jak koszmarny sen.
Nagie, rozkładające się ciało Williamsa wciśnięte było do czerwonej torby sportowej marki North Face. Zamkniętej na suwak, dodatkowo zabezpieczoną kłódką na zewnątrz. Klucze, które mogły ją otworzyć, leżały wewnątrz torby, pod ciałem. Policjanci zastygli w zdumieniu. Czy mieli do czynienia z iluzjonistą?
Geniusz wywiadu
Gareth urodził się w 1978 roku na wyspie Anglesey w Walii. Był geniuszem. W wieku 13 lat zdał maturę z matematyki i informatyki z najwyższymi ocenami. Mając 15 lat, rozpoczął studia na Uniwersytecie w Bangor, które ukończył z wyróżnieniem. Kolejny był tytuł magistra na Uniwersytecie Cambridge.
Nic dziwnego, że szybko zwrócił uwagę rekruterów brytyjskich służb specjalnych. GCHQ – rządowa agencja zajmująca się łamaniem szyfrów – zatrudniła go jako kryptoanalityka. Williams specjalizował się w najbardziej skomplikowanych systemach kodowania.
W 2009 roku został oddelegowany do służb wywiadowczych MI6. Pracował nad projektami tak tajnymi, że nawet po jego śmierci ich szczegółów nigdy nie ujawniono.
Williams był podobno skromnym introwertykiem unikającym życia towarzyskiego. Genialnym, lecz nieśmiałym. Mieszkał sam, rzadko przyjmował gości. Nie miał stałego partnera. Miał za to mroczne sekrety.
Kolekcjonował damskie ubrania i dodatki. W jego garderobie znaleziono kilkaset par butów na obcasie, peruki, biżuterię i luksusowe stroje warte tysiące funtów. Na tyle regularnie odwiedzał butiki, że rozpoznawały go wszystkie sprzedawczynie.
W jego mieszkaniu znaleziono fotografie mężczyzn w damskiej bieliźnie. Historia wyszukiwań w jego komputerze ujawniła, iż spędzał szmat czasu na internetowych stronach porno. Zwłaszcza tych poświęconych praktykom BDSM (niewoli, dyscypliny, dominacji i uległości oraz sadyzmu i masochizmu).
Po tych rewelacjach zaczęto sugerować, że Gareth zginął przez własne tajemnicze eksperymenty seksualne.
I tu pojawiło się też fundamentalne pytanie: czy Gareth mógł sam zamknąć się w torbie? Była zdecydowanie za mała. Aby się w niej zmieścić, musiałby przyjąć pozycję embrionalną. Potem zasunąć suwak torby od zewnątrz, założyć jeszcze kłódkę i jakimś cudem zabrać klucz do środka. Taka akrobacja wydawała się niemożliwa.
Sygnał dominacji?
Do pomocy wezwano ekspertów od jogi oraz iluzjonistów. Specjalistów od ucieczek z najbardziej wymyślnych pułapek. Czy dadzą radę powtórzyć taki wyczyn? Wejść do identycznej torby i zasunąć oraz zapiąć ją od zewnątrz? Pierwszy, William MacKay próbował ponad sto razy. Drugi, Peter Faulding – blisko trzysta. Obaj polegli. Nie potrafili powtórzyć tego, co według oficjalnej wersji miał zrobić Gareth. „Nawet Houdini by tego nie dokonał” – stwierdził Faulding. I tak zamiast wyjaśnień pojawiło się jeszcze więcej pytań.
Przypomniano sobie, że mimo letnich upałów, gdy policja odkryła ciało, ogrzewanie w mieszkaniu agenta ustawione było na maksimum. To przyspieszyło rozkład ciała. I uniemożliwiło precyzyjne ustalenie przyczyny śmierci. Czy na pewno był to przypadek?
Czy śmierć Williamsa mogła być zemstą lub ostrzeżeniem ze strony Moskwy? W tamtym czasie MI6 toczyło ostrą walkę z rosyjskimi służbami wywiadowczymi. Zaledwie miesiąc wcześniej FBI rozbiło największą od czasów zimnej wojny rosyjską siatkę szpiegowską w USA. Williams pracował nad projektami związanymi z Rosją. Jeśli rzeczywiście było to zabójstwo, mogło mieć ono znaczenie symboliczne. Upokorzenie agenta poprzez zamknięcie go nagiego w torbie mogło być sygnałem dominacji dla brytyjskiego wywiadu.
Rosyjskie służby miały na koncie historię spektakularnych zamachów: trucizna w herbacie (Litwinienko), na klamce (Skripal), w parasolu (Markow). Czy torba sportowa to kolejny pomysł?
Rosja, jak można się było spodziewać, wszystkiemu zaprzeczyła.
Werdykt narracyjny
W maju 2012 roku koroner dr Fiona Wilcox wydała tzw. werdykt narracyjny. Stwierdziła, że Gareth Williams został zabity. Podkreśliła, że niemożliwe, by sam zamknął się w torbie. Rodzina przyjęła werdykt z ulgą. Wreszcie ktoś oficjalnie stwierdził, że Gareth nie popełnił samobójstwa w tak absurdalny sposób.
Scotland Yard miał jednak inne zdanie. W 2013 roku detektywi opublikowali własne ustalenia. Według śledczych śmierć Williamsa była nieszczęśliwym wypadkiem. Miał eksperymentować z bondażem, a próba zamknięcia się w torbie zakończyła się tragedią. Ta teoria spotkała się z ostrą krytyką rodziny i części ekspertów. Pytano, dlaczego nikt nie usłyszał jego wołania o pomoc? I jak agent zamknął torbę od zewnątrz, skoro podczas kilkuset prób nie udało się to najlepszym iluzjonistom? Pojawiły się zarzuty, że władze chcą zamknąć sprawę, by uniknąć międzynarodowego skandalu.
W 2024 roku policja metropolitalna kolejny raz przyjrzała się dowodom. Nowy, niezależny raport kryminalistyczny nie ujawnił jednak żadnych nieznanych śladów DNA. Nie znaleziono odcisków palców ani innych dowodów na obecność intruzów. Potwierdzono więc wersję detektywów – prawdopodobną przyczyną śmierci Williamsa był niefortunny eksperyment seksualny.
15 lat po śmierci agenta Williamsa sprawa wciąż budzi kontrowersje. Koroner mówił o zabójstwie. Policja – o wypadku. Eksperci nadal nie potrafią odtworzyć sposobu, w jaki Williams miałby sam zamknąć się w torbie na kłódkę, skoro klucze były z nim wewnątrz? Pojawiły się też pytania, dlaczego brytyjski wywiad czekał tydzień, zanim zainteresował się nieusprawiedliwioną nieobecnością jednego ze swoich najcenniejszych analityków?
Choć mieszkanie przy Alderney Street zostało dawno sprzedane, te i wiele innych zagadek pozostało nieodgadnionych. Odpowiedzi Gareth Williams zabrał do grobu.
Rodzina nigdy nie zaakceptowała wersji o „nieszczęśliwym wypadku”. Wygląda na to, że zagadka „szpiega w torbie” może pozostać nierozwiązana na zawsze.
Joanna Tomaszewska









