„Ujawnianie płci posiadacza paszportu w chwili urodzenia nie narusza zasad równej ochrony bardziej niż ujawnianie kraju urodzenia – w obu przypadkach rząd po prostu potwierdza fakt historyczny, nie narażając nikogo na zróżnicowane traktowanie” - orzekł Sąd Najwyższy.
Za czasów prezydentury Joe Bidena Amerykanie zyskali możliwość wyboru między trzema opcjami w kategorii płci w paszporcie: męską, żeńską i X – inną. Wybór ten nie musiał być zgodny z płcią widniejącą w innych dokumentach danej osoby, a zmiana identyfikacji nie wymagała przedstawienia żadnej dokumentacji medycznej.
Departament Stanu zmienił zasady paszportowe po wydaniu przez Trumpa dekretu w styczniu, którym cofnął szereg zmian wprowadzonych przez poprzednią administrację. Rozporządzenie ustanowiło zasadę, że polityka Stanów Zjednoczonych będzie oparta na uznawaniu dwóch płci, określanych jako „niezmienialne i zakorzenione w fundamentalnej oraz bezdyskusyjnej rzeczywistości”.
W czerwcu federalna sędzia z Bostonu zablokowała administracji prezydenta możliwość odmawiania osobom transpłciowym i niebinarnym wydawania paszportów odzwierciedlających wybraną przez nich tożsamość płciową.
W czwartek zdominowany przez konserwatywnych sędziów Sąd Najwyższy zgodził się, by administracja wdrożyła swoją politykę paszportową, która - jak podkreśliła agencja Reutera - uderza w prawa transpłciowych Amerykanów.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)









