Pustynia Namib jest jedną z najstarszych na świecie. Rozciąga się wzdłuż wybrzeża Atlantyku niczym ruda wstęga, falująca między oceanem a skalistym wnętrzem Afryki. Na obrzeżach Namib, tam, gdzie piasek spotyka się z trawą, zaczyna się inny świat. Wypełniony jest tysiącem kół – niemal identycznych, o idealnych kształtach. Każde ma od 2 do 10 metrów średnicy. Otacza je wianek zielonej trawy. W środku kręgu jest pustka. Spalona słońcem ziemia. Naga i pozbawiona życia.
Geometryczna równowaga
„Kręgi wróżek” rozciągają się na przestrzeni setek kilometrów. Z lotu ptaka przypominają plaster miodu – mozaikę wyrysowaną przez niewidzialną rękę. Z bliska krajobraz wygląda inaczej. Krąg wypełnia czerwony piasek i twarda ziemia, w której nic nie rośnie. Wystarczy jednak przejść kilka kroków dalej, by pod stopami pojawiła się trawa – bujna, zielona i pełna życia. To kontrast jak z dwóch różnych planet.
Po deszczu, który w tej części świata zdarza się raz na kilka miesięcy, twarda ziemia ożywa. Wewnatrz koła pojawiają się źdźbła. Tylko na chwilę, bo giną po kilku dniach. Ziemia znowu staje się goła, a życiodajna woda spływa na zewnątrz kręgu, karmiąc jedynie jego obrzeża.
Kto lub co stworzył idealne niczym odrysowane cyrklem kręgi? Naukowcy mają sporne teorie. Pierwsza – starsza – przypisuje kręgi termitom. Zgodnie z tym poglądem są one efektem ich pracy – dziełem podziemnych architektów pustyni, którzy budują własne, mikroskopijne miasta. Pod ziemią niszczą przy okazji korzenie traw, tworząc suche plamy i system korytarzy zatrzymujących wilgoć.
Druga teoria jest znacznie bardziej poetycka. Zakłada, że to nie owady, lecz same rośliny projektują swój krajobraz. Pustynne trawy, walcząc o przetrwanie, tworzą złożony system samoregulacji. Na obrzeżach wysysają więc wodę z gleby, nie zostawiając jej dla tych w środku. Rośliny w centrum giną, a całość przybiera kształt perfekcyjnego koła – geometrycznej równowagi.
Matematyka natury
W 2013 roku niemiecki ekolog Stephan Getzin z Instytutu Ekologii im. Maxa Plancka postanowił sprawdzić, czy kręgi mogą powstawać bez udziału termitów. Przeprowadził symulacje komputerowe i pomiary terenowe na pustyni Namib. Okazało się, że układ kręgów odpowiada matematycznym modelom samoorganizacji Turinga. To zjawisko, w którym rośliny konkurując o wodę spontanicznie, tworzą uporządkowane wzory.
W symulacjach naukowca każda kępa trawy „zabierała” wilgoć roślinom w pobliżu. Po wielu takich cyklach powstawały regularne okręgi z pustym środkiem.
Potwierdzono, że w glebie nie ma śladów aktywności termitów. To rośliny same „projektują” krajobraz, reagując na brak wody. „To nie magia, lecz matematyka natury ” – przekonywał naukowiec.
Deszcz w Namibii to cud. Wystarczy kilka godzin, by pustynia zmieniła kolor, a suche koryta rzek wypełniły się błotem. Ale cud trwa krótko. W ciągu kilku dni wszystko znów wysycha.
W latach 2020-2022 naukowcy zainstalowali czujniki wilgotności w dziesięciu regionach pustyni. Odkryli, że po opadach trawy rosnące w środku kręgów obumierają w ciągu 10-20 dni, podczas gdy te na obrzeżach nadal pozostają zielone. Ziemia w centrum szybko zamienia się w suchą, spękaną skorupę. Getzin tłumaczy to jasno: trawy rosnące na krawędziach pobierają wodę z całego obszaru, tworząc pustą przestrzeń w środku. Paradoksalnie właśnie ta pustka pozwala im przetrwać – dzięki niej woda spływa ku ich korzeniom.
To surowy, ale skuteczny mechanizm przystosowania. Na pustyni każda kropla ma znaczenie, a życie jednej rośliny często zależy od tego, że inne obok niej obumierają. Nie ma w tym przypadku – to naturalny system równowagi między dostępem do wody a przetrwaniem.
Tajemnicze kody przyrody
To jednak nie koniec zagadki. Nawet ten porządek wyłaniający się z chaosu nie tłumaczy bowiem wszystkiego. Modele opisują tylko schemat, pozostawiając wiele pytań bez odpowiedzi. Kręgi występują tylko w pasie kilkudziesięciu kilometrów na zachodzie Namibii. Dlaczego właśnie tam, w tym konkretnym miejscu? Dlaczego wzory pojawiają się i znikają rytmicznie, jakby ktoś nimi sterował? Dlaczego ich granice są tak ostre, jakby ktoś odciął tę część krajobrazu nożem?
Niektórzy badacze wskazują, że kluczową rolę mogą odgrywać tu mikroorganizmy w glebie. Bakterie zmieniają bowiem strukturę minerałów i wpływają na obieg wody.
Inni zauważają coś jeszcze bardziej niezwykłego: podobne kręgi pojawiają się także w Australii, tysiące kilometrów dalej. Mają te same rozmiary, tę sama regularność, ten sam efekt. Dlaczego natura powiela własny wzór na dwóch różnych krańcach świata?
Każda odpowiedź rodzi kolejne pytania naukowców. To czyni kręgi prawdziwą zagadką – logiczną, a jednocześnie niewytłumaczalną. Nie chodzi już tylko o Namibię. To pytania o tajemnicze prawa, które rządzą światem natury. O uniwersalne tajemnicze kody przyrody, które wciąż wymykają się ludzkiemu rozumowi.
„Kręgi wróżek” nie są jedynie geologiczną ciekawostką. Dla naukowców to ciągłe wyzwanie. Dla plemienia Himba to świętość. Dla reszty świata – przypomnienie, że ziemia potrafi być bardziej precyzyjna niż jakikolwiek architekt. Znak, że natura potrafi tworzyć perfekcję, a porządek może wyłonić się z pozornego chaosu.
O zmierzchu, gdy słońce chowa się za pustynnym piaskiem, kręgi nabierają nowego koloru. Złocą się, jakby coś pod nimi oddychało. Wydają się żywe. Nawet jeśli dziś wiemy o nich więcej niż kiedykolwiek, tajemnica nie zniknęła. Lokalni mieszkańcy wiedzą, że pustynia nie zdradza wszystkich swoich sekretów. I może właśnie w tym widzą jej magiczną siłę. W milczeniu.
Joanna Tomaszewska









