Everardo Olmos w środę zeznawał w obronie własnej
Proces przed sędzią (bench trial) toczy się od września w sądzie powiatu Cook przy 26th Street i California. Sprawie przewodniczy sędzia Steven Watkins. 28-letni dziś Everardo Olmos jest oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia polskiego imigranta, 28-letniego Jakuba Marchewki. Do zabójstwa doszło w Niedzielę Wielkanocną, 4 kwietnia 2021 r. na parkingu przed Max’s Food & Liquor przy 3550 N. Austin Ave. w Chicago.
W trzecim dniu procesu, w środę 10 grudnia, po licznych odroczeniach, zeznawali świadkowie obrony: partnerka Olmosa, Thalia Cervantes, która była z nim w dniu zabójstwa, taksówkarz, którego Jakub Marchewka miał zaatakować w 2015 roku oraz sam oskarżony, Everardo Olmos. Wezwanie oskarżonego na świadka jest ryzykownym posunięciem, ale ma kluczowe znaczenie w sprawach dotyczących obrony własnej.
Po ponad 4,5 latach od zabójstwa zgromadzeni na sali sądowej po raz pierwszy mieli okazję poznać wersję oskarżonego, który od aresztowania miesiąc po zdarzeniu przebywa w areszcie powiatu Cook. Everardo Olmos spędził około dwóch godzin pod przysięgą na ławie świadków. Był spokojny i skupiony, miał na sobie biały t-shirt z długim rękawem, beżowy więzienny uniform i białe buty na rzepy.
Broń dla bezpieczeństwa
Już na wstępie obrońca Olmosa, prywatny adwokat Steven Goldman, przedstawił go jako osobę z przeszłością kryminalną, która nie miała prawa noszenia broni. Dlaczego więc miał ją przy sobie? „Dla bezpieczeństwa. Gdy byłem młodszy, byłem na ulicy, wiedziałem, że wszytko się może zdarzyć” – odpowiedział Olmos.
Podczas kolejnej analizy – minuta po minucie – nagrań z kamer monitoringu ze sklepu monopolowego Olmos tłumaczył stronom, że będąc w sklepie dostał SMS-a od swojej dziewczyny, która czekała w samochodzie, że „jakiś Polak swoimi drzwiami drasnął drzwi pojazdu”. Olmos rozpoznał mężczyznę w sklepie i zagadał go w sprawie draśniętych drzwi. Marchewka miał na przemian zgadzać się i nie – na podanie informacji w sprawie ubezpieczenia. Na nagraniach – które pozbawione są dźwięku – widać, jak Olmos rozmawia z Marchewką przy kasie, po czym oddala się kilkakrotnie, tylko po to, żeby wrócić z postawą konfrontacyjną. Olmos tłumaczył, że za każdym razem, gdy odchodził, Marchewka rzucał za nim agresywne komentarze.
Na kolejnych nagraniach widać, jak Marchewka wychodzi ze sklepu z zakupami, idzie w stronę swojego samochodu i siada za kierownicą. Olmos kontynuuje zakupy, choć wychodzi na chwilę w stronę auta. Instruuje swoją dziewczynę, żeby koniecznie wzięła od Polaka informacje dotyczące ubezpieczenia, po czym wraca do kasy. Gdy Marchewka wycofuje auto na parkingu, Olmos przy kasie odbiera telefon. Następnie wybiega z lokalu, zamachuje się, jakby rzucał czymś w stronę odjeżdżającego SUV Marchewki.
Jakub Marchewka był już blisko wyjazdu na ulicę, gdy zatrzymał auto, wyszedł z niego, podszedł do Olmosa i powalił go na ziemię. Na nagraniach widać, jak wymierza Olmosowi ciosy. Szarpanina trwa zaledwie parę sekund. Gdy Olmos uzyskuje przewagę i Marchewka znajduje się pod nim, widać szybki ruch lub cios Olmosa i nagle Polak nieruchomieje. Z pojazdu Olmosa wychodzi dziewczyna. Olmos dobiega do samochodu, oboje szybko wsiadają i odjeżdżają.
Diabeł tkwi w szczegółach – w tym przypadku sekundach, w których rozegrała się scena. Obrona przekonywała, zatrzymując wideo sekunda po sekundzie, że Olmos wyciągnął broń dopiero, gdy Marchewka powalił go na ziemię i dusił. Adwokat argumentował, że Olmos mógł strzelić dużo wcześniej. Dlaczego tego nie zrobił? „Nie miałem zamiaru zabić faceta” – odpowiedział ze spokojem Olmos. Dlaczego więc strzelił później? „Czułem, że nie miałem wyboru. Naciskał przedramieniem na moje gardło i nie mogłem oddychać” – dodał.
Prokuratura przekonywała z kolei, analizując wideo z innej kamery i w zwolnionym tempie, że Olmos miał broń w ręce już po rzuceniu monet, gdy Marchewka wyskoczył z samochodu, a przez to cały czas miał przewagę nad Polakiem. Argumentowała też, że Marchewka wcale go nie dusił, gdy padł śmiertelny strzał.
Strony pytały również Olmosa, dlaczego – po rzekomym działaniu w obronie własnej – uciekł z miejsca zdarzenia, zamiast udzielić pomocy ofierze lub zadzwonić na policję. „Bałem się” – odpowiedział Olmos. „Policja prędzej czy później dowiedziałaby się, że miałem broń, której nie powinienem mieć”.
Asystentka prokuratora stanowego Meredith Rudolfi, wyraźnie poirytowana, dopytywała również, dlaczego prosto z parkingu Olmos nie pojechał do szpitala, skoro miał poważne – jak twierdził – obrażenia po tym, jak uderzył tyłem głowy w beton, gdy Marchewka go powalił. Oskarżony odpowiedział, że „nie mógł”.
Agresywny i irracjonalny
Wcześniej tego dnia zeznawała też była partnerka Olmosa, Thalia Cervantez. Powiedziała, że pamiętnego dnia byli w drodze na przyjęcie do kuzyna Everarda, gdy zatrzymali się po piwo w Max’s Food & Liquor. Twierdziła, że gdy zagadała Marchewkę w sprawie draśniętych drzwi, ten był agresywny i arogancki. Kobieta nie wyszła jednak z pojazdu przez cały czas zdarzenia, aż do chwili, gdy usłyszała strzały.
Zeznawał też kierowca taksówki, którego Jakub Marchewka miał zaatakować podczas kursu w 2015 r. Stanislav Evtimov mówił, że Marchewka zachowywał się irracjonalnie i mógł być pijany, gdy odebrał go sprzed lokalu w marcu 2015 r. Podczas jazdy miał zaczepić kierowcę i uderzyć. Kierowca musiał zjechać na pobocze i z pomocą przechodniów wezwać policję. Marchewka miał przyznać się do winy ws. tego incydentu i otrzymać wyrok w zawieszeniu.
Przypomnijmy, że we wcześniejszych dniach procesu zeznawało pięciu świadków prokuratury: siostra zabitego Polaka, klient, który był w sklepie, gdy doszło do konfrontacji, policjantka, która przybyła na miejsce zdarzenia, detektyw przydzielony do sprawy i policyjny technik kryminalistyki.
Po wyczerpującym dniu zeznań, mowy końcowe i werdykt sędziego zostały odroczone do 6 stycznia. Bez względu na to, co zdecyduje tego dnia sędzia, na świątecznie udekorowanej sali sądowej toczył się w środę dramat dwóch imigranckich rodzin. Siostra zabitego Jakuba, Magdalena Cisinski, przygotowuje się do kolejnych świąt bez brata. Jak powiedziała, zawsze są one trudne, bo rodzeństwo było ze sobą bardzo blisko. Ojciec na krótko po zabójstwie jedynego syna wrócił do Polski. Na sali sądowej po raz pierwszy byli też obecni rodzice oskarżonego, starsze małżeństwo imigrantów z Meksyku. Jak powiedzieli, do Stanów przyjechali ponad 30 lat temu, a oskarżony jest ich jedynym synem.
Joanna Marszałek
[email protected]









