W cieniu ogłoszonej przez Biały Dom nowej strategii bezpieczeństwa narodowego, która zszokowała Europejczyków, przeszła informacja o wniesieniu do Kongresu projektu ustawy o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z NATO.
„NATO jest reliktem zimnej wojny. Powinniśmy wycofać się z NATO i wykorzystać te pieniądze do obrony własnego kraju, a nie krajów ‘socjalistycznych’. NATO zostało stworzone, aby przeciwdziałać Związkowi Radzieckiemu, który rozpadł się ponad trzydzieści lat temu. Od tego czasu udział w sojuszu kosztował podatników biliony dolarów i stanowi ryzyko zaangażowania USA w konflikty zagraniczne” – powiedział sponsor nowej legislacji, konserwatywny kongresman z Kentucky Thomas Massie. W izbie wyższej podobny projekt wniósł republikański senator z Utah Mike Lee. O możliwości wyjścia z NATO wspominał także kilkakrotnie prezydent Donald Trump, choć interpretowano to jako formę nacisku na sojuszników, aby ci zwiększyli wydatki na zbrojenia.
Choć nowy projekt ma niewielkie szanse na uchwalenie, bo na Kapitolu znajduje się spora dwupartyjna grupa sprzeciwiająca się wycofaniu się USA z NATO, już samo podjęcie tematu przez prawe skrzydło konserwatystów musi budzić niepokój. W 2023 roku Kongres USA uchwalił ustawę wymagającą zgody Kongresu na wycofanie się USA z NATO w jakiejkolwiek formie. Tym niemniej w USA wzrasta liczba polityków obu głównych ugrupowań, którzy nie odczuwają konieczności preferencyjnego traktowania więzi z Europą, o zrozumieniu Rosji już nie wspominając. Odeszło pokolenie pamiętające II wojnę światową i najtrudniejsze lata zimnej wojny. Zmieniła się także struktura demograficzna USA. Będziemy więc mieć coraz częściej do czynienia z kwestionowaniem zasadności angażowania pieniędzy amerykańskich podatników w gwarantowanie bezpieczeństwa krajów trzecich.
Sojusz rzeczywiście powstał jako narzędzie powstrzymywania komunizmu, a Polska jako wasal ZSRR przez długie lata znajdowała się po drugiej stronie polityczno-ideologicznego podziału. Po rozpadzie bloku sowieckiego misja NATO się jednak nie zakończyła, bo sojusz stał się gwarantem bezpieczeństwa i pokoju strefy euroatlantyckiej, a w ostatnich dekadach – narzędziem powstrzymywania Rosji, już nie czerwonej, a białej, ale wciąż marzącej o odtworzeniu imperium. Sojusz podejmował się szeregu różnych misji, ale zaprzestał także wzmacniania swojej wschodniej flanki.
Procedura wycofania się z NATO pozostaje stosunkowo prosta – wymaga jedynie rocznego wypowiedzenia zgodnie z artykułem 13 Traktatu Północnoatlantyckiego. Traktat pozostałby jednak w mocy dla pozostałych 31 państw. W praktyce jednak odejście USA zmieniłoby nie tylko sojusz, ale także całą euroatlantycką architekturę bezpieczeństwa i to w sposób trudny do przewidzenia.
Opublikowana przez Biały Dom Strategia Bezpieczeństwa Narodowego zakłada, że partnerzy ze Starego Kontynentu powinni od 2027 roku móc obronić się sami. Mimo że wydaje się to mało realne, Europejczycy powinni wykorzystać najbliższy czas na rozwój własnych zdolności obronnych, niezależnie od tego, czy USA pozostaną nadal zaangażowanym członkiem sojuszu. Powinni też przekonać Waszyngton, że są w stanie wnieść swój sprawiedliwy udział, a nie sprawdzać cierpliwość amerykańskich podatników. I poczekać na zmiany strategii, bo te nie są przecież wykute w kamieniu.
Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.









