W latach 20. XIX wieku do lasów Illinois przybyli pierwsi imigranci – Anglicy, Irlandczycy, Szkoci i Niemcy. Budowali nowe życie na nowej ziemi. Swoją małą osadę nazwali Bachelor’s Grove – od nazwiska jednej z rodzin osadników.
Pierwszy pochówek odbył się tu w 1838 roku. Przez kolejne dziesięciolecia nekropolia pozostawała spokojnym miejscem spoczynku miejscowej społeczności. W 1864 roku przez okolicę przeprowadzono linię kolejową. Do robót przy torach sprowadzono rosyjskich robotników. Ciężka praca, niskie płace, śmiertelne wypadki. Wielu z nich nigdy nie wróciło do domów. Spoczęli na niewielkim cmentarzu przy krawędzi lasu.
Dom widmo
W tamtych latach miejsca pochówku w Ameryce traktowano jak parki publiczne. Były to często najbardziej zadbane i zielone przestrzenie w okolicy. Tak właśnie wyglądał Bachelor’s Grove. Ludzie przychodzili tam na niedzielne spacery, rodziny organizowały pikniki między nagrobkami, dzieci bawiły się nad pobliskim stawem. To były dobre, spokojne czasy. Jednak osada, która dała cmentarzowi nazwę, stopniowo wymierała. Ludzie wyprowadzali się. Domy pustoszały. W latach pięćdziesiątych XX wieku zamknięto drogę prowadzącą do cmentarza. Bachelor’s Grove został odcięty od świata. Las zaczął pochłaniać groby. I wtedy zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy.
Pierwsze zjawiska paranormalne odnotowali przechodzący leśnymi ścieżkami w okolicach cmentarza. Opowiadali o pojawiających się tam pulsujących światłach. Niebieskie, jasne kule miały unosić się wśród nagrobków, białe błyski migotać nad ścieżką prowadzącą do nekropolii, a czerwone smugi przecinać powietrze. Świadkowie twierdzili, że światła poruszały się bardzo inteligentnie. Jakby ktoś nimi kierował.
To w tym okresie odwiedzający lasy zaczęli też widywać koło Bachelor’s Grove dom widmo. Była to jedna z najczęściej powtarzających się opowieści. Biały, dwupiętrowy wiktoriański dom z miękkim światłem wydobywającym się z okien unosił się koło cmentarza. Zawsze wyglądał tak samo: zadbany, przytulny, zwyczajny. Gdy jednak obserwatorzy próbowali się do niego zbliżyć, budynek nagle znikał.
Potem na cmentarzu pojawiła się Biała Dama, znana też jako Madonna Bachelor’s Grove. Widmo wysokiej kobiety w białej sukni z niemowlęciem w ramionach było najczęściej obserwowaną zjawą na cmentarzu. Mówiono, że jest duchem jednej z pochowanych tam kobiet, której dziecko zmarło przy porodzie.
W 1991 roku członkini Stowarzyszenia Badania Duchów, Judy Huff-Felz, wykonała nawet zdjęcie tej zjawy. Zyskało ono międzynarodową sławę po publikacji w „Chicago Sun-Times” i „National Examiner”. Fotografia przedstawiała kobietę w wiktoriańskiej sukni, z długimi, ciemnymi włosami. Siedziała na nagrobku, choć w momencie robienia zdjęcia nie było tam podobno żywej osoby.
Obraz madonny rozpalił wyobraźnię świata. Jedni widzieli w nim dowód na istnienie duchów, inni oszustwo. Do dziś fotografia Huff-Felz pozostaje jednym z najsłynniejszych dokumentów paranormalnych zjawisk. A sama Biała Dama podobno nadal objawia się odwiedzającym cmentarz.
Sekret mafii
Krążą też opowieści, że Bachelor’s Grove stał się najbardziej nawiedzonym i mrocznym miejscem w całej Ameryce za sprawą chicagowskiej mafii. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, w czasach prohibicji i krwawych porachunków, gangi rządzące Chicago potrzebowały odosobnionych miejsc do ukrywania zwłok swoich ofiar. Cmentarz Bachelor’s Grove, otoczony gęstym lasem i zapomniany, idealnie nadawał się na ponure składowisko mafijnych porachunków. Mówi się, że nocami przemycano tam ciała zamordowanych gangsterów, dłużników i świadków, którzy wiedzieli za dużo. Z biegiem lat mroczna przeszłość zaczęła nakładać się na liczne relacje o duchach i niewytłumaczalnych zjawiskach.
W latach 70. cmentarz stał się popularnym celem wizyt łowców duchów i znudzonej młodzieży. Jego odizolowane położenie sprzyjało organizowaniu dzikich imprez i wandalizmowi. Malowano sprejem, rozbijano i przewracano nagrobki. Wykopywano i plądrowano trumny. Pojawiały się też doniesienia o satanistycznych rytuałach na wydobytych z ziemi ciałach. To było jedną z najczarniejszych kart w historii Bachelor’s Grove.
W 1975 roku ostatni prywatny właściciel, Clarence Fulton, poprosił władze hrabstwa Cook o przejęcie opieki nad cmentarzem. Dziś z dawnego Bachelor’s Grove niewiele pozostało. Zachowała się zaledwie garstka nagrobków. Większość zniszczonych, ale jeden pozostał nienaruszony. To najsłynniejszy grób na cmentarzu. Należy do Marcii May Fulton, córki Bertranda Fultona. To właśnie przy jej nagrobku sfotografowano Białą Damę w 1991 roku. Do dziś odwiedzający zostawiają tu kwiaty, zabawki, listy. Jakby chcieli powiedzieć zmarłemu dziecku, że ktoś pamięta i czuwa.
Dziś Bachelor’s Grove znajduje się pod opieką władz hrabstwa Cook. Las powoli przejmuje teren. Natura odzyskuje to, co było jej zabrane. Między połamanymi płytami nagrobkowymi rosną nowe drzewa. Groby zakrywa mech.
Czas nie pokonuje jedynie duchów. Badacze zjawisk paranormalnych nadal zgłaszają tu niezwykłe fenomeny: dziwne odgłosy i przelotne wizje mrocznych postaci. Biała Dama pojawia się przy grobie swojego dziecka. Niebieskie światła nadal tańczą w ciemności. A widmowy dom wciąż mruga w oddali, tylko po to, by zniknąć, gdy ktoś spróbuje się do niego zbliżyć. Ludzie zaś plotkują. Może duchy pozostają, ponieważ ich spokój został zakłócony a ich groby sprofanowane? Może zjawy nigdy nie odejdą? Może zbezczeszczenie cmentarza uwolniło mroczną energię? Może Bachelor’s Grove na zawsze pozostanie miejscem nawiedzonym?
Joanna Tomaszewska









