„Po kilku tygodniach, w których krótkie wypowiedzi papieża Leona XIV dla prasy po opuszczeniu Castel Gandolfo wywołały kontrowersje, postanowił on zmienić strategię. Opuszczając rezydencję papieską w ubiegły wtorek (21 października – red.), nie zatrzymał się przed dziennikarzami ani nie odpowiadał na pytania, wybierając milczenie, które wielu interpretuje jako gest ostrożności i jasności”. Taką notkę można było znaleźć na portalach internetowych. A dopiero co chwalono otwartość papieża na dziennikarzy i to, że dawał im czas na krótkie pytania. Uważam jednak, że jest to bardzo roztropne i dobre, iż Leon XIV mówi „nie” takiej formie wypowiedzi, która może stwarzać wiele problemów.
Papieskie „wtorki” w Castel Gandolfo stają się faktem i dobrym zwyczajem. Jak każdy człowiek, także papież ma prawo do dnia wolnego w tygodniu. Dziwią się czasem ludzie, że księża mają swój „day-off” raz w tygodniu. To jest jednak konieczność. Dla zdrowia psychicznego i duchowego, a także ogólnego samopoczucia fizycznego. Mieć czas dla siebie. Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki po śmierci św. Jana Pawła II także ujawnił, że nasz święty rodak najbardziej lubił wtorki. „Dni te były dla papieża wolnymi od wielu obowiązków. Ojciec Święty mógł wtedy swobodnie spędzać czas: czytać, pisać, obcować z przyrodą”, a czasami wymykał się poza Watykan na górskie spacery. Dobrze zatem, że papież Leon wraca do tej tradycji i że jego miejscem odpoczynku jest Castel Gandolfo. To tam znalazł także swój dom biały koń ofiarowany papieżowi przez Polaka. Jestem przekonany, że staną się przyjaciółmi.
W rezygnacji z wolnych wypowiedzi papieskich chodzi jednak o coś więcej. Papież rezygnuje z improwizacji. Nie od teraz. Zaskoczył wszystkich, gdy po wyborze cały świat czekał na jego ogłoszenie chwilę dłużej, w której napisał swoje pierwsze przemówienie z okna bazyliki św. Piotra. I zapewne nie dlatego, że język włoski nie jest jego pierwszym językiem. Posługuje się nim perfekcyjnie. Pokazało to oblicze człowieka, który nie tylko lubi, ale chce być przygotowany, zanim coś powie. Taki ma charakter i tak styl. Również teraz. Kiedy reporterzy i korespondenci oczekiwaliby na jego krótkie i nieformalne komentarze, które szybko byłyby rozpowszechniane i momentalnie trafiałyby na pierwsze strony internetowych newsów oraz gazet. A to może rodzić wybiórczość i kontrowersje. Śp. papież Franciszek, który był typem człowieka bardzo często improwizującego, niejednokrotnie stawał się ofiarą pomówień płynących z publikacji zdań wyrywanych z kontekstu lub zwyczajnego niezrozumienia. A później zadawano pytanie: „Co naprawdę powiedział papież?’. Tak, tylko zadano je jakiś czas lub kilka dni po fakcie i niewielu już wtedy słuchało lub czytało sprostowania. Fala hejtu się wylała dużo wcześniej.
Papież wypowiada się zawsze w imieniu Kościoła, jest zastępcą Chrystusa na ziemi. Nie jest od zaspokajania ciekawości lub tworzenia wolnych teorii. Dziennikarskie pytania są często szybkie i niespodziewane, czasami też podchwytliwe. Podobają mi się na przykład konferencje prasowe prowadzone przez rzeczników, a właściwie rzeczniczki Białego Domu. Konkretne, przemyślane, sprawdzone w grubym segregatorze dokumentacji, którą mają przed sobą. A trzeba pamiętać, że Watykan ma także swoją oficjalną agencję prasową, rzecznika, całe biuro, gazetę codzienną, radio i telewizję. To one są wiarygodnymi źródłami informacji. Każdy papież zaś wypowiada się publicznie i oficjalnie, jak każda głowa państwa. Podoba mi się stwierdzenie z Katolickiej Agencji Informacyjnej, że „milczenie Leona XIV, interpretowane jako gest spokoju i wewnętrznej kontroli, ma na celu przywrócenie znaczenia słów papieża jako przewodnika, a nie spektaklu”. Brawo. Taki ma styl i trzeba go uszanować.
Dzisiaj niestety nie tylko trzeba przemyślenia wypowiedzi, aby nie zostały źle zinterpretowane, ale także potrzeba wielkiej uwagi, czy aby nie zostały spreparowane przez AI (sztuczną inteligencję). Zaledwie wczoraj słuchałem oficjalnego oświadczenia amerykańskiego kardynała Raymonda L. Burke’a, uważanego za adwersarza papieża Franciszka, który teraz także stał się ofiarą fałszywych nagrań z udziałem jego osoby, jakoby miał krytykować także Leona XIV: „Te nagrania to fałszerstwa, dzieła oszustwa stworzone poprzez technologiczną manipulację moim wizerunkiem, aby przekazać treści, których nigdy nie wypowiedziałem” – oświadczył kardynał. Wyraził też swoje „posłuszeństwo, synowską miłość i niezachwiany szacunek wobec Najwyższego Papieża, Leona XIV, Wikariusza Chrystusa na ziemi”. Gdyż „od posłuszeństwa papieżowi zależy jedność Kościoła, która jest wolą samego Chrystusa i stanowi fundament integralności wiary katolickiej.” Pięknie, że to powiedział publicznie i oficjalnie. Osobiście od zawsze tak uważam i tak postępuję.
Od niedawna mamy do dyspozycji nowy dokument papieża Leona XIV „Dilexi te” o miłości do ubogich. Jest wiele pięknych i cennych homilii i katechez papieża. Warto czytać te przemyślane i głębokie treści i korzystać z ich mądrości, i nie budować swojego spojrzenia na podstawie nie zawsze sprawdzonych i prawdziwych newsów.
ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Był przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.









