Trzy niedzielne spotkania były ostatnim akordem ekstraklasy w tym roku. Wprawdzie niektóre drużyny mają jeszcze zaległe spotkania, ale odrobią to już w 2026 roku.
Na koniec roku liderem mógł zostać Raków lub Jagiellonia, jednak żaden z tych zespołów nie wykorzystał szansy.
Podopieczni Marka Papszuna, który wkrótce zapewne pożegna się z Rakowem i obejmie stanowisko trenera Legii, po pięciu zwycięstwach z rzędu w różnych rozgrywkach ulegli u siebie Zagłębiu 0:1.
Bramkę w 81. minucie zdobył Jakub Sypek, wprowadzony na boisko zaledwie trzy minuty wcześniej. Usprawiedliwieniem Rakowa może być fakt, że prawie godzinę grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Adriano Amorima.
- Żałuję, bo bardzo mi zależało, aby zwyciężyć i spędzić zimę na pierwszym miejscu. Jedna akcja przesądziła o wyniku. Nie wyobrażam sobie, byśmy w jedenastu przegrali ten mecz - przyznał Papszun, który prawdopodobnie poprowadzi jeszcze Raków na Cyprze w czwartkowym meczu Ligi Konferencji z Omonią Nikozja.
Przy okazji podziękował dziennikarzom za współpracę, a kibicom za wsparcie, choć - jak przyznał – nie zgadza się z częścią komentarzy pod swoim adresem, a zwłaszcza z formą ich prezentacji.
W tabeli Raków jest czwarty - 29 punktów. Traci jeden do lidera Wisły Płock i wicelidera Górnika Zabrze, a ma taki sam dorobek jak trzecia Jagiellonia. Zagłębie awansowało na piątą pozycję (28).
Piłkarze z Białegostoku również nie wykorzystali swojej szansy. Wynik remisowego meczu w Lublinie z jedenastym obecnie Motorem został ustalony już do przerwy. Na bramkę Afimico Pululu w 39. minucie odpowiedział wkrótce potem napastnik gospodarzy Karol Czubak, dla którego to 10. trafienie w sezonie.
Jagiellonia nie wygrała piątego meczu z rzędu, licząc z Pucharem Polski i Ligą Konferencji.
Znacznie gorszą serię ma Legia, która ulegał wieczorem na Łazienkowskiej Piastowi 0:1 po golu w 83. minucie Michała Chrapka z rzutu wolnego. To druga porażka stołecznego zespołu z tym rywalem w ciągu zaledwie kilku dni. Obie ekipy spotkały się 6 grudnia w 18. kolejce - gliwiczanie zwyciężyli u siebie 2:0.
Legioniści, typowani przed sezonem do walki o mistrzostwo Polski, czekają na zwycięstwo w ekstraklasie od... 28 września. Już dawno odpadli z rozgrywek o Puchar Polski, a po czwartkowej porażce w Erywaniu z Noah FC 1:2 definitywnie stracili szansę awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Łącznie - we wszystkich rozgrywkach - nie wygrali jedenastu kolejnych meczów.
Nic więc dziwnego, że zajmują w ekstraklasie dopiero 17. miejsce (19 pkt). Piast z dorobkiem 20 pkt jest czternasty, a ma jeszcze jeden mecz zaległy.
Spotkanie na Łazienkowskiej prowadził arbiter z Finlandii Mohammad Al-Emara. W obecnym sezonie sędziował już Legii - w sierpniu na wyjeździe ze szkockim Hibernianem (2:1) w 4. rundzie eliminacji LK.
W niedzielny wieczór fani z „Żylety” dali wyraz swojej dezaprobacie wobec prezesa klubu Dariusza Mioduskiego, skandując różne hasła i wywieszając transparenty.
Teraz drużyny ekstraklasy rozpoczną ligową przerwą, która potrwa półtora miesiąca. Na boiska wrócą 30 stycznia.
Wiosną zapowiadają się duże emocje. Tabela jest niezwykle „spłaszczona” - lidera Wisłę Płock i ostatni w tabeli zespół Bruk-Betu Termaliki Nieciecza dzieli zaledwie 11 punktów. (PAP)









