Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:07
Reklama KD Market

Niebieskooki dżentelmen kina

Złoty chłopak Hollywood, którego błękitne oczy podbijały serca widzów przez dekady. Aktor, reżyser, producent, wizjoner. Człowiek, który zbudował własny mit, łącząc talent z wrażliwością, bunt z elegancją, a sukces z głębokim poczuciem odpowiedzialności za sztukę i świat. Zawsze walczył z wizerunkiem aktora o „ładnej buzi”. Dopiero kiedy Robert Redford sam stanął po drugiej kamery – dostał Oscara. Choć tytuł jego reżyserskiego debiutu brzmi „Zwyczajni ludzie”, on sam był niezwykły.
Niebieskooki dżentelmen kina
Robert Redford, 1971 r. i 2012 r.

Autor: Wikipedia

Zadebiutował jako niepokorny amant, ale szybko stał się kimś znacznie więcej niż hollywoodzkim symbolem seksu. Robert Redford, gwiazda „Żądła”, „Butch Cassidy i Sundance Kid”, „Wielkiego Gatsby’ego”, „O jeden most za daleko”, „Pożegnania z Afryką”, „Niemoralnej propozycji” i wielu innych znakomitych filmów, uosabiał amerykański sen. Z czasem z aktora przeistoczył się w reżysera i założyciela festiwalu w Sundance, który otworzył drzwi niezależnemu kinu. Prywatnie był człowiekiem natury i refleksji, oddanym rodzinie, a zarazem nieustannie poszukującym sensu w sztuce i w życiu. Do końca pozostał wierny sobie jako romantyczny idealista z duszą buntownika. Jego niedawna śmierć zakończyła pewien rozdział w historii kina. 

 

Rudy piegus

Przyszedł na świat 18 sierpnia 1936 roku w Santa Monica jako Charles Robert Redford. Był jedynakiem. Imię dostał po ojcu, który pracował jako księgowy w Standard Oil. Mieszkali skromnie w jednej z biedniejszych dzielnic Los Angeles, z dala od blasku kamer, które miały wkrótce odmienić jego życie. Przyszły gwiazdor kina nie był wtedy „złotym dzieckiem” Hollywood, a raczej marzycielem z sąsiedztwa, który więcej czasu spędzał na rysowaniu i włóczeniu się po mieście niż na nauce. Był pobudliwy i co chwila wdawał się w bójki. W szkole też nie miał łatwego życia, gdyż rówieśnicy prześladowali go z powodu rudych włosów i piegów. 

Jako nastolatek przeżył trudne chwile. Najpierw zachorował na polio. Na szczęście okazało się, że to nie była ciężka odmiana, ale dwa tygodnie spędzone w łóżku w oczekiwaniu na to, jak się rozwinie choroba, na zawsze wzbudziło w nim lęk o zdrowie. Potem z powodu zakażenia krwi zmarła jego matka, Martha Hart. Po jej śmierci ojciec niestety nie potrafił okazać synowi należytego wsparcia. W późniejszych wywiadach aktor jako najbliższe osoby wskazywał wuja Davida i jego żonę, która zaszczepiła w nim miłość do kina.

Lęk, strata i poczucie zagubienia pchnęły go w stronę buntu. Uciekł w sztukę, w potrzebę opowiadania historii. Dzięki stypendium trafił do Europy, gdzie studiował malarstwo w Paryżu, ale to Nowy Jork i szkoła aktorska w American Academy of Dramatic Arts stały się jego prawdziwym domem. Tam, na scenie małych teatrów, odkrył swój talent, który wkrótce miał uczynić go jednym z najbardziej magnetycznych aktorów swojego pokolenia.

 

Filozofia życia

Zadebiutował na Broadwayu w sztuce „Niedziela w Nowym Jorku”, ale jego naturalny urok i inteligencja szybko przyciągnęły uwagę Hollywood. Najpierw pojawił się na małym ekranie w jednym z odcinków serialu telewizyjnego ABC „Maverick”, potem w „Rescue 8”. Następnie, w 1960 roku, pojawił się na dużym ekranie w komedii „Duby smalone” („Tall Story”) u boku Jane Fondy i Anthony’ego Perkinsa. W 1966 roku został nagrodzony Złotym Globem dla najbardziej obiecującego aktora za rolę w filmie „Ciemna strona sławy”, w której partnerował Natalie Wood. Potem, przez kolejne lata dostawał już głównie nagrody publiczności. Jakby amerykański świat filmowy uznał, że skoro Redford tak został hojnie obdarzony przez naturę urodą i talentem, uznanie branży jest mu niepotrzebne. 

Prawdą jest, że widzowie pokochali Roberta Redforda. Zarówno jako charyzmatycznego rewolwerowca w „Butch Cassidy i Sundance Kid”, eleganckiego oszusta w „Żądle” (jego duet z Paulem Newmanem przeszedł do historii kina!), romantycznego idealistę w „Wielkim Gatsby’m”, jak i odważnego i prawego dziennikarza ww „Wszystkich ludziach prezydenta”. Każda jego rola miała w sobie coś więcej niż aktorską precyzję. Była odbiciem jego własnej filozofii życia: wiary w autentyczność, wolność i człowieczeństwo.

Kiedy gwiazdor poczuł, że chce mówić własnym głosem, stanął po drugiej stronie kamery. Jego reżyserski debiut, „Zwyczajni ludzie” (1980 rok), przyniósł mu Oscara i uznanie krytyków. Ale Redford nie osiadł na laurach. Stworzył coś, co stało się legendą – festiwal kina niezależnego w Sundance. To tam, w cieniu gór Utah, narodziło się nowe amerykańskie kino. Dzięki niemu świat usłyszał o niezależnych twórcach, a Redford raz na zawsze zapisał się w historii nie tylko jako aktor, ale jako mecenas sztuki i obrońca prawdy na ekranie.

 

Sukcesy i drmaty

Za jego spokojnym spojrzeniem zawsze kryła się tajemnica. Redford, choć przez dekady był jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn świata, nigdy nie epatował swoim życiem prywatnym. Wręcz przeciwnie, chronił je z dyskretną elegancją, jakby wiedział, że prawdziwa intymność nie znosi blasku fleszy. W 1958 roku, jeszcze zanim stał się gwiazdą, poślubił Lolę van Wagenen, studentkę historii i kobietę, którą poznał rok wcześniej na uniwersyteckim kampusie. To z nią dzielił marzenia o świecie lepszym, bardziej świadomym. 

Ich małżeństwo przetrwało niemal trzy dekady, obfitując w sukcesy, podróże, ale i dramaty. Najpierw, w wyniku tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej, para straciła pierworodnego syna, pięciomiesięcznego Scotta. „To było strasznie trudne. Byliśmy bardzo młodzi. Miałem swoją pierwszą pracę w teatrze i nie zarabiałem zbyt dużo. Nic nie wiedzieliśmy o tej przypadłości, więc byliśmy przekonani, że zrobiliśmy coś źle. Jako rodzice obwinialiśmy się o to. To tworzy blizny, których prawdopodobnie nigdy nie można uleczyć” – zwierzał się aktor w wywiadach.

Po stracie Scotta Redfordowie zamieszkali w Utah. Tam mogli liczyć na spokój i ciszę. Wkrótce na świat przyszła ich pierwsza córka, Shauna (rok 1960). Po dwóch kolejnych latach urodził się syn, David James „Jamie”. Redfordowie stoczyli wtedy kolejną walkę. Chłopczyk urodził się jako wcześniak z niedorozwiniętymi płucami. Lekarze dawali mu 40 procent szans na przeżycie, ale przetrwał. W 1993 roku Jamie przeszedł dwa przeszczepy wątroby. Niestety przegrał walkę z rakiem wątroby. Zmarł w 2020 roku, mając 58 lat. 

Redfordowie mieli też drugą córkę, Amy, urodzoną w 1970 roku.

 

Zawsze z klasą

W 1985 Robert i Lola ogłosili rozwód. Nigdy nie wyjawili powodów rozstania, ale nawet potem utrzymywali przyjacielskie relacje. Plotkowano, że za rozpad ich małżeństwa odpowiada romans hollywoodzkiego amanta z brazylijską aktorką Sonią Bragą. Ona sama utrzymywała, że nie łączyło ich nic oprócz przyjaźni. „To kłamstwo. Gdyby to była prawda, powiedziałabym o tym. W romansach nie ma nic złego. Jednak ja ich nie miałam i nie będę wmawiać ludziom, że było inaczej” – tłumaczyła.

Po rozwodzie Robert Redford spotykał się z projektantką kostiumów Kathy O’Rear, która pracowała przy jego filmach „Rzeka wspomnień” oraz „Quiz Show”, a także ze szwedzką aktorką Leną Olin, z którą zagrał w filmie „Hawana”. Z żadną z nich nie sformalizował związku. Dopiero kiedy w 1999 roku poznał niemiecką malarkę Sibylle Szaggars, młodszą od niego o 21 lat, zaczął powoli dojrzewać do decyzji o ślubie. Ostatecznie pobrali się w 2009 roku. 

Małżonkowie garściami czerpali z życia. Łączyły ich wspólne pasje: jazda na nartach i gra w tenisa. W 2018 roku Redford przeszedł na aktorską emeryturę. Żyli spokojnie z dala od zainteresowania mediów. Ich związek, oparty na wspólnej pasji do sztuki i natury, okazał się spokojną przystanią aż do śmierci aktora 16 września 2025 roku. Redford miał łagodną śmierć. Odszedł we śnie w wieku 89 lat.

Gwiazdor rzadko trafiał na czołówki plotkarskich magazynów. Nie dlatego, że brakowało mu adoratorek, lecz dlatego, że zawsze wolał mówić poprzez role niż skandale. W jego życiu były choroby, utraty i długie milczenia, ale nigdy fałsz. Do końca pozostał wierny swojej zasadzie: że elegancja to nie styl, lecz sposób bycia.

Małgorzata Matuszewska


 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama