Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 13 grudnia 2025 12:41
Reklama KD Market

Antyimgracyjne represje uderzają w „kontraktorkę”

Od lat branża budowlana w USA, w której średnio jeden na trzech pracowników jest urodzony za granicą, zmaga się z niedoborem siły roboczej. Te problemy pogorszyły się jeszcze w wyniku represyjnych działań  antyimigracyjnych administracji Donalda Trumpa – ostrzegają przedstawiciele organizacji branżowych.
Antyimgracyjne represje uderzają w „kontraktorkę”

Autor: Adobe Stock

Budowlanka, zwana „kontraktorką”, to sektor, który nieobcy jest imigrantom z Polski, także mieszkającym w Chicago i okolicach. Ale działania Immigration and Customs Enforcement (ICE) wywołują niepokój zarówno wśród nieudokumentowanych, jak i udokumentowanych pracowników na placach budowy w całych Stanach Zjednoczonych. Ta nieufność jest tak wszechobecna, że niektóre firmy, zwłaszcza należące do Latynosów usuwają oznakowania biznesowe ze swoich ciężarówek i furgonetek, aby uniknąć identyfikacji jako ekipy budowlane.

Obecny niedobór siły roboczej jest głównym powodem, dla którego w sektorze panuje plaga opóźnień, ponieważ nie można zatrudnić wystarczającej liczby wykwalifikowanych pracowników. 78 procent ankietowanych firm twierdzi, że mają co najmniej jeden projekt, który został opóźniony w ciągu ostatnich 12 miesięcy, a 45 proc. przypisuje przyczynę brakowi pracowników i niedoborom u podwykonawców.

Branża pełna imigrantów

Ponieważ jeden na trzech pracowników budowlanych urodził się za granicą, ciągłe kontrole i naloty ICE zasiały niepokój zarówno wśród legalnych, jak i nieudokumentowanych pracowników. W branży mówi się, że opóźnienia i rosnące koszty stały się nową rzeczywistością. Dane dostarczone przez Federal Reserve, Bureau of Labor Statistics i organizacje biznesowe potwierdzają negatywny wpływ  polityki imigracyjnej administracji na cały sektor.

Sergio Barajas, szef National Hispanic Construction Alliance, zauważa, że chociaż liczba zrealizowanych nalotów ICE była do tej pory ograniczona, to niepokój wśród pracowników, zwłaszcza latynoskich – zarówno udokumentowanych, jak i nieudokumentowanych – jest odczuwalny. „Już sam strach powoduje, że pracownicy nie pojawiają w pracy i zmniejsza się liczba osób w brygadach” – mówi.

Dotyczy to także pracowników z pozwoleniami na pracę i zielonymi kartami, którzy obawiają się, że także oni mogą zostać zatrzymani. Jeden z pracodawców poskarżył się radiu NPR, że kilku jego pracowników zostało zatrzymanych przez ICE w drodze do pracy, a agenci przetrzymywali ich przez wiele godzin, zanim ostatecznie ich zwolnili.  „Nie zrobiliśmy tego, co mieliśmy zaplanowane na ten dzień. A to z kolei opóźniło cały projekt”  – dodał.

Raport National Association of Home Builders (NAHB) z 2023 roku pokazuje, że Kalifornia i New Jersey mają najwyższy odsetek pracowników budowlanych urodzonych za granicą: po 41 proc. każde, ale odsetek imigrantów w branży jest podobny na Południu, gdzie budownictwo kwitnie, a płace są niskie. Teksas i Floryda miały po 38 proc., Georgia 30 proc., a Wirginia i Karolina Północna 27 proc.

Mniej imigrantów – droższe domy

Niedobór siły roboczej, spowalnia tempo realizowania projektów budowlanych i podwyższa koszty. Czyli sprawia, że domy będą coraz droższe. Ankieta Associated General Contractors of America (AGC) przeprowadzona latem wykazała, że 92 proc. firm budowlanych ma problemy z obsadzeniem stanowisk. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy 28 proc. ankietowanych firm stwierdziło, że odczuło skutki operacji antyimigracyjnych – 5 proc. stwierdziło, że agenci ICE odwiedzili ich miejsce pracy, 10 proc. wskazało, że stracili pracowników z powodu rzeczywistych lub domniemanych nalotów ICE, a 20 proc. zgłosiło, że obawy spowodowały ubytki kadrowe u podwykonawców. „Firmy twierdzą, że jest to niezwykle uciążliwe, bo pracownicy przestają pojawiać w pracy lub odchodzą w środku realizowanych projektów” – mówi Ken Simonson, główny ekonomista w AGC, największym i najstarszym stowarzyszeniu branży budowlanej. Oznacza to, że prace są wykonywane wolniej, co zwiększa koszty dla właściciela i wykonawcy. 

Według NAHB na rynku pracy desperacko potrzebni są tynkarze i murarze sztukaterii, instalatorzy płyt kartonowo-gipsowych i sufitowych, dekarze, malarze czy instalatorzy podłóg. Według Home Builders Institute (HBI) ciągły niedobór pracowników kosztuje 11 miliardów dolarów rocznie. W USA różnica między podażą a popytem na rynku mieszkaniowym wynosi około 1,5 miliona jednostek mieszkaniowych.

Pogłębiające się niedobory

Według Jima Tobina, prezesa i dyrektora generalnego NAHB, z pewnością niedobór siły roboczej pojawił się przed ostatnią falą antyimigracyjnych represji. „Nawet kiedy budowaliśmy więcej domów niż potrzebowaliśmy na początku pierwszej dekady XXI wieku, nadal mieliśmy do czynienia z niedoborem siły roboczej” –  wyjaśnia. Także Nik Theodore, dyrektor Centrum Rozwoju Gospodarczego Miast na Uniwersytecie Illinois w Chicago potwierdza, że korzenie niedoborów siły roboczej sięgają co najmniej 25 lat. Gdy niedobór siły roboczej wzrastał  w trakcie budowlanego boomu, imigranci zaczęli wypełniać wolne miejsca pracy, zwłaszcza w budownictwie mieszkaniowym. „Nieudokumentowani imigranci stali się kluczowym narzędziem osiągania rentowności przez firmy z branży” – dodaje Theodore.  

Paradoksalnie ten trend przyspieszył wraz z wielką recesją, kiedy wielu pracowników urodzonych w USA zarzuciło pracę w budownictwie i szukało zatrudnienia gdzie indziej. Po powrocie koniunktury zatrudnienie zwiększało się już dzięki imigrantom. Analiza Associated Builders and Contractors opublikowana na początku tego roku pokazuje, że odsetek pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych w branży budowlanej spadł do rekordowo niskiego poziomu wynoszącego nieco ponad 10 proc. z prawie 40 proc. w 1973 roku.

Skutki odczują nie tylko imigranci

Biały Dom sugeruje, że masowe deportacje otwierają nowe możliwości zatrudnienia dla pracowników urodzonych w USA. W sierpniowym oświadczeniu asystentka sekretarza Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security, DHS) Tricia McLaughlin napisała, że „ponieważ nielegalni cudzoziemcy nadal opuszczają siłę roboczą, coraz więcej Amerykanów znajduje stabilne i dochodowe zatrudnienie”.

„Nie brakuje amerykańskich rąk, aby uzupełnić siłę roboczą, a program prezydenta Trumpa, aby tworzyć miejsca pracy dla amerykańskich pracowników, odzwierciedla zobowiązanie tej administracji do czerpania z tego niewykorzystanego potencjału, jednocześnie realizując nasz mandat egzekwowania naszych przepisów imigracyjnych” – oznajmiła rzeczniczka Białego Domu Abigail Jackson w oficjalnym oświadczeniu.

Przypomina to jednak zaklinanie rzeczywistości, bo pracodawcy twierdzą, że niewielu pracowników urodzonych w USA chce się podjąć pracy w sektorze. 

Ben Zipperer, ekonomista w Economic Policy Institute (EPI), progresywnym think tanku w niedawnym raporcie wyjaśnił, że deportacje wpływają również na pracowników urodzonych w USA. Zerwały się łańcuchy zależności. „Gdy będzie mniej dekarzy-imigrantów i specjalistów od budowy podstawowej struktury domów, będzie mniej pracy dostępnej dla elektryków i hydraulików urodzonych w USA”  – wyjaśnia. Zmniejszenie populacji imigrantów i jej działalności zmniejsza również konsumpcję i inwestycje, co zmniejsza tworzenie miejsc pracy. To ABC ekonomii, które nie każdy chce zrozumieć. 

Jolanta Telega
[email protected]

 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama